piątek, 31 stycznia 2014

Seks, szuflady i inne duperele.

               Istnieje pewien mit, moje drogie dzieci. Istnieje i jeśli się go szybko nie rozwieje to... no rzesz ja pierniczę! Mitem tym jest seksualność męska i żeńska. I że niby różnią się między sobą. Od razu uprzedzam, że biologia ludzka nie jest mi obca i z grubsza znam się na anatomii. Zacznijmy od takiej zabawy: wypowiedzmy te słowa na głos – penis! Proszę powtórzyć. Teraz mówimy: pochwa! No! Już! Powtarzamy. Orgazm łechtaczkowy! Tak! Seks! Miłość! Seks i miłość! Nasienie! Pośladki! Piersi! Tors!

               A teraz zadanie: wykreśl słowa, które nie pasują do pozostałych. Słowa to: miłość, uczucie, rżnięcie, pocałunek, małżeństwo, wytrysk kobiecy, pot, opiekuńczość, moszna, duchowa koneksja, sutki. Zniesmaczony? Dlaczego? Dlatego:

               W dzisiejszych czasach tak bardzo chcemy rozdzielić dwie życiodajne sfery. Postawić słowo opiekuńczość obok seks oralny? Toż to barbarzyństwo. A jednak słowa te może nie oznaczają tego samego, ale są ze sobą połączone na określonej płaszczyźnie. Dziś powodem nie pójścia do łóżka nie jest brak chęci. Chęci są. Dziś kobieta nie kocha się z mężczyzną, bo nie może. Jej wewnętrzny posterunkowy da o sobie znać, waląc ją po głowie straszną pałką aspołecznego zachowania. W niektórych przypadkach kobiecie,to obietnica związku zapewnia orgazm, a nie sama obecność mężczyzny. Sam mężczyzna i cieszenie się chwilą? No thanks. "Umowa musi być spisana zanim wyjedzie pan z salonu tym nowiutkim samochodzikiem, na wypadek jakiejś kraksy". Ale samochodziki mają to do siebie, że nawet te kupione z podpisaniem umowy, czasem się rozbija, a czasem wymienia się na lepsze. A czasem, jeździ się nimi do końca życia i wspomina się pierwszą przejażdżkę z łezką w oku i akt własności nic tu nie zmienia. Ale samochodziki lubią się łudzić.

               Również nie ma między nami tak wielkich różnic jeśli chodzi o postrzeganie seksu moi drodzy. Niektórzy mężczyźni nie oglądają pornografii. Niektóre kobiety ją uwielbiają. Czasem kobieta nie ma ochoty na seks. Czasem mężczyzna nie ma, ale często boi się odmówić ze względu na strach związany ze spostrzeżeniem go jako niemęskiego - kolejna szufladka. Niektórzy mężczyźni uprawiają seks wyłącznie, kiedy czują coś do kobiety. I proszę nie zrozumieć mnie źle. Nie chodzi mi tu o zakochanie, przywiązanie. To o czym piszę, to walka z mitem, że jakoby mężczyźnie wystarczy pokazać kawałek kobiecego mięsa, a on i tak z ochotą będzie się rozkoszował posiłkiem. Mężczyźni są różni. Jednym to odpowiada, innym nie. Tak jak niektóre kobiety lubią przygodny seks, a inne niekoniecznie. Spalcie umysłowe szufladki!

            Mit, że kobiety nie patrzą na wygląd, a mężczyźni tak? Nie. Są mężczyźni, którzy wyłącznie patrzą na duszę kobiety i są kobiety, które nie mają ochoty rozmawiać z mężczyzną poniżej 190 centymetrów wzrostu. Ma mieć modną fryzurę i dobry garnitur inaczej NO WAY! Ale i są mężczyźni, którzy patrzą wyłącznie na powierzchowność, jak i istnieją kobiety dla których wygląd nie odgrywa roli. Mamy swoją listę wymagań, przeważnie stworzoną w wieku pięciu lat, i kryteria muszą być spełnione przez naszych wkrótce wybranków – nasze kryteria, a nie płciowe.

             Kobiecy orgazm to metafizyka. Męski orgazm to łopatologia.Toż to bzdura. Oczywiście, jeśli mężczyzna przez długi czas wystawiony będzie na stymulację, to ma to sens. Ale z kobietą podobnie. I tak samo z tym co dzieje się w płacie czołowym. Mężczyzna ma wiele stref erogennych, lubi słowa i komplementy w łóżku. Lubi kiedy kobieta jest nim zafascynowana. Lubi dotyk i nie tylko w pobliżu członka. Wcale się tu nie różnimy. ALE! Mężczyzna nie powie kobiecie, żeby zaczęła jeździć palcami po jego plecach, albo całowała brzuch, bo to za bardzo zniewieściałe i prawdziwemu samcowi nie wypada. A kobiety? Lubią być tulone jak Ferbis! Tak, wiele tak. Ale nie wpadajmy w szufladkę "kobiety to lubią". Ugryźć też od czasu do czasu trzeba, a i pociągnąć za włosy nie zaszkodzi. "Ależ to kobieta, te delikatne stworzenia wyrosły na romantyzmie"...taaaaaaa. Ale czasem ogórkowa w piątek, sobotę i niedziele to nie najlepszy pomysł.

               Mężczyzna chce żony i matki w dzień, a w nocy wyuzdanej kochanki. Wspaniale, ale słyszę już narzekania kobiet, że to wymaganie jest trudne do spełnienia. A wasze, moje drogie Panie, o tym, że chcecie mieć prawdziwego samca alfa z siłą tura, który wieczorami poczyta miłosne wiersze, jest? A więc mamy swoje odpowiedniki tych samych marzeń, o ile jeszcze tego nikt nie spostrzegł. Jak widać mamy w sobie wiele sprzeczności. I nie mówię tu o płciach. Ja mówię o osobnikach! O konkretnych egzemplarzach. Nie o NAS, tylko o TOBIE!

              Nasze wyobrażenie na temat rzeczywistości ma to do siebie, że jest nasze. Ale uwierzcie mi, na zewnątrz, tam w Świecie, tam gdzie boicie się zapuścić, dzieją się rzeczy, które mnie i was zaskoczą. Ciężko spalić laurkę, którą kreśliliśmy przez wiele lat życia, ale czasem trzeba, bo stare systemy operacyjne nie współpracują już z najnowszymi urządzeniami i pojawia się często ERROR!

czwartek, 23 stycznia 2014

Śmiercionośny żywot cz(ł)eka.

- Odejdź stąd, jej czas nie nastał. To ja, nie Ty, decydować będę, kiedy ulecę z jej piersi, po wieczności trwanie. Precz mówię!

- Haha, Ty nigdy się nie zmienisz. Nawet przy szpitalnym łożu, nie zrozumiesz, że oni, Cię nie chcą i odrzucać ciągle zamiar mają. Gardzą Tobą. To ja mam więcej do Ciebie szacunku. To o mnie wciąż prawią, nade mną zaduma ich się unosi. Może i jeden wiersz skapnie na Ciebie, ale szacunek w Twą stronę za gorsz się nie panosi. Zapominają o Tobie, jak o nocy dnia wczorajszego, a przecież prócz Ciebie, nie mają ważniejszego.

- Precz mówię!

- Prawdy nie potrafisz zdzierżyć? Posłuchaj, poddaj się, Ty moje bliźniacze odbicie. Mawiają, że Oni się mnie boją! Ha! Toż to Ciebie bardziej się obawiają, tylko biedactwa w ciemni chadzające, sprawy sobie z tego nie zdają.

- Jam jest wyborem, Ty gościem niechcianym, w tym ma przewaga, w tym jest wygrane.

- Tyś wygrane powiadasz? Kończysz się bracie, w niepamięć odchodzisz, to ja trwać będę, czy wać tego chcecie.

- A cóż powiesz na kochanków w miłości brodzących, czyż wtedy hymnów mi nie śpiewają? Czyż wtedy to i mnie nie kochają? Wołają: "Chwilo trwaj!" - a ja trwać jej pozwalam, póki oddech w nich i puls jak dzwon bije, tak długo ja się staram, przy mnie ich podtrzymać.

