poniedziałek, 21 października 2013

A zdradzaj mnie ile chcesz!

               No kiedy, kiedy, kiedy? No kiedy już zdradziłem? Kiedy zostałem już zdradzony? Czy może powinienem czuć się zraniony, kiedy moja kobieta poszła z „nie-ze-mną” na kawę? A może, kiedy pocałowała obcego mężczyznę w policzek? Usta? No to może w czółko? Pocałowała obcego chłopa w czółko? Czy nie zdradzam, kiedy idę z kimś do łóżka bez uczucia, a na pewno cudzołożę, kiedy miłość karze mi z obcej baby ubrania ściągać? Czy mężczyzna może zdradzać, a panie muszą obejść się smakiem, jak to było za czasów silnej dominacji patriarchalnej władzy? No kiedy no?!

             Im bardziej się angażujemy, tym częściej dotyka nas poczucie, że nasza druga połówka nabroiła. Im bardziej nam na kimś zależy, tym silniejszą zazdrość czujemy o naszego partnera. Im bardziej zaognia się w nas zakochanie, tym bardziej związujemy tej ptaszynie skrzydła. No bo ucieknie. Bo nas zostawi. Co ja wtedy zrobię? Jak ja sobie poradzę? Nie przeżyję tego. Muszę więc coś wykombinować. MAM! Będę wzbudzał poczucie winy za każdy akt nieposłuszeństwa w stosunku do mojej wizji naszego związku. Będę karał i nagradzał. Za złe ukarzę, a za dobre...no może nie wynagrodzę, ale na pewno nie ukarzę. No bo skoro metoda kija i marchewki wszędzie się sprawdza, to czemu nie i tu? Będę wydzwaniał i się pytał: „Gdzie jesteś? Z kim jesteś? Po co wyszłaś?” - na pewno zrozumie, że przecież bardzo kocham.
I zaiste, są ludzie, którzy tak to odbiorą, ale i tak chroń mnie losie od nich.

-Kim jesteś?
-Robalem.
-Jakim robalem?
-Robalem Trawiącym Twój Mózg. Więc słuchaj mnie, a nie pytaj naiwnie, bo powiem Ci prawdę. Prawdę jedyną, którą Świat nosi i strzeż się jeśli nie posłuchasz, bo męczarnie Cię czekać będą.
-Zatem słucham?
-Druga osoba jest Twoja, należy do Ciebie. Ty ją począłeś, zrodziłeś, więc i prawo masz do niej całkowite. Jako że jest to Twoja własność, jesteś o nią zazdrosny –raz mniej, a raz bardziej chorobliwie. Im mocniej, tym lepiej. No bo spójrz: czyż jeśli pies nie zostawi zbyt wiele swobody owcom, to czy wilk ich nie pożre? Pewnie że tak, więc czynisz to dla ich dobra, że krótko je trzymasz. A jeśli byś tak owcę przywiązał za szyje łańcuchem do kołka w ziemi wbitego, to czyż jako pies pilnować byś nie musiał tak często? Ale doglądanie owiec jest ciężkim zajęciem, więc gdyby tak nogi im połamać, to ile czasu byś zyskał na niemartwienie się o ich dobro i bezpieczeństwo? Dobrze więc czynisz, kiedy zasadzasz się na owczą wolność. A może by tak nawet tę owcę no wiesz...ale z miłości oczywiście, dla jej dobra...tak jej łeb ukręcić, no wtedy to taka do wilka pewno już nie pójdzie. Skoro kochasz, to czyż Ci właśnie na tym nie zależy?
-Ale czyż z takiej owcy pożytku już nie będzie?
-Z Twoim możesz uczynić, co tylko zechcesz – tako rzecze Robak Trawiący Twój Mózg.

             O czymś po drodze zapominamy w tych naszych deklaratywnych relacjach. O czymś ważnym. On jest zakompleksiony. Nie wyobraża sobie, by mogłoby jej nie być przy nim cały czas – oczywiście do momentu, kiedy on sam się nie znudzi jej towarzystwem. Ale wtedy to jej problem, że została sama.
Ona jest zakompleksiona. Musi mieć poczucie, że on będzie na każde skinienie jej palca. W nim ma oparcie. On jest jak ściana, a ona jak bluszcz ją oplatający. Coraz ciaśniej i ciaśniej. Czy przez zakompleksienie rozumiem jakieś wady fizyczne? To dopiero byłoby spłycone postrzeganie ludzkości. Strach, niepokój, nieumiejętność obcowania samemu ze sobą – to powinny być kompleksy droga ludzkości!

               Ona jest bardzo atrakcyjna. Mądra i uśmiechnięta. On bardzo wystraszony pomimo jego kaparowatej postury. Szerokość w barach, wprost proporcjonalne to wątłości psychicznej. Jeśli ją teraz straci, to gdzie znajdzie znów taką dziewczynę, tym bardziej, że poznali się przez znajomych i prawdopodobieństwo na kolejną taką kobietę jest nikłe. Musi o nią walczyć, niszczyć konkurentów i robić jej wyrzuty, a ona chichocze z radości, bo komuś na niej w końcu zależy.

              On jest dobrą partią. Dobrze wygląda, jest pogodzony ze sobą i odnosi sukcesy w tym, czy się zajmuje. Ona im bardziej się angażuje, tym silniej widzi jego wartość. Coraz bardziej obawia się, że może go stracić, co ujawnia jej niepewność siebie. Strach nie jest tu niczym patologicznym. Patologia zaczyna się wtedy, gdy wybieramy nie tę drogę, by pracować nad sobą i wciąż, a wciąż dorównywać partnerowi, a wybieramy metodę na podniszczanie partnera, zalewanie go wiecznymi wymówkami. Możemy albo się wspinać albo ściągać kogoś w dół – skutek ten sam: jesteśmy z tym kimś na tym samym poziomie.

               Związki są dla ludzi dojrzałych, a więc są one zarezerwowane wg mnie dla około 10 procent społeczeństwa. W tej sprawie jestem pesymistą, bo ciągle widzę i muszę wysłuchiwać obopólnych narzekań jak to jest źle, jak niedojrzale, jak zazdrośnie, jak żałośnie, jak głupio, jak bezsensownie, jak byle jako, jak pogrążająco, jak nudno, jak smutno, jak beznadziejnie, jak zachłannie, jak bezdusznie, jak pochopnie, jak odrażająco, jak bezcelowo. Po co się więc wiązać? Po co udawać? Aby się „bzyknąć” od czasu do czasu musimy tworzyć coś więcej? Po to byśmy mieli o sobie dobre zdanie, skoro przeżywamy orgazmy wyłącznie w związku?

              Zdrada w związku jest specyficzną figurą. Zdradzić rodzinę, to odwrócić się od niej. Zdradzić idee, to porzucić jej ideały. Zdradzić przyjaciela, to wbić mu nóż w plecy. A zdradzić partnera to co? Zrobić użytek z penisa lub pochwy nie w obecności partnera? Wmawia nam się cały czas, a raczej wmawia nam ona/on, że nie mamy prawa z nikim innym się widywać. Że kawa ze znajomą, to be! Że zerknięcie na pośladki kobiety na plaży, to be. Że niby nasze męskie jak i kobiece instynkty w momencie związania się z kimś znikają? Tak się nie dzieje i nigdy się nie stanie. Jak więc można temu zaradzić? Wmawiać komuś co mu wolno, a co nie. Wynika to z naszej bezsilności i strachu. Nigdy nie przyznam, że zazdrość jest dobra. Mówicie sobie ludu mój, że zazdrość się pojawia, bo komuś zależy – a mówcie sobie. Tylko kobieta niepewna siebie i nieznająca swojej wartości, rozumiejąca interakcje damsko-męskie na poziomie zwierząt jest dumna, bo jej chłop jest zazdrosny. Już widzę jak połowa mężczyzn, jak głupcy cieszy się, bo ich partnerka ciągnie za włosy kobietę, za którą raczyli się obrócić. Te instynkty łechcą nasze ego, ale na litość, są prymitywne jak bezkręgowce.

              Wschodnia filozofia uczy nas, że w dniu w którym przestaniemy bać się śmierci, zaczniemy prawdziwie żyć. Że dzień w którym pojmiemy, że możemy umrzeć tu i teraz i nic wielkiego się nie stanie, będzie dniem narodzin. Skoro istnieję, to nie ma śmierci. A jeśli nastąpi śmierć, to nie istnieję - ot co.
Kiedy więc otworzysz drzwi swojego związku, i powiesz: „ Możesz iść. Chcę żebyś została, ale wybór zawsze będzie spoczywał w twoich nogach: czy zostać czy nie”. Kiedy zrozumiesz, że ta osoba może odejść i przygotujesz się na to, strach zniknie. Lubieżne przywiązanie jakby do rzeczy, a to człowiek przecież, zniknie. Bez strachu, zazdrości wejdziesz w nowe. A jeśli się to skończy, to przyjmiesz to z pokorą. A przynajmniej się staraj!

