Siedząca przy oknie dziewczyno, widzę cię, a jakby
cię tam w ogóle nie było. Twe ciało spoczywa w tej kruchej formie, gdzie żyły i tętnice dyktują ci rytm, ale twa
dusza zupełnie gdzieś indziej. Błądzisz myślami po zakamarkach
tego świata. Nie jest dla ciebie wystarczający, prawda? Widzę to
po spuszczonej głowie przyklejonej do szyby. Myślisz, że nikt cię nie widzi, a ja patrzę, jak przy okiennych drzwiach odbywasz
spowiedź przed sobą. Ty i ja, dwóch obcych na znanej nam planecie.
Osiągnęłaś to, co chciałaś, ale widzisz marność
tego. To Oni chcieli byś chciała tego, a ty nierozważnie im
zawierzyłaś. Odpuść na chwilkę, oderwij się od posiadania, a
nowe marzenia niech płyną i nabierają i gorzkich kształtów,
niepowtarzalnych jak lutowy płatek lodu.
Przychodzę pod okno na koncert twej zadumy. Cichy to
koncert, ale ile emocji wyraża. Szepczące spojrzenie i ciężki
oddech poruszający twe szczupłe ciało. Nie potrafię się oprzeć. W myślach
jesteś tak mi bliska, że rzeczywistość poznania cię może się
okazać tylko gorsza i bardziej rozczarowująca. Bo i w rzeczywistości
szukałaś rzeczy, których znaleźć tam nie można. Bo w innym
człowieku szukałaś miłości, której też tam nie znajdziesz.
Codziennie składasz ofiarę ze swojego zmarnowanego
dnia. Nie nudzisz się, a jakbyś była leniwa, bo nie robisz tego,
co byś chciała. Jakże by pomogło chociaż wiedzieć, co by to
miało być, prawda? Rozpuszczone dziecko filmowych szczęśliwych zakończeń.
Siła niewiedzy kusi cię, ale nie chcesz się poddać i spokoju zaznać. Coś nie pozwala, coś ciągle podpowiada,
że spocząć nie można na tym, co wiesz teraz. To za mało dla ciebie.
Dziewczyno przy oknie siedząca, jak ci zazdroszczę
twojej młodej zadumy. Twej konsekwencji w przyglądaniu się życiu.
Blizna za blizną, a ty wciąż szwów się nie lękasz. Za młoda
jesteś na spokój ducha, a i sama sobie go nie obiecasz.
Rozczarowana rodem męskim dziewczyno. Książka to twój przyjaciel,
tylko gdy wiesz, że kłamie ci na każdym kroku. Nie wierz jej. Ona
lubi obiecywać i nie dotrzymywać słowa.
Wodniczko starzejąca się co sekundę, mająca
świadomość postępowości nieubłaganego. Poddałaś się już
zegarowi i dobrze zrobiłaś. Tyk..tyk..tyk..tyk, i 4 sekundy mniej.
Tyk..tyk..tyk..tyk, i o 4 sekundy bliżej. Wiesz to samotna
dziewczyno, jak nikt inny. Rozmawiam z tobą, kiedy tak na ciebie
patrzę. Mówię do ciebie, a ty słyszysz i odpowiadasz moimi
ustami. Dziś w nocy nic się nie zmieni i jutro też rewolucji nie
oczekuj. Jeśli rebelia jest w tobie, to jest teraz. Jeśli rebelia
jest w tobie, to wybuchnie zaraz.
Samotna dziewczyno, jakże mi twój smutek bliski
tego wieczoru...
Bardzo fajnie piszesz. :-) zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam. http://pamietnikstefy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń