niedziela, 31 marca 2013

Badoo to całe moje życie.

Masz już dość portali randkowych i związanych z tym realowych nieporozumień? Zapraszam na
- stronę Szkoły, która uczy jak poznać kobietę bez manipulacji, jak być sobą, jak być pewnym siebie, jak zacząć kochać kobiety, a nie je wykorzystywać. Jak w końcu zacząć być osobą, którą CHCEMY BYĆ! 

               To taka piękna wizja. Nie wychodząc z domu możesz poznać osobników przeciwnej płci. Mało tego, możesz sobie wybrać tego osobnika jak kurę na targu – „Ta ma zły dziób, ta skrzydła jakieś opadłe, ta piersi za małe, a ta w ogóle jakaś szara i jakaś chorowita się wydaje – kto takie kury sprzedaje? A kto normalny taką kurę kupi?”
Ale cóż. Logujemy się na owym portalu i zaczynamy zabawę w szukanie partnera.

               Zjeżdżacie kursorem w dół i następna strona, w dół i następna strona, w dół i …”a kto to tu jest, wejdę i zobaczę”. No to wchodzimy na profil, widzimy resztę zdjęć i … w tył zwrot i w dół i następna strona.
No ale w końcu trzeba do kogoś napisać, choćby z tego powodu żeby się nie nudzić – to szukamy zielonej kropeczki świadczącej o dostępności i wchodzimy na chat w celu wysłania telegramu – to oczywiście wersja dla mężczyzn, o kobietach będzie bowiem za chwilę. Zacznijmy więc od pierwszego etapu.

               Znajdujemy zdjęcie na którym jest ten piękny ktoś – chociaż na tego rodzaju portalach co najwyżej możemy zadowolić się kimś "w miarę". Teraz oceniamy profil.
Pierwsza podstawowa rzecz przy ocenianiu profilu potencjalnego męża, żony to zdjęcia – tzn. reszta zdjęć. W dalszej kolejności zdjęcia, zdjęcia, miejscowość i zdjęcia. Patrzysz na nie i myślisz: „Eeee za ładna/za przystojny – fake, nie możliwe, w ogóle to jak z sesji te zdjęcia, nie wierze…ale ludzie to oszuści” – mimo, że sami starczymy z aparatem długie minuty, by zrobić takie na których sami będziemy wyglądać jak najlepiej.
Kiedy już naoglądamy się zdjęć czytamy informację, dlaczego ten ktoś znalazł się na tym portalu. Są do wyboru trzy możliwości: aby poznać nowych znajomych, aby porozmawiać, aby umówić się. Jeśli chcesz porozmawiać to weź swój telefon i wykręć numer (na tarczy) do swojego znajomego. Najważniejsze są dwie pozostałe możliwości. "Chcę się umówić" – tu cenię szczerość i odwagę. "Chce poznać nowych znajomych" – brak odwagi i szczerości, bowiem osoby, które wybierają tę możliwość chcą się umówić ale nie dają tego po sobie poznać bo a) uznają to za przejaw dupołowatości, bądź b) mają na przyszłość asa w rękawie, kiedy napatoczy się jakiś natręt. Wtedy możemy napisać, że jesteśmy tu tylko po to, by poznać nowych ludzi.
Dobra, zdjęcia sprawdzone, miejscowość i powód bycia na portalu (który i tak nie ma znaczenia, bo w rzeczywistości jest jeden) też. Następną czynnością jest pobieżne przelecenie po cechach tej osoby (bardziej zaawansowani użytkownicy nie wiedzą nawet o czym mówię) i na końcu tych czynności mamy możliwość otarcia się o etap najważniejszy.

               Czas by coś bardziej lub mniej sensownego naskrobać. Zabieramy się więc do roboty!
„Cześć, jak leci?” – wykluczone, wszyscy tak piszą. A może: „Twój piękny uśmiech kazał mi napisać..” – też nie, zbyt zniewieściałe jak na samca, chociaż działa…No to może jakiś żarcik dla rozluźnienia gęstej atmosfery w związku z poznawaniem kogoś nieznajomego? NIE! Żart to zły pomysł. Dlaczego? A no z tego prostego powodu, że każdy, czy to kobieta czy mężczyzna, deklaruje jak to lubi innych ludzi z poczuciem humoru (nawet tym najbardziej głupkowatym), czy wręcz sam się określa jako ktoś „porąbany” ale kiedy przychodzi co do czego, to jest zgrzyt podobny do tego, kiedy to Polak pisze do Czeszki po angielsku i myśli, że ona zna ten język – nie wypali.

Teraz zdradzam tajemnicę – usiądźcie wygodnie wokół mnie i słuchajcie. A więc tak (zdania się nie zaczyna od „a więc” – to dla maturzystów), kiedy napiszesz do owej piękności tę cudowną i wyjątkową wiadomość, zwróć uwagę proszę, kto jest następnym gościem Twojego profilu, w celu zobaczenia zdjęć – zgadłeś, ona! Raczej normalne, każdy chce bliżej sprawdzić kto napisał. Ale czy to znaczy, że nie ma znaczenia co piszesz? Tak i nie.
Uwaga, będzie cytat mojej znajomej: „Jeśli facet jest przystojny, albo w moim typie (bo to nie to samo) to wystarczy, że napisze „Hej”. Jeśli facet jest średniawy to może, ale nie zawsze, uratować go to co napisze – wtedy jego kreatywność ma znaczenie. Jeśli natomiast ów mężczyzna jest brzydki lub nie w moim typie (co też nie jest tym samym), to co by nie naskrobał, nic nie zdziała”. Po co o tym piszę? Niby oczywistość. Chodzi bowiem o konkluzje, która brzmi: poświęć więcej czasu na lepsze zdjęcie, niż na wymyślny „tekst”. Polecam ze swojej strony zdjęcie z psem – spróbujecie, zrozumiecie.