- To bzdura jest okrutna, i oczy swe otwórz na prawdę jedyną. Oni Cię kochają, boś jest ich utopiją. Tyś kłamstwem jest i marą, słodyczą tak ulotną, bo im się wciąż zdaje, że nigdy w coś nie kopną! Mnie w kochanka objęciach przeklinają, czemuż się pytam? Łudzą się: "Chwilo trwaj!" – a ja przyjdę, może nie ad hoc, ale może za rok, dekadę, ale będę i przyniosę zagładę. Klną na mnie bom Ja prawdą Świata najprawdziwniejszą, gorzką co łzy wyciska, ale co odważniejszą, osobę, fascyjnującą, w noc zajmującą.

- Więc przemądralko, cóż mam czynić i jak się starać, ich losów k'mnie nie oddalać?

- Nic nie poradzisz, to ich jest natura, kiedy mają wybór, wtedy dają nura. Nie chcą Cię wybierać, bo tak im się zdaje, w przerażeniu leżąc, nic im się nie stanie.

- Ale z nią inaczej, w tym łożu leżącą. Ona Cię dotknęła, po policzku pogładziła. W oczy Twe spojrzała i się przeraziła. Wszystko kątem innym więc zmierzyła. Czuje teraz chętkę na mnie, jakiej nigdy przedtem. Mówię Ci więc precz, nie czas. Przyjdziesz po nas w inny raz.

- Dobrze, kłótni to mi nie przystoi, niechaj będzie podług Twojej woli. Tylko mówię Ci od razu, że zapomni, że wyleci jej z pamięci, jak Cię kocha po miesięcy, kilku trwania. Znowu wróci w narzekania.

- Rozumiem co powiadasz i racji nie odmówię – wszyscy prawie oni, tak mnie marnotrawią. Ale mam nadzieję, nadzieję po wiek wieków, że ona jedna, całej reszty nie zmarnowi.

- Do tego co żeś rzekło, słusznie powiedziałoś, że nadzieje masz trwającą, logice choć przeczącą. Ja do tego, com wyrzekła, że zmarnuje, nie doceni, wartość skarbu jej uleci, ja mam pewność, nie nadzieję. Na Twą prośbę Ci przystanę, mówię dziewce do widzenia, lecz ja przyjdę, ja się zjawię, ukazać jej przy końcu, że głupot nie prawię. I zapłacze, czy to dziś, czy za dekad parę, że zapomniała o Tobie, a wybrała zamrę, mimo że z bliska doświadczyć mnie było jej dane...


Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.

niedziela, 19 stycznia 2014

Zbyt dużo słów, to zbyt mało treści.

Stuk, stuk – rozległ się głuchy odgłos pukania w stare, nadszarpnięte czasem drzwi Pantego.

- Wejdź chłopcze, czekałem na ciebie.

- Nie przeszkadzam ci? Tak bez zapowiedzi przychodzę, zdając sobie sprawę z braku mej ogłady.

- Hmm...czy przeszkadzasz? Akurat jestem zajęty życiem, a że jesteś jego częścią, jak wszystko co się w ciągu dnia przydarza, to nie, bynajmniej.

Młodzieniec uśmiechnął się i zaczął:
- Drogi przyjacielu, mam nadzieję, że niezbyt długi temat podejmuję, ale spać nie dają memu duchowi myśli w głowię się lęgnące. Bo czy to zakochanie? Czy nie? I co do diaska powinienem wtedy czuć?