              W konsekwencji zazdrości, ciągle posądzają nas o zdradę. A co z wolnymi związkami? Otwarty związek to być może oksymoron dla wielu z nas. Tylko, by zdefiniować to, czym jest owa otwartość, pokuśmy się najsampierw na zdefiniowanie związkowości. Po co tworzysz z kimś związek? Bo go lubisz? Mało. Bo go kochasz? Mało. Bo uwielbiasz z tym kimś spędzać czas? Lepiej. Bo nie umiesz żyć bez tego kogoś i ciągle o nim myślisz? Coraz lepiej. Bo nie chcesz żeby z kimkolwiek innym sypiał. Co? A na to wychodzi, kiedy podgląda się niektóre związki. Miłość jak stary cement zaczyna wykruszać się spomiędzy cegieł budujących relacje. Jedyne co zostaje to bezduszne, stalowe zbrojenie zwane zazdrością, chęcią posiadania drugiej osoby.

Na zakończenie krótki dialog Ginki Malaskov:

- Odkąd pamiętam, zawsze mnie zdradzałaś.
- Nigdy Cię nie zdradziłam.
- Ty kpisz! Przecież złapałem cię na tym przed chwilą!
- Nie można zdradzić kogoś, z kim się nigdy nie było...

A czy nasze związki to bycie z kimś, czy jedynie posiadanie tego kogoś? Odpowiedz, bo to wielka różnica.

poniedziałek, 14 października 2013

Tych koleżanek nie lubimy!

               Babskie spotkanie, wspólny wypad do klubu, „kawusia” wśród znajomych, czy zakupy – wszystkie te czynności kojarzą się poniekąd kobietom z ich koleżankami. Koleżankami raz prawdziwymi, raz fałszywymi. Koleżankami, które są... tak znienawidzone przez facetów.
Jest pełno typów owych psiapsiółek. Ja postaram się opisać dwa, które są najbardziej irytujące dla mnie. Na koniec jednak sypnę rozgrzeszeniem.

              Jak sobota no to taniec, piwko, drink i koleżanki. Czasem koledzy, ale nie o tym ma być w tym poście. Więc, kiedy kobiety zjawią się już w miejscu przeznaczenia, chcą się dobrze bawić. Wspaniała to idea, bo i człowiek się odstresuje, powygłupia i zapomni na chwilę, że ma do spłacenia kredyt. Panie w rytualny sposób wychodzą na parkiet, by tam oddać się uciesze wyginania ciała. Tworzą kółeczko, do którego nie ma wstępu nikt prócz nich. Torebki leżą przy ich nogach, w kółku pusto, ale co tam, że jest ścisk na parkiecie: „F**K all b*tches!”. Panie jednak, z piosenki na piosenkę zaczynają się rozpierzchać. Ta to popatrzy na tego, on na nią. Ona się uśmiechnie, on wystawi klatę bardziej do przodu. Wolniejsza piosenka! Trzeba podejść i zaprosić do tańca! Ale nie da się! Nie da się, bo jakaś samozwańcza wojowniczka o cnotę owej ładnej koleżanki na to nie pozwoli.


Charakterystyka owej koleżanki:
  • przeważnie najmniej atrakcyjna spośród całej grupy
  • mająca najmniej zalotników tego wieczoru
  • najmniej uśmiechnięta
  • nie lubiąca z jakiegoś, znanego tylko jej, powodu mężczyzn