               Dobra, etap drugi mamy za sobą, teraz…czekamy. Nie odpisała – olej i lecisz ze schematem od początku. Odpisała? Czytaj co poniżej.  
Jeśli ów niewiasta zaszczyciła Cię swoją odpowiedzią, nie myśl, że to ona będzie prowadzić rozmowę. To na Tobie bracie spoczywa odpowiedzialność. Ty ją musisz bawić, rozśmieszać i zainteresować…ona zrobiła już swoje – ma ładne zdjęcia. Podstawowa kwestia i złota zasada?
Jeśli ona odpisała to znaczy, że Twoje zdjęcia się jej spodobały i wystarczy, że tego nie spartolisz. Tak, tylko tyle. Bądź normalny. Wystarczy…czasami. Dlaczego czasami?
Bo jak rozmowa będzie posuwała się na przód, może najść Cię myśl zakończenia jej i spalenia komputera, bo albo nie będzie chemii, albo będzie używała takiej polszczyzny, że łzy ciurkiem po policzkach będą Ci spływać albo cokolwiek innego. Rada dla niedoświadczonych graczy? Zawsze przed spotkaniem proś o zdjęcie z kartką z konkretnym, wymyślonym przez Ciebie napisem i wyślij takie samo zdjęcie w zamian. Niby dziecinada ale…nie pytaj dlaczego masz tak zrobić, tylko przed spotkaniem tak zrób ALWAYS!

               Teraz coś o kobietach piszących do mężczyzn. Nie spotkałem się z niczym bardziej oryginalnym niż „Cześć”. Nie mam o to żalu, bo nasza kultura nie uczy kobiet podrywania facetów ani prawidłowego flirtowania – albo się z tym rodzisz albo bez tego umierasz.
Tak więc, jeśli Twoje zdjęcia, czyli Ty (co nie zawsze jest tym samym) spodobasz mu się, odpisze, jeśli nie…nie. I nie przejmuj się tym, że nie odpisał mimo tego, że widnieje napis, iż przeczytał Twoją wiadomość. Niestety tu nie można sobie wmówić: "Pewnie moja wiadomość nie doszła" ect. Po prostu: Facet to świnia - prawda?
A co myślimy o kobietach, które same wysyłają wiadomość do mężczyzny? Mogę mówić tylko za siebie. Dla mnie jest to przejaw pewności siebie, brania z życia tego czego się chce i nie zadowalania się tym co podsuwa nam ślepy los, więc...tak trzymać i mi się nie wstydzić! 

               Portale tego typu nie zaskakują. Wchodzisz, płacisz – czasem nie – i dostajesz to czego chcesz. Rozczaruje tu jednak niektórych, ale dla mnie to ogromna strata czasu. Pisać z kimś żeby na spotkaniu ten ktoś okazał się kimś zupełnie innym? Dziękuje nie – mimo, że zdjęcia odpowiadają prawdzie. Tak więc chłopie, następnym razem odezwij się do dziewczyny w kolejce do bankomatu i nie będziesz musiał prosić o zdjęcie „z karteczką”, a Ty babo poproś o ogień mężczyznę Twoich marzeń – a jeśli nie palisz, niestety ale umrzesz jako stara panna.

Nie wiesz jak odezwać się do dziewczyny w kolejce do bankomatu? Wstydzisz się? Nie wiesz co powiedzieć? Wydaje Ci się, że ona jest zbyt ładna? Nie masz odwagi? Skorzystaj z profesjonalnej pomocy Dating Coach'a. Odwiedź MenPower.com.pl i skorzystaj ze szkoleń, które mogą zmienić Twoją przyszłość...która wciąż zależy od Ciebie!
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P

czwartek, 21 marca 2013

Kobieta jest jak smartphone.


               Kobiety podobno pragną w życiu tylko jednej rzeczy. Niczego więcej. Skromne z nich bestie, prawda? To czego tak bardzo chcą to…wszystko. Uśmiecham się kiedy to pisze, ale jest w tym ziarenko, a w niektórych przypadkach cała kolba prawdy.
Kobiecie, bracie, nie dogodzisz. Nawet gdybyś kupił swojej narzeczonej pierścionek z największym brylantem, to po histerycznym szczęściu, z czasem usłyszałbyś – „ Ale to ciężkie, palec mnie boli; wiesz ile rękawiczek porwałam przez ten diament; to bardzo niebezpieczne chodzić z takim pierścionkiem, wiesz; a może by go sprzedać i kupić sobie coś fajniejszego, praktyczniejszego…”
Jedno jest pewne, nigdy nie uszczęśliwisz kobiety permanentnie, a u nas to takie proste Panowie.