- Haha, toż to proste pytanie i łatwa odpowiedź na nie. Usiądź i posłuchaj. Zakochanie to mandarynek stos cały, któreś kupił i którą każdą z kolei oddałbyś dla niej za nic, w jej posiadanie. To kąpiel dzielona, kiedy głowę myjesz jej pianą, spłukujesz, acz uważasz, by piana nie dostała się do oczu wrażliwych, bo gdyby szczypać ją miało, ból czułbyś nieswój, lecz nie mniej prawdziwy. Zakochanie to dumanie jak uszyć dla myśli słowny kubraczek oplatający niewypowiedziane. Ale to i strach. Strach przed nienazwanym. A jednoczas zaczynem braku strachu nieprzebranym. I zakochanie to jej perfumy, jej szczotka do zębów, co nocowała w twoim domu. Jej flakony na lustrze, rozgardiasz w torebce, jej szpilki rzucone i słowa, które przez sen, kiedy obok ciebie leży, szepce. Zakochanie to spoglądanie na nią, kiedy ona nie patrzy. To kubek z kawą. Ale nie kubek byle to jaki. To kubek z kawą przy tobie pity, przez nią, ze smakiem bezspiesznym. To odcisk szminki na papierosowym jest filtrze. To jej pieprzyki i znamie. To twój brak apetytu i insomnia przytulna. To nie ty, ani ona. Nawet nie wami to nazwać by można. To mgła, promień światła, woń, czy wiatr ulotny. Niedotykalne to jest. Zakochanie to gniew na nieproszony poranek, który bezczelnie przypomina o koniecznościach dnia codziennego, tak nieistotnego wczorajszego wieczoru i wczorajszej nocy.

- Pięknie mówisz, ale czym ono jest w swej istotowości? Na głębi niezmierzonym poziomie?

- Com powiedział, tom powiedział. I basta!

Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.

wtorek, 7 stycznia 2014

Jesteś nieprzystosowany? Bądź z tego dumny!

              Mówi się, że to nie dobrze być introwertykiem. Że kiedy jesteś zamknięty na Świat, to bardzo źle, nietaktownie. No bo Świat się Tobą interesuje. Interesuje się Tobą w pytaniach rodziców "co tam", "jak w pracy". Interesuje się Tobą ciekawską ciocią, której bardziej zależy na Twoim, jeszcze nawet nie w planach, potomku, niż Tobie. Świat Cię potrzebuje, bo kto kupi te wszystkie produkty, kto wypróbuje wszystkie perfumy i koszule, skosztuje tych wszystkich sosów pomidorowych, przymierzy te wszystkie garnitury – byłeś w sklepie, widziałeś ile tam tego? Świat się bez Ciebie nie obejdzie, zapadnie się, zginie.

             Melancholia jest zła, bo...tak. Bo to źle, kiedy dotyka Cię refleksja na temat tego, co Cię otacza. Na temat tego, że rozmowy, które codziennie przeprowadzamy nic, a nic nie wnoszą do naszego życia, mimo że mamy tak wielką nadzieję, że dzieje się inaczej. Masz funkcjonować jak robot. Nie zastanawiać się nad obranymi celami, bo a nuż dojdziesz do tego, że to nie Ty je wybrałeś. Że nie chcesz być prawnikiem, lekarzem? Skończ, przecież musisz coś w życiu robić! Marzyciel się znalazł od siedmiu boleści.

              Zaduma jest zła, bo możesz zrozumieć, że strach, który paraliżuje każdy twój czyn, determinując asekuracyjny ruch, jest wyimaginowany. Jest naleciałością z dzieciństwa, kiedy to byłeś zależny od tak wielu ludzi, czynników i idiotów. Może przecież do ciebie dojść, że boisz się usłyszeć negatywną opinie od ludzi, którzy nie są warci złamanego grosza. Którzy sami nic nie osiągnęli. Którzy są już martwi, mimo że ich życie się jeszcze nie skończyło. Jednak skończyło się w momencie pójścia na kompromis z samym sobą. Teraz chcą byś również popełnił samobójstwo, jak oni przed kilkoma laty. To ludzie, którzy pytają co będzie po śmierci, zapomniawszy jak jest za życia. Eksperci od umierania. Pogrzebani w trumnach wypełnionymi przedmiotami i ludźmi, tym co znudziło im się tak szybko, jak szybko się pojawiło. Ale rozsądek wziął górę i...spoczywajcie w pokoju, tylko nie kręćcie się w moim pobliżu.