Kiedy mężczyzna ma więc ochotę podejść do pani, która zwróciła jego uwagę, pojawia się owy „pulpecik” i szarpie przyjaciółkę za rękę krzycząc : „Ona jest lesbijką!”, „Ona ma dziecko!”, „Ona ma AIDS, zostaw ją!” Ta piękna niewiasta, na którą patrzyliśmy przychylnym okiem, nie miała nawet okazji nic powiedzieć. Jej „dobra koleżanka” załatwiła wszystko za nią.
Czyż to nie heroiczne? NIE! Idzie taka na imprezę; zaczyna rzucać już w samochodzie hasła: „Bawimy się bez facetów dziewczyny! Dziś babski wieczór! Powiesić chłopów za coś tam!”. Jej znajome nawet nie sprzeciwiają się, bo po co? Ona zawsze tak krzyczy, bo...nie potrafi nigdy nikogo znaleźć? Bo żaden facet nie chce z nią nigdy rozmawiać? I może nie dlatego, że nie jest atrakcyjna, tylko dlatego, bo roztacza wokół siebie aurę kastrata, którą każdy, bardziej rozgarnięty facet, zwęszy na pół mili.
Co robi więc piękna dziewczyna, kiedy szarpie ją za rękę ta dobra, jakby się zdawało, istota? Nie robi nic, bo nie chce urazić Krysi. Z Krysią będzie wracać do domu. Z Krysią będzie się jeszcze widywała. Krysia może ją zniszczyć wśród koleżanek nazywając szmatą, więc po co, na co? Nie warto się sprzeciwiać. Nie warto powiedzieć: „Ej stara ODWAL się! Ja ci nie przeszkadzam w zabawie, to i ty mi nie przeszkadzaj. Nie moja wina, że facetom się podobam! Nic złego nie robię!”.
Ale która ma odwagę tak powiedzieć? Żadna moi drodzy. Gruba Krysia rządzi w grupie i inne panny muszą posypać głowy popiołem i poddać się owej tyranii.
A może piękna dziewczyna rzeczywiście nie ma ochoty z nami rozmawiać? Może tak być. Tylko czemu, gdy nie ma Krystyny, to owa dziewczyna bardzo chętnie z nami się śmieje, bawi się i mówi nam na ucho, że: „Ona jest nienormalna”?
Czasem kiedy uda nam się spacyfikować Krysię, i tak będziemy musieli znosić jej towarzystwo. Jeśli dziewczyna, z którą chcemy spędzić resztę wieczoru jest empatyczną istotą, to usłyszymy: „Czemu nie bawisz się też z moją koleżanką?”. Radzę iść w zaparte i grać wg tych reguł i zacząć bawić się z Krystyną najlepiej jak potrafimy. Jeśli zobaczy to koleżanka, to mamy jak w banku, że nie będziemy już trzymani w pobliżu napastliwej kobiety...dziękuje Ci zazdrości.

            Miłe wypady miłymi wypadami, ale co z koleżankami, których faceci nienawidzą w pragmatycznych sytuacjach? Jest taki drugi typ koleżanki, a zwie się on: Wyrocznia. Wyrocznia wie wszystko. Ma rady dla każdego dotyczące tego jak ktoś powinien żyć. Wie jak powstał kosmos i od czego wyewoluowaliśmy. Wie z kim powinna być jej koleżanka, z kim nie powinna utrzymywać kontaktu. Z kim sypiać, a komu tylko robić nadzieję. Ile mieć dzieci, gdzie mieszkać i gdzie pracować. Normalnie jeszcze tylko opłaty pobierać za te nikomu niepotrzebne porady. Dziewczyny jednak są tymi stworzeniami, które słuchają tych pierdół, bo często same nie wiedzą, co zrobić w danej sytuacji. I pojawiają słowa po wysłuchaniu rad Wyroczni: „Może rzeczywiście masz rację? Może powinnam tak zrobić.” W odpowiedzi zapewne usłyszy: „Ba! Ja się nigdy nie mylę”.
Wyrocznie uwielbiają być w centrum wydarzeń jak Ewa Drzyzga. Chcą wiedzieć wszystko o wszystkich. Ich uszy są kształtu anten satelitarnych, które ściągają sygnał nawet z najdalszego zakątka, a ich języki syczą melodiami nieznośnymi dla męskich uszu.