               Więc jakie wyzwania czekają przed niczego nie spodziewającym się mężczyzną w związku z dużym apetytem kobiety?
W relacjach z kobietą trzeba się zachowywać jak pięciolatek, który robi sałatkę dla swojej mamy. Kiedy już wszystkie składniki są wymieszane w półmisku, czas na przyprawy. Chłopczyk rozgląda się po kuchni i dostrzega sól, a obok niej i pieprz. Mama dodaje, czyli trzeba dodać. Rozgląda się jeszcze chwilkę i zauważa półkę z setką przypraw. „Mama co prawda nie używa wszystkich, ale ja ją tak kocham, że dodam wszystkie po trochu” – myśli chłopczyk i nie zdaje sobie sprawy, że odkrył jeden z sekretów kobiecej psychiki.

               Na pierwszy ogień sfera uczuć. Tylko kochać powiadacie? Nic bardziej mylnego!
Na początku pięknie i romantycznie, z czasem nuu-daa.
Kiedy uczucia stają się zbyt oczywiste, kobieta popada w stagnacje. „On mnie kocha!” Toż to wspaniale niewiasto, ale nawet gdyby miłość była kremem czekoladowym, to chciałabyś do końca życia jeść tylko z nim świeże bułeczki? Raczej nie. A te które mówią inaczej, w głębi serca wiedzą, że trzeba im więcej. Kobieta potrzebuje emocji. Karm ją szybkimi przejażdżkami samochodem, albo lepiej motocyklem, a po wysadzeniu jej z pojazdu i wysłuchaniu jej litanii jaki to jesteś nieodpowiedzialny, zaspokoisz jej potrzebę wrażeń na tydzień.

To dlatego tak wiele kobiet uwielbia seriale, harlekiny, uwielbia słuchać swoich koleżanek jak to im źle lub wspaniale w związku – wtedy można doświadczyć pełnego spektrum emocji – zdrada, miłość, nienawiść, pożądanie, kłamstwo, tęsknota.
Ale o ile nas mężczyzn w romantycznej komedii interesuje jedynie to, co wydarzy się po cudownym pocałunku na końcu filmu – a tego rodzaju dalszy ciąg historii głównie można znaleźć w Internecie, to kobieta jest oczarowana całą fabułą: jak on pisze, a ona nie odpisuje, jak ona widzi go z przyjaciółką i zastanawia się, czy to jego dziewczyna, jak on przemierza pół świata, by wyznać jej miłość etc. Gdyby dodać do tego strzelaninę, pościgi samochodowe to taki film i dla nas by się nadał.
Stąd właśnie wzięło się stwierdzenie, że dla kobiety ideałem jest bokser czytający poezję – na pierwszy rzut oka kompletna sprzeczność, ale w gruncie rzeczy, o to w tym chodzi – nie być przewidywalnym.
Nie mówię oczywiście byś zaczął zdradzać partnerkę w celu ratowania związku, czy zaczął specjalnie wzbudzać zazdrość. Chodzi mi o to, by kobieta się nie nudziła, bo im bardziej kobieta jest znudzona Tobą, tym bardziej waszym związkiem.
Tak więc zabierz ją na romantyczną przejażdżkę do Puszczy Białowieskiej i w celu urozmaicenia związku zostaw ją tam na całą noc i niech sama wróci do domu. Taka romantyczna przygoda na pewno scali relacje.  

               Byłeś kiedyś ze swoją dziewczyną w sklepie? Dla młodszych czytelników – z mamą?
Oj i teraz napiszę coś smutnego…to się nigdy nie zmieni.
Podobnoż kobieta jest opiekunką domu, owego ogniska ( toż musi o nie dbać ), a mężczyzna łowcą, zdobywcą. Taaaa, a jego główną bronią jest pilot od telewizora. Ale zostawmy te prehistoryczne brednie i spójrzmy, jak wygląda to dziś. Kobiety to chomiki. Po pierwsze równie mile się je głaszcze, ale jest też drugi aspekt tego pięknego porównania.

Panie bowiem posiadły tajemną wiedzę, po co np. jest kolejna firanka do domu, kolejny dywanik, po co przemalowywać całą chałupę co 5 lat. Dalej. Po co mieć 100 zapasowych żarówek, po co kupować za jednym razem dwie te same czapki – może nawet trzy – jakby zgubiłoby się drugą, po zgubie tej pierwszej, to mam trzecią? No i po licho tyle różnych parasolek?

A teraz ubrania! Aż skóra mi się zjeżyła. „Ta sukienka jest inna niż ta – czy Ty tego nie widzisz!?” A Ty patrzysz na dwie identyczne, jednakowo czerwone sukienki i szukasz bracie tej chociaż jednej różnicy – aż przerywa Ci tę fascynującą czynność widok swojej długiej brody.
Niektóre kobiety są przesłodkie, kiedy otwierają szafę i mówią: „Ja wiem. Ja wiem. Te wszystkie pary jeans są takie same. Ja wiem. Ale ja muszę”
Musicie zrozumieć, że my nie zawsze mamy taką samą przyjemność – nie w chodzeniu po sklepach – ale w chodzeniu po nich za wami.
Czasem myślę, że ludzie wymyślili rozmiary tylko po to, żeby jedna kobieta nie mogła wykupić całego sklepu.
Ale cóż, kupujecie te ubrania też z myślą o nas, mężczyznach, więc niech winy zostaną wam odpuszczone…do następnych zakupów.