               Refleksja jest nieużyteczna, bo przestaniesz się sprawdzać w roli, jaka jest ci już przeznaczona. Już przed twoimi narodzinami rodzice zadecydowali kim będziesz. Zdecydowali jak będziesz się ubierać, zachowywać, jakich słów używać, jaki światopogląd będzie obok Ciebie spacerował w trakcie twojej przygody na Ziemi. Porzuć refleksję i nie przyprawiał mamy i taty o zawał serca ty bezduszny, myślący wyłącznie o sobie gnojku. Jak możesz tak postępować?! To oni dali Ci życie! Mają prawo zrobić z Tobą co chcą! Rozumiesz baranie?! Że to oni są egoistami, kiedy chcą żebyś robił to, co im sprawia przyjemność? Mówiłem do cholery, żebyś przestał mędrkować!

               Widzisz, bo mogą Cię wsadzić w kaftan. Bo oni mają normy. Mają normy jaki jest normalny obywatel i jeśli ktoś nie pasuję do wzorku to CIACH! I Cię nie ma. No bo po co kolejny socjopata? To pomoże gospodarce? Rachunków to nie płaci, na utrzymaniu innych ciągle jest, nie goni za marzeniami wielkiego brata, to po co to, na co to?

               Czy nie możesz się trzymać definicji słownikowych? Wszystko jest takie proste, nieskomplikowane. To czarne, to białe. Nie ma szarości. Że zło to kwestia zamiaru? Że kwestia intencji? Że niby jak ktoś zabije dla zabawy to złoczyńca, a jak w samoobronie, to dobrze uczynił? A może rzeczywiście to wszystko nie takie oczywiste i proste, może...MÓWIŁEM! Przestań rozmyślać! Wszystko jest jasne i proste! Po co się pchasz w ręce psychiatrów?! Na co Ci to?!

              Ilu jest sąsiadów, którym mówisz dzień dobry, bo tak trzeba? No policz na paluchach! Wielu, jak nie większość. No ale trzeba! Trzeba utrzymać sztuczne konwenanse. A ile smsów z życzeniami szczerze słałeś? A ile, bo "tak trzeba"? A może już w ogóle nie wysyłasz życzeń? Może, a może nie. Nie przejmuj się, bo gdzieś tam jest dla Ciebie miejsce. Pewnie nigdy go nie odkryjesz, ale zapewniam cię, że istnieje. Panuje tam atmosfera o jakiej zawsze marzyłeś. Jest idealnie. Ale idealnie dla Ciebie, nikogo innego. Bo jesteś wyjątkowy. Ale cóż z tego, skoro i tak Ci się nie chce go szukać? Wiem, wiem, przecież ciągle marzysz o tym miejscu gdzie w końcu zrealizujesz wszystkie swe palny. Ale tylko marzysz. Wiem, wiem, że teraz przecież nie możesz. Ale wiem też, że później również nie będziesz mógł. Wiem, wiem, że jesteś przecież wyjątkiem, któremu się uda. Ale wiem też, że wszyscy jesteśmy wyjątkowi i nic to nie zmienia. Tak, wiem że wszystko się kiedyś zmieni, że wszystko zacznie się układać tak, jak tego zawsze chciałeś. Tak jak sobie to wyśniłeś, że się uda ot tak. Wiem, wiem, przecież oglądałem bajki tak jak Ty.

                W samym środku mego serca siedzieliśmy. Spoczywaliśmy w pajęczynach utkanych z naszych nadziei. Zapatrzeni w siebie czuliśmy jak wiatr głaszcze nasze młode twarze. Młode, bo kiedy znajdujesz to, czego usiłowałeś dosięgnąć całe życie, czas kamienieje i nie ma zamiaru iść już do przodu. Niczego nam nie brakowało. Bez głodu, osądów, bólu tak mijały dni, które każdy człowiek ma skrupulatnie wyliczone na samym początku życia. Szczęściarze mają ich więcej. I nigdy nie wiesz, czy to ostatni raz, więc nie warto się zastanawiać, tylko brać garściami to, co może za chwilę zniknąć. Stopą mnie trącała ze swojego hamaka. Najpiękniejszą stopą jaką widziały moje oczy. I uśmiechała się do mnie. Uśmiechała się do mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki w życiu widziałem.
- A jeśli to zniknie? A jeśli ona odejdzie? Jeśli to wszystko mi odbiorą; jeśli ona odbierze?
I tak sen dobiegł końca. Sen się nie rozpoczął. 

Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.