sobota, 11 maja 2013

A co z "puszczalskimi" dziewczynami?


               Im dłużej żyjemy na tym Świecie, tym więcej poznajemy różnych ludzi, a co za tym idzie, różnych poglądów, pomysłów na życie. Wszystko, co nie pasuje do naszych schematów, naszej laurki jest złe, jest dziwne, a co najmniej śmieszne.
Są więc różne sposoby na szukanie miłości – cokolwiek przez nią rozumiesz. Jedni chcą romantycznych spacerów nad brzegiem morza, inni chcą zaspokoić wyłącznie swe żądze, a jeszcze inni gustują w spełnianiu dwóch wyżej wymienionych przykładów naraz. Ci, którzy za bardzo chcą raczyć się seksem są „źli” – a już na pewno owe kobiety. Dlaczego tak się dzieje? 
Nie mam zamiaru wydawać tu jakichkolwiek ocen, a raczej przyjrzeć się pewnemu zjawisku.

               Kiedy mężczyzna ma pełno kobiet jest ogierem. Kiedy kobieta ma wielu mężczyzn jest…no właśnie, prawda, że znane powiedzenie? Dlaczego, skoro obie płci należą do tej samej rasy ludzkiej, następuje tak drastyczne różnicowanie w ocenach tego, jakby nie było, samego zjawiska?

               Pierwszym tego powodem jest łatwość w dostępności narkotyku jakim jest seks. Mężczyzna  przeważnie musi się natrudzić, by doszło z kobietą do dalszej eskalacji uczuć po pocałunku. Często musi zaprosić dziewczynę na spotkanie, podjechać po nią – przecież ona nie przyjedzie na rowerze albo autobusem (wersja dla młodszych kobiet) lub nie będzie specjalnie jechać autem na miejsce spotkania, skoro to on ją zaprosił. Facet musi być uprzejmy – nie przeklinać, otwierać drzwi i odnosić się do kobiety z szacunkiem.
Oczywiście jest też wersja dla mężczyzn, którzy nie spełniają wyżej wymienionych warunków, ale wtedy trzeba być bardzo charyzmatycznym samcem. Wtedy uśmiech z twarzy dziewczyny nie zejdzie nawet po przejechaniu na hulajnodze 5 km na miejsce spotkania…w chłodzie…w burzy…z piorunami.
Jak więc widać, na seks, samiec musi sobie zasłużyć…przeważnie.
Z kobietami jest zgoła inna sytuacja. Kobieta na seks musi sobie…musi po prostu być na „miejscu zdarzenia”. Raczej żaden mężczyzna nie odmówi na pierwszym spotkaniu kobiecie, która jest w jego typie. Popęd powoduje, że taka kobieta zostanie przyjęta z otwartymi ramionami ale. No właśnie. „To trochę podejrzane, że ona chce się ze mną przespać. Pewnie robi tak z każdym. Wykorzystam więc sytuacje, a sama relacja rozejdzie się po kościach”.
Mężczyzna musi się sporo napracować by dostać seks, dlatego (choćby wśród kolegów) jest podziwiany. Kobiety w tym przypadku są traktowane jak złodziej, który nie musi się napracować, by coś zdobyć, a takie zachowanie nie sprzyja uznaniu społecznemu.

               Kolejnym argumentem za tym, że kobieta, która lubi mężczyzn to kobieta zła, są słowa: „Czy Ty oszalałaś? Chcesz zajść w ciążę?!”. Ciężko się nie zgodzić z tym, iż konsekwencje, dajmy na to przygodnego seksu, są dla płci pięknej o wiele poważniejsze. Mężczyzna nie będzie nosił pod sercem maluśkiego człowieka przez dziewięć miesięcy, może przecież w każdej chwili uciec. To na kobietę spadnie cały trud. A już kobieta z nieślubnym bobasem to szczyt nieodpowiedzialności. Renoma dziewczyny spada. W życiu towarzyskim nie jest już tak bardzo rozchwytywana, jako że i mniej czasu i mniej potencjalnych zainteresowanych.
Kobieta taka jest traktowana jako nie myśląca o przyszłości, bez wyobraźni.
Oczywiście w dzisiejszych czasach, mimo dostępności różnych środków zapobiegających ciąży, ta wyniesiona z przeszłości naleciałość, a raczej przestroga, tkwi zbyt mocno w podświadomości. Tym jednak co pewne, to że tendencja z czasem będzie się coraz bardziej zmieniać.   