               Kobiety często same jednak nie wiedzą czego chcą. Czasem nie wiedzą nawet czego nie chcą.
Możesz przyjść na dzień kobiet z pysznymi czekoladkami i usłyszysz – „Jakie pyszne, ale wiesz, że wszystkie koleżanki dostały kwiatki?”.
No więc czekasz na imieniny i przychodzisz z bukietem kwiatów – pięknym, pachnącym i słyszysz -  „Jaki piękny, dziękuje Kochanie. Ale bym zjadła coś słodkiego…”
No to czekasz na urodziny kupujesz prezent, kwiaty I czekoladki i słyszysz: „ To wszystko piękne, ale takie mało oryginalne, postarałbyś się Miśku bardziej”
Poddaj się chłopie. Poddaj się czym prędzej. Brunetki, blondynki, RUDE, siwe…łyse -wszystkie jak pluszaki - w środeczku to samo.

               Kobiety są jak mężczyźni wybierający dla siebie nowy telefon. Ten telefon musi mieć WSZYSTKO! Najnowsze smatphone’y oferują tyle opcji i możliwości, że można dostać zawrotu głowy. Ile z tych funkcji wykorzystuje przeciętny facet? 20%? Czasem nawet nie.
I z Paniami jest podobnie. Lepiej jak jest wszystko w jednym pakiecie. Nie ważne, czy się przyda teraz. Może się przecież przydać kiedyś. Ale nawet kiedy jakimś cudem, kobieta będzie miała już wszystko, to i tak będzie nie zadowolona – z czasem usłyszymy, „Jestem taka przytłoczona tym wszystkim”. Co nam więc pozostaje Panowie? Kochać je. I od czasu do czasu wycieczka do Puszczy Białowieskiej.
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P

piątek, 15 marca 2013

Popularne słowa


               Każdy okres historyczny naszej kochanej Matki Ziemi rządził się określonymi prawami. Istniały określone nurty myślowe, filozoficzne, ideologiczne, religijne – wszystko miało swoje miejsce. Każda epoka miała swoje stroje i każda uważała, że ma je najpiękniejsze. Każda miała swój wzorzec miłości, rodziny. Każda charakteryzowała się specyficznymi zawodami – bo czy nadal potrzebny jest nam bednarz? – a i od razu przepraszam wszystkich bednarzy, którzy poczuli się urażeni. I czy informatyk przydałby się w czasach Kopernika?
Wszystko było dopasowane – a przynajmniej takie się wydawało.
Ale o jednym charakterystycznym elemencie każdej epoki nie wspomniałem.
Słowa. Dla naszych praprzodków: koło, ogień, mamut. Dla dawnego Rzymu: rozkosz, imperium, sztuka, hedonizm. Dla średniowiecza: Bóg, rycerskość, odwaga, ojczyzna, cnota, honor. Pomijając dekadentyzm, nihilizm, relatywizm prowadzące nieubłaganie do współczesnych czasów, zadaje pytanie: Jakimi słowami określimy rzeczywistość, która nam obecnie towarzyszy? Jakie słowa klucze, będą drogowskazami dla naszych potomnych, którzy będą chcieli poczytać o XXI wieku?

Komputer

               Z jednej strony go nienawidzisz, ale z drugiej nie wyobrażasz sobie bez niego życia – prawie jak z rodzeństwem. Dziś wszyscy szczycą się, że nie oglądają telewizji – i dobrze. Ale Ci sami ludzie spędzają wiele godzin przed ekranami swoich laptopów.
Komputer dał nam niesamowite możliwości – cała wiedza pod ręką, muzyka, filmy, książki, przemyślenia ludzi z całego świata, ilość mądrości (ale też głupoty) na niepojętą do tej pory skale – a my? Oglądamy obrazki kotów i przesiadujemy na Fb, prowadząc jałowe rozmowy i oglądając jałowe zdjęcia albo podglądając swoich byłych.
Niech jednak pierwszy rzuci kamień ten kto… eh, życie.
Zacząłem od słowa komputer, bo i z nim w pewien sposób wszystko jest związane. Zdominował on całe nasze istnienie. W nim są nasi przyjaciele, on broni nam dostępu do spełnienia marzeń, uczy, bawi, wychowuje, denerwuje – nasi sprocesorowani kompani życiowi.
Kiedyś jak byliśmy niegrzeczni, mama mówiła, że zabroni nam wyjść na podwórko. Dziś karą jest wyjście na dwór.
Zamykamy się na ludzi i nie wierzę, że jakieś komunikatory, czy portale mogą zastąpić gesty, mimikę, ton głosu, emocje i przede wszystkim bliskość drugiej osoby. A to nieubłaganie prowadzi do…  