Charakterystyka Wyroczni:
  • nie jest w związku
  • nie ma dzieci
  • faceci się nią nie interesują
  • ma niepoukładane życie osobiste i/lub zawodowe

Wszystko to jednak nie przeszkadza jej w byciu ekspertem w każdej sferze życia jej koleżanek i przyjaciółek. Jak żyje, tak coraz bardziej tracę wiarę w chęć pomocy tymi radami. Coraz częściej zapala się czerwone światło pod tytułem: Pies ogrodnika. Wyrocznia może nawet nie mieć świadomości, że sabotuje osobiste szczęście koleżanki, co nie przeszkadza jej w ferowaniu kolejnych wyroków.
Później przychodzi kobieta z kawy z Wyrocznią i facet nie ma pojęcia o co chodzi. Przecież nic nie zbroił. Zaczyna się zastanawiać, o co chodzi, przecież jeszcze przed wyjściem wszystko było w porządku. Może tak być, drogi mężczyzno, że nasłuchała się gadek w stylu: „Czemu on ci się nie oświadczy?”, „To nie jest facet dla ciebie kochana, on na ciebie nie zasługuje”, „ Nie chce mieć z tobą dzieci, bo cie nie kocha”. Ważnym elementem układanki, o którym trzeba wspomnieć, to koleżanki rozwódki. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli zamężna kobieta ma większość koleżanek po rozwodzie, to prędzej czy później...sami wiecie. Ja sam się w pełni pod tym podpisuję.

Nie ma jednak nic straconego. W zamyśle kobieta na pewno wierzy swojej Wyroczni w prawość i dobroduszność jej rad, ale czasem rzeczywistość jest inna. Dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Jeśli kobieta jest samodzielną jednostką, to powinna czasem owej koleżance powiedzieć: „Dobrze, rozumiem ale ja tak nie zrobię jak mówisz. To przecież mój, a nie twój mężczyzna.” Zobaczycie jak wielkie oburzenie pojawi się na jej twarzy. Oburzenie wywołane obrazą dumy. Jeśli bowiem ktoś chce pomagać to bezinteresownie – słowo pomoc nie zakłada bowiem żadnych profitów. Więc jeśli ona chce Twojego dobra, to dlaczego nie potrafi uszanować Twojej niezależności w podejmowaniu decyzji. Szczęśliwa kobieta, to taka, która żyje w myśl słów znanej piosenki: Stand by your man...a nie by Kristine.

             Nie warto jednak od razu stawiać krzyżyka na kimkolwiek. Otrzyjmy łzy zniechęcenia i powstańmy by przywitać dobrych ludzi w naszym życiu. Mało takich, wiem, ale tym bardziej powinniśmy ich doceniać. Ten typ koleżanki nazwę bardzo krótko i zwięźle. Ten typ to: „Rób co chcesz, masz do tego prawo. Jeśli ty jesteś szczęśliwa, to ja też. Nie oceniam ciebie, bo to nie ja żyje w twojej skórze. Jeśli chcesz rady, to udzielę jej jeśli będziesz prosiła, ale ja życia za ciebie nie przeżyję, ani konsekwencji za ciebie nie będę ponosić”. Ten typ nie zazdrości – jeśli wyszłyście się pobawić, to dziewczyna taka specjalnie będzie usuwała się w kąt, by nie przeszkadzać, kiedy pojawi się ktoś ciekawy. Nie będzie decydowała za Ciebie – wyrokując co jest dla Ciebie dobre, a co nie. Nie będzie wchrzaniała się w Twój związek, bo ma swój i to on ją absorbuje. Chętnie z Tobą porozmawia na każdy temat, ale nie podejmie za Ciebie żadnej decyzji. Jaka jest więc charakterystyka takiej koleżanki? O! Bardzo prosta:
  • Twój facet ją lubi i szanuje, kropka

Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.

środa, 9 października 2013

Dlaczego nie wiesz, czego chcesz?

               Z imbryka polał się strumień świeżo zaparzonej herbaty. Para wzniosła się nad filiżankę, otaczając ją niczym chmura.

- Co Cię więc sprowadza w moje ustronne progi, młodzieńcze?

- Nie wiem czego chcę drogi Pante – usłyszał w odpowiedzi nalewacz herbaty. - Wiem tylko, że wiem mało. Mało o Świecie, mało o Niej i jeszcze mniej o mnie samym. Chciałbym coś zrobić, bo przecież musi być jakieś wyjście – wzrok młodzieńca skierował się w stronę Pantego w geście poszukującym potwierdzenia.

- Kontynuuj...

- Przychodzę do Ciebie tylko wtedy, kiedy czegoś od Ciebie potrzebuję, ale uwierz mi, że nie mam nikogo innego. Czuję się samotny, a otoczony tyloma ludźmi. Jak więc można narzekać, skoro tyle dusz krzyżuje swoje ścieżki z moimi? Ale im więcej ludzi poznaję, tym bardziej lichy kontakt mam ze sobą. Ich światopoglądy moje zwalczają. Ich idee duszą moje dogmaty. Nie wiem, co jest prawdą, a co kłamstwem. Co jest mną, a co tylko zamierzoną przez kogoś projekcją. A jeśli nie wiem kim jestem, to i czego chcę, z kim chcę i gdzie chcę nie wiem...