               Kobiety które miały, mają wielu partnerów nie są również lubiane z powodu „męskiej zazdrości”.
Walka płci trwa w najlepsze, kiedy samiec – wielki odważny Pan Świata (aż napisałem z wielkich literek, co by oddać należny szacunek) – ma mniej uciech cielesnych niż jego damski odpowiednik. Zazdrość przejawia się w rozpowiadaniu niestworzonych historii, robienia antyreklamy, czy ciągłym nazywaniu takich kobiet mało szlachetnymi przymiotnikami. Nie ważne, że Ci sami mężczyźni ślinią się, kiedy widzą kobietę, którą określają takimi przykrymi słowami. No ale cóż zrobić. Skoro nie można być z kobietą, która w klubie jest najładniejsza, to trzeba to sobie jakoś logicznie wytłumaczyć, mówiąc, że pewnie i tak jest…kukuryku.
Cała gra toczy się zatem o opinię, dobrą, niezszarganą opinię.
Nie bez powodu w niektórych krajach to dziewice są otaczane tak wielkim szacunkiem. Czasem jednak żeby szacunek odzyskać, trzeba się wybrać do chirurga, który ową cnotliwość przywróci.  
Dochodzi do tego, że dziewczyny przeważnie zaniżają swój „licznik”, zupełnie przeciwnie jeśli chodzi o nas mężczyzn, którzy uwielbiamy mnożyć, nigdy nie dzielić, dodawać, nigdy odejmować.

              Kobieta która chodzi do łóżka z mężem jest również bardzo pragmatyczna w społecznie pozytywnym znaczeniu tego słowa. Mąż oczekuje seksu, a w zamian kobieta ma zapewnioną stabilizację. Oczywiście to duże uproszczenie, ale chodzi mi tylko o pokazanie schematu, bez wdawania się w szczegóły.
Kobieta, która chodzi do łóżka z mężczyznami nie dla pieniędzy, nie dla osiągnięcia swoich celów, a wyłącznie dlatego, że lubi seks, lubi mężczyzn i sprawia jej to ogromną przyjemność jest uznawana za głupią, w myśl słów mamusi i babci, pani ze szkoły i koleżanek: „Nic za darmo kochanieńka, nic za darmo”.
Jak mówi powiedzenie, że klucz, który otwiera wiele zamków, to bardzo dobry klucz, ale zamek, który można otworzyć wieloma kluczami, to zły zamek, kobiety tłumią w sobie bardzo wiele, a ta która chce się wyzwolić…oj biada jej.  
Pani, która utożsamiana jest z kochającą mamą, wspaniałą żoną, potulnie wykonującą polecenia męża (głęboki stereotyp), nie może…no nie przystoi! Ale przecież nie każda kobieta chce być taką wersją. Nie każda kobieta chce przecież tej diamentowej korony, którą siłą wkłada się jej na głowę lub nie chce jej po prostu JESZCZE zakładać.

               Czasy się zmieniają. Latamy w kosmos, odkrywamy cząstkę Higgsa, a wciąż seks to temat tabu. Możemy oczywiście twierdzić, że wcale nie, że młode społeczeństwo jest już inne. Czy ja wiem? Jest inne do momentu dostania po łapach od innych.
Tak więc kobieta wychodzi w końcu za mąż i ma tuzin niespełnionych pragnień, o których zresztą nie może powiedzieć mężowi, bo jakby on na nią spojrzał, straciłby (wg niej) szacunek dla jej osoby.
W głowach kobiet jest tyle fantazji, które odkryć może tylko taki mężczyzna, który nigdy nie będzie jej oceniał, nigdy nie uderzy linijką po paluchach za „brzydkie zachowanie”. Tak więc panom polecam stanie się takim mężczyzną, a paniom…oj no same wiecie.
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam 

1 komentarz:

  1. Moje pokolenie płaci za wychowanie,powiedzmy-mocno katolickie. Ja swoje córki wychowałam tak,że z nimi mi się lepiej "plotkuje" na temat sexu niz z koleżankami. Wyszły w świat znając dobre jak i złe oblicza sexu. Moim zdaniem-ani kobieta ani mężczyzna,nie powinni ukrywać swoich fantazji. Trzeba ze sobą rozmawiać i eksperymentować. Nie można ukrywać swoich cielesnych pragnień. Jeśli partner nie dostanie,większości z nich-związek się rozleci! Murowane! Dlatego uważam,że sex przedmałżeński jest rzeczą niezbędną!!!! Poznajcie sie dobrze wzajemnie,by wiedziec czy to ten/ta.

    OdpowiedzUsuń