Samotność

               Skoro nie mam zamiaru używać słowa Miłość, to trzeba je czymś zastąpić. Dziś bowiem to piękne uczucie występuję w filmach, muzyce, książkach i wyobraźni jej użytkowników.
W gruncie rzeczy jesteśmy niesamowicie samotni. O miłości się mówi – ot cała charakterystyka tego słowa w dzisiejszych czasach.
Dziś bierzemy udział w pewnych przemianach. Nie ma już instytucji swata, nie pozwalamy by nasza rodzina ingerowała w wybór naszego partnera. Jesteśmy zdani sami na siebie. A że czasy te nie trwają aż tak długo, to tułamy się z powodu braku wynalezienia rozwiązań naszych problemów. Miłości z portali randkowych są coraz częstszym zjawiskiem. W niezkomputeryzowanej rzeczywistości, kiedy kogoś poznajemy mamy duży dystans. Obawiamy się, że będziemy musieli iść na kompromis – dziś to słowo jest wręcz synonimem porażki – że ten ktoś namiesza nam w wykrochmalonym życiu.
Chcemy partnera, ale chcemy być też samotni. Posiadanie partnera równa się poczuciu miłości. Samotność równa się samowystarczalności i braku konieczności podejmowania zobowiązań. Zmieszaj to w próbówce, a powstanie swego rodzaju singielstwo.   
Dalej. Każdy z nas ma wielu znajomych, ale nie wielu ma przyjaciela. Dziś nasze relacje są spłycone do granic możliwości. Ktoś powie: Bzdura! Ja mam przyjaciół! Dobrze, więc powiedz im prawdę, to czego często nie mówiłeś, bo bałeś się, że ich urazisz. Jeśli ta znajomość przeżyje nawet najbardziej gorzkie słowa – jesteś szczęściarzem – to przyjaźń.
W olbrzymiej większości, rozmowy z innymi polegają na wyżaleniu się. Kiedy już skończymy mówić i głos zabiera druga osoba, my nie słuchamy, a zastanawiamy się, co powiemy za chwile. Nie potrafimy bowiem nawiązywać ze sobą głębokich relacji. Kiedyś człowiek w całym  swoim życiu znal kilkadziesiąt osób, góra setkę. Dziś znamy tysiące ludzi…i nie znamy nikogo. Wszystkich wypada lubić, nastała miałkość, a co za tym idzie, pojawia się przymus do…

Empatia

               Być empatycznym to znaczy być dobrym człowiekiem. Nie bądź samolubnym -  mówił nam tata, kiedy chcieliśmy ostatniego cukierka z paczki zachować dla siebie.
Nie jesteś pępkiem świata - krzyczała pani w szkole. A poczucie winy rosło.
I tak wyrastamy na ludzi, którzy boją się być szczęśliwi, którzy nie podejmują dobrych dla siebie decyzji z powodu, a to rodziny, a to znajomych, a to partnera etc.
Mamy przejmować się losami świata, losem wszystkich wokół, tylko nie swoim. Mamy ronić łzę, kiedy przystoi, śmiać się, by komuś głupio nie było po opowiedzeniu nieśmiesznego żartu.
Mówi się, że nasza cywilizacja propaguje zachowania projednostkowe, ale rzeczywistość wygląda zgoła inaczej: indywidualizm przeciwstawia się kolektywowi.
Jeśli wszyscy wokół są smutni, nawet nie próbuj się uśmiechać – nie wypada!
Musisz rozumieć innych, musisz wiedzieć co oni myślą, jak się czują, a tym samym musisz się dostosować. Przecież nie chcesz być jak Salvador Dali – maszerujący z mrówkojadem na smyczy po ulicach Madrytu, nie przejmujący się nikim ani niczym.
Ale skutek tego jest jeden. Ani my, ani oni nie są szczęśliwi.
Bycie dobrym człowiekiem toż to cnota – a jak! Ale dobrym trzeba też być dla siebie.
Bycie dobrym wcale nie musi oznaczać bycia empatycznym. Możesz dać datek dla biednych, bo chcesz, a nie musisz – ale nie za wielki, bo za bardzo kochamy…

Pieniądze 

               Twórz pieniądze; nie pozwalaj by pieniądze tworzyły Ciebie.
Dziś tak wielu ludzi podąża za pieniądzem. Podąża za nim nie widząc w nim środka do osiągnięcia celu, ale cel sam w sobie.
Myślimy, że wszystko można kupić, tylko z potrzeby kurtuazji mówiąc, że tak wcale nie jest.
Nosimy rzeczy, które określają to kim jesteśmy. Jeździmy na wczasy, które mamy gdzieś, ale trzeba przecież pokazać, że można sobie pozwolić. Zmieniamy auta, które by mogły nam posłużyć jeszcze dobrych parę lat.
Ale nie to jest najgorsze. Najgorszym jest to, że rezygnujemy ze swoich pasji, marzeń w zamian za biurową prostytucję – ośmiogodzinny dzień posługi, wypłata w miarę zadowalająca, i co najśmieszniejsze, my rzeczywiście wierzymy, że to sens naszego istnienia.
Ktoś, kiedyś powiedział, że nie przejmuje się wiekiem emerytalnym, że może on nawet wynosić 100 lat, bo robi to co kocha i tak będzie robił to do śmierci. Jeśli załamuje Cię to, że będziesz musiał pracować do blisko siedemdziesiątki, to najwidoczniej nie robisz tego, co powinieneś i co chciałbyś robić.
Powiedzieć by pieniądze nie przyćmiewały Ci relacji z najbliższymi, byś nie sprzedawał siebie i swojego czasu za zbitki papieru, byś zawsze wybierał wyższą idee od tych nędznych srebrników, łatwo powiedzieć ale …( nie bądźmy przewidywalni ) jeszcze łatwiej wykonać – ot nie frazes.
A za co kupować jedzenie, ubrać się i opłacić rachunki? Przepraszam ale ja pisze o Utopii – i to wcale nie takiej trudnej do osiągnięcia – wystarczy spytać hipisa.
A więc czy potrzebujesz butów za 800 zł? Kup tańsze, a z reszty po trzewikach ugotujesz obiad na tydzień.
Ale, ale. Nie o takim aspekcie pieniądza chciałem. Poza tym jeśli je lubisz, wydawaj bracie, siostro lub gromadź jak węgiel, który gromadziła nasza ziemia. Tylko czy powstanie z nich diament?  Nie. Ale przynajmniej wnuki przehulają.
Pieniądze mają być skutkiem ubocznym, a nie celem naszej pracy, jak ktoś powiedział. Celem ma być praca sama w sobie – kto zrozumie, się uśmiechnie.
Twórz pieniądze; nie pozwól by pieniądze tworzyły Ciebie.

Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.

czwartek, 7 marca 2013

Inwestuj w siebie dziewczyno.


Niektóre imiona i fakty zostały zmienione, by chronić prywatność osób, które pojawiają się w poście. Nie na tyle jednak, by zmieniło to choć w miligramie jego sens czy treść.  

               Każda z was chce mieć jak najlepszego partnera. Każda z was chce żeby na liście z waszymi wymaganiami była jak największa liczba odhaczonych podpunktów. To, że życie zweryfikuje wasze oczekiwania i powie wam – „To czego chcesz, nie jest tym, czego potrzebujesz, więc pozwól, że to ja zdecyduję co dostaniesz”- jest bardzo prawdopodobne. Ale. No właśnie, czy to znaczy, że masz siedzieć z założonymi rękami i tracić czas, by skądś, nie wiadomo skąd pojawił się ON?

               Temat posta miał być zgoła inny, ale do zmiany tematu przekonały mnie dwie rozmowy w ostatnich dniach. Rozmowy z kobietami, które z jednej strony były podobne, ale z drugiej bardzo od siebie różne.
Obie Panie łączył ten sam cel – od razu uprzedzam (w związku ze strachem przed feministkami ), że zapewne nie jedyny w ich życiu – chciały zdobyć dobrą partię i to nie tę polityczną. One oczywiście nie używały tego słowa, ale użyty tu skrót myślowy jest wg mnie adekwatny do listy wymagań. A ta była długa niczym skład wyrobów czekoladopodobnych.
Czy jest w tym coś złego? Oczywiście, że nie! Sam podpisuję się obiema rękami pod hasłem „Ceń się wysoko”. Co zatem obie Panie różniło? Ano sposób osiągnięcia celu. 

               Alina, lat 25, z pochodzenia Rosjanka. Alina urodziła się i wychowała kilkanaście kilometrów od Moskwy. Jak sama powiedziała, w tym przypadku kilka kilometrów oznacza często ogromną przepaść między ludźmi, poziomem życia, stawianymi sobie celami, czy szansami na lepsze życie.
Alinę znam już jakiś czas i wiem, że pochodzi z dość zamożnej rodziny. Jej rodzice jednak nie potrafiliby zapewnić jej dobrego standardu życia w Moskwie, dlatego dziewczyna mieszka obecnie w Polsce, w dużym mieście. Tu za te same pieniądze może mieć o wiele więcej.

W Rosji wiele kobiet jest wychowywanych, a raczej przygotowywanych do jak najlepszej symbiozy z mężczyzną. To on jest głową rodziny, on podejmuje decyzje, kobieta jest za to opiekunką domowego ogniska i służy mężczyźnie w zamian za szacunek jakim on ją darzy.
Ale czasy się zmieniły. Alina twierdzi, że dziś relacje wyglądają inaczej. Nikt już bowiem nie siedzi w domu z dziećmi, nikt nie gotuję w kuchni, a o samodzielnym sprzątaniu nie ma już mowy. Kraj zaczyna się zmieniać.
„Im bardziej na zachód Europy, tym kobiety są bardziej wyzwolone. Chodzą do pracy w sportowych butach, bo to wygodne, nie malują się, kiedy nie jest to potrzebne, w ogóle zaciera się granica między kobietami, a mężczyznami. Na wschodzie to nie do pomyślenia. Mimo, że wszystko staje na głowie, my staramy się być ciągle jak najbardziej kobiece” – mówi.

Alina wciąż marzy o przysłowiowym księciu z bajki. Ale czy tylko marzy?
Rosjanka jest niewątpliwie kobietą piękną. Nie oszczędza na ubraniach, kosmetykach, wizytach w różnego rodzajach gabinetach odnowy etc. etc. Siłownia kilka razy w tygodniu, zero niezdrowego jedzenia, jedynie alkohol, ale i tak w niewielkich ilościach – dziewczyna się śmieje, że jest tylko Rosjanką.
Czyżby to był tylko kult ciała? Nic bardziej mylnego. Dziewczyna kończy studia w tym roku i mówi biegle w języku angielskim – niby standard, a jednak nie każdy potrafi. Można z nią poruszyć naprawdę wiele tematów i w każdym ma coś do powiedzenia – kurczę, czy ja jej nie robię reklamy?
Kobiety, albo stawiają na urodę zapominając o duchu, albo zbyt pochłonięte intelektem, gdzieś gubią równie ważną dla mężczyzn powierzchowność. Ona stara się na obu polach.
Tylko po co to wszystko? Żeby mieć dobrą pracę? A może by zarabiać duże pieniądze? Też.
Alina żyje jednak trochę swoimi korzeniami i uważa, że to wszystko zapewni jej wspaniałe życiu u boku wspaniałego mężczyzny. Ona nie chce oszukiwać i nie chce od mężczyzny czegoś, w zamian za nic. Ona chce „coś, za coś”. Wie, że tylko wtedy będzie równa mężczyźnie w związku i będzie mogła liczyć na szacunek, równouprawnienie w relacji.
Kiedy stwierdziłem, że wielu mężczyzn może się jej bać, być onieśmielona jej urodą czy wykształceniem, ona odpowiada, że na tym to polega. Że tylko wtedy może oddzielić ziarno od plew.
„Cóż mi po mężczyźnie, który jest niepewny siebie w mojej obecności. My w Rosji lubimy mężczyzn – „njiedzwiedzji” – silnych, stanowczych, nie lubimy chłopców.”