- Byłeś dziś u weterynarza?

- Jak to u weterynarza? Przecież jestem człowiekiem! – odpowiedział młody mężczyzna z zarysem oburzenia na twarzy.

- Widzisz jesteś człowiekiem, tak? Sam się zdefiniowałeś, a to już coś. Czemu nie masz bowiem problemu z odróżnieniem się od kamienia, trawy, krowy, czy motyla? Wiesz, że jesteś człowiekiem, ale Twoja pustka spowodowana jest brakiem zrozumienia natury człowieczej. Tak daleko odeszliście od niej, iż sami nie wiecie, czy kły wasze służą do kąsania, czy zrywania liści z drzew. Zgubili się ludzie.

- Dobrze, ale jak to się ma do mojego przypadku? Czy w ogóle się ma?

- Człowiek to istota gruba. Nie, bo człowiek to istota chuda! Człowiek z natury głupi jest! Wcale nie, człowiek to mądra bestia. I dalej. Człowiek ma oczy czarne. Tfu! Zielone ma oczy! Co jest więc prawdą, a co zatem kłamstwem? Definiujesz się, nie znając definicji. Mówisz: „Nie wiem czego chcę!”. A ja pytam, kto powiedział Ci, że masz wiedzieć czego chcieć? Kto podał Ci ten przymiot, któremu tak silnie zaufałeś, że przyjąłeś go za swój ogląd swej natury? - Pante przenikliwie spojrzał na młodzieńca. - Widzisz, w dzisiejszym Świecie musisz być wpasowany. A jeśli się nie wpasujesz, to Cię wprasują. Jeśli i tego nie uda im się z Tobą uczynić, wtedy zostaniesz wygnany. Rzadko możesz liczyć na przydomek proroka, szybciej Cię zabiją. Mamy bowiem dziwny ogląd Świata: „Wszystkim się udaje!” - jednak to kłamstwo. Czyż historia nie chce zaprzątać sobie głowy wyłącznie triumfami, a nie porażkami? I tak wyrastamy w duchu, że każdemu się udaje.

- Pante, ale jak to ma się do mnie?

- Jeszcze herbatki? - zaśmiał się gospodarz. - Nie wiesz jaki powinieneś być, ani czego chcieć, tak? I myślisz, że to źle, tak? To posłuchaj mnie teraz: hahaha – wyszczerzyły się zęby Pantego – ahahaha, nie wytrzymam, haha, zaraz się sturlam pod stół, hahaha on nie wie kim jest hahahaaaa

- Cóż w tym śmiesznego? - Padło pytanie żadające odpowiedzi.

- Hahah, oj, no już już, dobrze, hehe. Zrozum więc po pierwsze, że Twoje życie to łódź. Nie statek. Statek mieści wielu; łódź tylko Ciebie. Statkiem dowodzi więc kapitan, bo cóż by się stało, gdyby każdy pasażer statku w inną chciał stronę płynąć? Chaos. Nieposkromiony chaos. A w łódce siedzisz na swojej dupce – uśmiechnął się stary wyga z wyraźną dumą dla swojego nowopowstałego rymu. - Więc po co zapraszasz kapitana w jednoosobową podróż?

- Ale ja...

- Słuchaj, a nie mów. Powiem więcej. Po co zapraszasz sternika, majtków, bosmanów i innych? Nie wiesz gdzie chcesz płynąć? Łódka przepełniona płynie wolno. W takiej łodzi pojawiają się gorycz, a w konsekwencji konflikt. Takie łodzie grzęzną na mieliznach, a nie płyną w stronę niezbadanego lądu.

- Więc lepiej płynąć statkiem?

- Większość ludzi tak uważa. I tak czyni. Kupuje bilet od rodziców. Wydają im go w szkole. Typ wycieczki wybierają u pracodawcy, a kierunek wskazuje im społeczeństwo. Wygodny brak odpowiedzialności. Nakarmi Cię kucharz. Kapitan będzie czuwał nad bezpieczeństwem. Lekarze się Tobą zaopiekują. A Ty? A Ty wygodnie się rozgość w kajucie – małej, znajdującej się pod pokładem machiny kajucie.