Kobieta w Moskwie musi być równie reprezentatywna, co sam mężczyzna. Wymagania jakie stawia przed nim życie, on stawia przed kobietą. Może i mąż ma kochanki, ale żonę ma jedną, a jeśli mężczyzna to wysoko postawiona persona, to równie wysoko postawiona jest jego żona.
„Biznesman w Moskwie może i zna pełno modelek i aktorek, ale zobaczcie z kim się żeni – często nie z nimi” – twierdzi.

Bardzo sobie cenię słowa Aliny, nie ze względu na jej szczerość, ale dlatego, bo nie chce oszukiwać mężczyzn. Chce być jak najlepszą wersją siebie i wie, że to zapewni jej sukces. Nie czeka z założonymi rękami, zna swoją wartość i działa. Nie zadowoli się byle kim, co miałem sposobność widzieć kilka razy na własne oczy. Ona wie, że wszystkie poczynione inwestycje zaprocentują. Nie chce otrzymać czegoś za nic, bo wtedy prędzej czy później to straci.

               A teraz druga dziewczyna. Edyta. Edyty nie znam tak długo, by móc podać tyle szczegółów z jej życia, natomiast wiem, że ma dużo wspólnego z Aliną w tym, czego pragnie w mężczyźnie.
Z tego co dało się zapamiętać to: ambicja, facet musi być ambitny! Dalej, powinien mieć dużo do powiedzenia, powinien o siebie dbać. Nie musi być bardzo wysportowany, ale dobrze by było. Nie musi zarabiać bardzo dużo, ale powinien przynajmniej sporo. Nie musi być bardzo przystojny, ale dobrze by było gdyby był. A wszystkie te słowa dziewczyny były wypowiedziane przy akompaniamencie głośno żutej gumy do żucia.
Ale po pytaniu co robi w tym cel, żeby właśnie CI mężczyzn interesowali się nią, Edyta odpowiada: „Jak się znajdzie, to się znajdzie”. No to ja już teraz mogę odpowiedzieć – Nie znajdzie się.
Kobieta łudzi się, że nie musi nad sobą pracować. Jeśli chcesz zmienić otaczający Cię Świat, musisz zacząć od siebie. Chcemy dostać coś za nic. Chcemy, żeby partner miał piękne ciało, podczas gdy my siłowni unikamy jak ognia. Chcemy by był oczytany i elokwentny, kiedy jedynymi książkami, które my przeczytaliśmy, były lektury.
Kobieta, jak i mężczyzna, którzy zbyt często używają słów: "Nie chce mi się", z pewnością nie osiągną szczytów swych możliwości. 
Może i piękna buzia kobiety wystarczy, tylko jak świadczy to o mężczyźnie?

Dziewczyno, kobieto - o wiele łatwiej będzie Ci znaleźć facet, który jest zadbany, wykształcony, ambitny, jeśli Ty sama taka będziesz.

Czy to coś złego, że kobieta chce zamożnego partnera? Czy jest coś złego w tym, by jej partner był przystojny, wykształcony? Nie. Jeśli nie są to jedyne powody, by się z kimś związać, to owe dodatki są bardzo miłym „urozmaiceniem” – dlaczego więc z nich nie korzystać. A jeśli są to jedyne argumenty przemawiające za tym, by z kimś stworzyć związek to okey, nie mnie to oceniać. Każdy ma prawo robić to, co chce.
           
               Często ludzie porównują miłość do giełdy, i to nie bez powodu. Nie poznałem jeszcze nikogo, kto wzbogaciłby się grając na niej bez uprzedniej inwestycji. Im więcej chcesz zarobić, tym więcej musisz włożyć swojej gotówki w akcje różnych spółek. Ale nie smućmy się. Jest alternatywa! Tą alternatywą są gry liczbowe. Płacisz kilka złotych i wygrywasz miliony. Czy to niepiękny obrazek? Tylko jest mały haczyk. Rzadko ktoś wygrywa, za rzadko. Jeśli bowiem Ty sama będziesz miała świadomość, że nie jesteś warta swojego partnera, może się zdarzyć, iż będziesz sabotowała wasz związek. Stań się najlepszą wersją siebie! Im prędzej, tym lepiej.

Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.   

piątek, 1 marca 2013

Tylko tej młodości jakoś szkoda...


               Tylko młodość mam - zdawało mi się. Ze mną stąpała, kiedy wszyscy inni w biegu, w którym ja nie chciałem – nie dlatego, że bolała noga, ale bo wiedziałem, że może zacząć.
Młodość naobiecywała mi nazbyt wiele niemożliwego. Wspominała coś, a to o byciu szczęśliwym przez całe życie, nawet kiedy ona się schowa za kartami kalendarza, a to o tym, że nigdy nie jest na nic za późno. A jest. Czasami po prostu jest za późno. Bo o ile usta chcą wypowiedzieć brzmiące słowa, a to miłością, a to przeprosinami, wcześniejszą bezmyślnością, to uszu, które ze słów pożytek by uczyniły, już nie ma. Może i by chciały nastawić się, by pobrodzić i kiwane głową zrozumienie wyszeptać, ale nie mogą, bo uszy uschły i odpadły, leżą przykryte tym co z nich wyrośnie, albo hulają mi przed nosem, bo ktoś, rozsypał je nad taflą. I co? Co mam zrobić? Idź spać…

               Młodości mi żal. Za tym co się z nią wiąże popłakuję. Za mało razy boso po śniegu chodziłem. Za często na wiosnę w butach maszerowałem, oddzielając się od ziemi, jakbym czym innym był od niej. Na karuzelach, tych z miasteczek budowanych dziecięcym entuzjazmem, za mało jeździłem, a za często tym wyrosłych na codziennej prozie dawałem się porywać. Waty cukrowej za mało zjadłem, bo brzuch miał mnie boleć? Bolał i tak, a bolał i tak. A teraz za smakiem ryżu z jabłkiem tęsknię. I wiem, że wcale za ryżem nie ronię łzy, a za matczyną miłością w kuchni, która go przyrządzała – nie po to żebym coś zjadł, ale bo chciała go zrobić dla mnie. I dlatego smak jego do dziś w pamięci, mimo iż nigdy smaku jego nie zaznam. Bo trzeba strzepać popiół z ramion i iść dalej. Ale obejrzyj się. Nie słuchaj tych, którzy mówią aby się nie oglądać, bo oni tylko źle patrzają. Gdy jednak na Ciebie żadna z bestii złych się nie czai, to odwróć głowę, na chwilę, na spojrzenie jedno, byś wiedział skąd jesteś i dlaczego takim jesteś. A później zaśnij…

               Oh głupia młodości ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto Cię utracił.
Młodość to stan ducha mówią jedni, a ja patrzam w lustro i twarz ma niemłoda, a i dusza jakaś doroślejsza.
Zmarszczki patrzają mi prosto w oczy i rzeczą: „Tu się śmiałeś, a tu byłeś smutny, pamiętasz? Marszczyłeś czoło, a po co? Marszczyłeś brwi, a po jaki skutek… było żyć”.
Ale czy to nie życie było? Reguł mi jego nie dano to i sam szukałem i czy znalazłem? Dziś wiem, że tak, i wiem że Ty nigdy nie znajdziesz. Ale Ty mi powiesz, że Ty znalazłeś, a ja się mylę –zrozumienie tego zajęło mi lat…
A teraz szczypię się w rękę i skóra wiotka nie słucha się młodości. Krzyczy ona, iż stara jest wiotczejącym bąblem, który ani czerwonością zdrową nie razi.
A ja jeden dzień pamiętam, Słońce wtedy zawieszone było nisko by nie razić mnie w oczy, co bym więcej zapamiętać mógł. I ciepło było, bardzo ciepło i rowerem jechałem. Najpierw z kolegami, a później oni gdzieś indziej, i się zgubiłem. Jak ja się wtedy nie martwiłem, jakie zaufanie we mnie było, a nie byłem pewien ścieżki, którą zmierzam. A dziś gubię się, i siadam. Siadam z przerażenia i z bezsilności – młodości, gdzie jesteś? Kiedyś taki ciekawy i pyskować lubił, a dziś…śpi.

               A ma młodość tatuaż na plecach miała, i kłótliwa była, ale ukształtowała. Sam wybierałem to, com chciał. I błędów się nie bałem, bo i całą starość miałem by je naprostować. A dziś wiem. Za mało i tak ich popełniałem. Bo błąd mówi: zrobiłeś inaczej, a mądrość: jak zwykle. Błędów jest setka, a mądrość jedna. Ale one bawić się lubią i pozamieniać miejscami od czasa. Urwisy kotłują myśli w głowie i nie wiesz czy dobrze, czy błąd popełniłeś. A i za lat dziesięć zapukają i powiedzą, że cały czas z Ciebie drwiły i że odwrotnie jest niż myślałeś…W istocie odwrotnie myślałem – rzekniesz. Czemu tego nie widziałem? Spałem…

               Bierz z życia co najpiękniej Ci pachnie. Strzeż się życia, bo wilkiem jest groźnym. Uciech tysiąc zaserwuj swemu duchowi. W ascezie byś pogrążyć się raczył.
A jedyne co powiesz z pokorą to: nie wiem. Jak ja mało wiem.
Swe listy miłosne czytaj co dzień, rachunki spal w kominku nieważności.
Gdybym ja tylko wiedział! Alem nie widział. Bo nie wiedzieć niż wiedzieć lepiej. Nie widzieć niż widzieć od czasu jest zdrowiej. Zamknij oczy i widzisz…nic. A w nic toż wszystko może być, a ten kto głowę niesie nisko widzi…nicniewidzialność.
W młodość idę się zanurzyć, bo w starości mi za ciasno. A może źle czynię? Wiosna, lato, czy jesień i mróz? Starość dostojniejsza, mądrzejsza, bo młoda kiedyś była, a nie na wspak. Młodość jednak ojcem starości. Ojcem młodszym od syna…a syn zasnął.
I słyszę fortepian
                                                                                                                       
                                                                                                                                  1711 n. e. Śpię…
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.