- Ty byś nie chciał płynąć statkiem, prawda? Czuję, że wolałbyś płynąć łódką. Wybrałeś łódkę...

- To nie wybór, to konsekwencja. Ale nie mówmy o mnie. Więc czym Ty chcesz płynąć?

- Łódką oczywiście! - uniósł się krzyk.

- To wspaniale! To wspaniale, bo możesz się wspierać doświadczeniem innych ludźmi, bo oni w swoich planach też nie mają zamiaru przemierzać wód statkiem. Ale skoro tak jest, to czemu wszystkie miejsca na rejsy są wykupione do końca Świata? Głupcy, chciałoby się rzec. A ja mówię, głuptasy. Głupiec, to ignorant, z którym nie warto dyskutować. Głuptas, to ktoś, kto jeszcze nie posiadł wiedzy, by ją wykorzystać, bądź zignorować – trzeba więc mu pomóc...rozumiesz głuptasie?

- Haha, zaczynam...

- Tworzenie, a nie szukanie siebie chłopcze. Każdy Twój dzień zmienia Cię. Słyszałeś o tym, ale tego nie wiesz. Każdego dnia masz wybór: wstać, czy spać. Jeść czy głodzić się. Iść tam, czy iść w inną stronę. Czemu zatem nie podejmujesz tych decyzji? Może przestałbyś w końcu nie wiedzieć tego wszystkiego, czego nie wiesz. Widzisz, nie wiesz tylu rzeczy o sobie, bo się szukasz. Szukasz bo zakładasz, że coś istnieje...na przykład TY - ten idealny, ten prawdziwy. Próbujesz odnaleźć sens. Sensu nie ma, ale za młody jesteś by to pojąć. Czy to oznacza, że sens nie istnieje? Też nie – zrozumienie tego zajmie Ci jeszcze więcej czasu. Każdy dzień przybliża Cię do nieznanego. Smutne to, że to coś jest nieznane, prawda? Ale za to jakie wyzwalające!
Próbujesz zachowywać się jak dziecko całe życie – szukasz aprobaty wypełniając zadania. I jak w szkole, raz dostajesz szóstkę i się cieszysz, a innym razem dwójkę i jest Ci smutno. W życiu na łódce nie ma jednak ocen. Nie ma kapitana, który by prowadził dziennik. Nie ma zatem niczego do czego miałbyś dążyć. Jesteś tym, czym jesteś. Nie jesteś tym, czym nie chcesz być. Wzorce zabrał statek. Wzorce budzą w środku nocy w kajutach malutkich. Nie wiesz czego chcesz? NIE WIEDZ! Pozwalam Ci na to! Sam jesteś tak wychowany, że nie pozwolisz samemu sobie, więc ja Ci pozwalam! Czujesz zagubienie w życiu, bo w lukrowanej rzeczywistości kreowanej przez niebieskie ekrany ona nie istnieje. Każdy bohater filmu jest jakiś. Ty czujesz, że nie wiesz jaki jesteś. Nie chodzi Ci o to, że nie wiesz, tylko czujesz, że nie wiesz – a zatem towarzyszy Ci samoświadomość. Więc BĄDŹ NIKIM! Tak w ogóle: Nic to coś, czy brak czegoś? Ostatnio tak rozmyślam...

- Nooo, to zależy, no jakby to...

- Nie odpowiadaj jednak, bo i tak nie w tym rzecz chłopcze. Pomyśl w domu, a teraz posłuchaj. Człowiekiem jesteś i nigdy nie poznasz siebie. Jak ja siebie nie poznałem, tak i Tobie się nie uda. Bowiem życie to nie konkurs, nie gra o to, by coś wiedzieć, by coś ugrać – to bowiem zwie się człowieczeństwem. Życie natomiast ma to do siebie, że się je żyje. Nie zaprzątaj sobie głowy problemami, jeśli to nie Twoje problemy. Dlaczego niewiedzenie jest złe? Ja wielu rzeczy nie wiem o mnie i guzik mnie obchodzi, czy to dobrze, czy źle. Ale na tych dużych, bezdusznych statkach tak jest. Tam nie wiedzieć to karygodny czyn! Tak więc Bon Voyage! - krzyknął Pante machając ręką w nieznanym kierunku...

Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.