sobota, 7 czerwca 2014

Wygląd czy Charakter ?

              A teraz to, na co wszyscy czekali! Walka wieczoru! W prawym narożniku osobowość zwana charakterem! Jej mocne strony to empatia, wspólne zainteresowania, inteligencja, uprzejmość ale i pewność siebie, zadziorność i wiele wiele innych. W lewym narożniku powierzchowność zwana wyglądem! Tu mocnymi stronami są ładna twarz, zadbane ciało, i uwzględniając pojedyncze preferencje publiczności zgromadzonej na widowni, poszczególne części ciała w zależności od upodobań. Kto wygra to starcie tytanów? Czy jeden z przeciwników zostanie rozniesiony na strzępy, a drugi odda się błogiemu poczuciu zwycięstwa? Wybrzmiał GONG!

               Czego uczy Cię społeczeństwo? Ano uczy Cię, że mówić iż liczy się wyłącznie wygląd jest płytkie i zasługuje na wybuczenie. Kiedy natomist opśpiewujesz w hymny osobowość drugiej połowy, albo kandydata nań, to żeś człowieku wartościowy.
Eh te podwójne standardy. No to zabawmy się i pomyślmy tak: jaki kolor jest ważniejszy i bardziej wartościowy: czerwony czy niebieski? Co? A jaki TY lubisz? Czerwony? NIE! Ma być niebieski!
Albo tak, czy ważniejszym gatunkiem w kinematografi jest komedia, czy horror? Jak zmierzyć wartość poszczególnych i wydać werdykt o zwycięstwie jednego nad drugim? Tak, masz rację...nie da się. Co nie zmieni faktu, że większość ludzi i tak będzie się starało rozwiązać ten problem przez większość swojego życia.

               Zakładanie, że wygląd jest mniej ważny od charakteru jest bardzo rasistowskie. Oh, bardzo dziś popularne słowo, ale tak w istocie jest. Deprecjonowanie innych na podstawie koloru skóry, pochodzenia, czy orientacji uchodzi dziś za coś złego. Uważać, że kobieta sprawdzi się gorzej od mężczyzny w pracy to seksizm. Uważanie natomiast, że jakoby wygląd miał gorzej się sprawdzić w ocenie "chcę być z tobą" to głupszy pomysł, powinniśmy nazwać – charatkersizmem.
"No bo jest ładna dziewczyna i ona ładna jest, że ładna dla nas w ładności swej, ale charakter ma...ojjj słabiutko." I kiedy jej powiesz: "Nie, dziękuję, ale nie chcę tworzyć związku z kimś kto jest [wybierz cechy, które Ci nie odpowiadają], to jesteś bohaterem, bo stawiasz na osobowość. Więc jeśli powiesz w towarzystwie, że z kimś się rozstałeś/rozstałaś bo ten ktoś był gburowaty, mało inteligentny, bez poczucia humoru to ludzie Cię zrozumieją. Kiedy natomiast powiesz, że zerwało się bo... małe piersi, zbyt duże piersi, mały penis, zbyt duży penis, za chudy, za gruba itd., itp., to płytki jesteś jak Bałtyk przy brzegu, bo stawiasz na wygląd. ON JEST BRZYDKI/ONA JEST BRZYDKA - nie możemy mówić. ON JEST PUSTY/ONA JEST PUSTA - możesz spokojnie głosić. Czego to Cię uczy? Że wyglad nie jest ważny i nie powinieneś na niego zwracać zbyt bacznej uwagi jak w przypadu osobowości. Tak Cię programują! Skąd to wiem?

               Przypadek kobiet. Wszystkie o cechach charakteru mają przypadłość mawiać ale za przystojniakami na ulicy łepki odwracają. Wszystkie opiekuńczość cenią w rozmowach, ale na portalach społecznościowych, na tabletach i w komórkach zdjęcia nie opiekuńczości mają ale panów bez koszulek, z kilku dniowym zarostem i lekko kwadratową szczęką. Czy jest w tym coś dziwnego? NIE! I bardzo dobrze, że panie jednak na całej linii nie potrafią wygrać z naturą. Po to ładny człowiek został stworzony, co by oko mógł cieszyć.


  • "Jestem z nią bo kocha dzieci, jest urocza i wspaniale się śmieje."
  • "A ja jestem z nią bo ma fajne cycki, zgrabny tyłek i człowieku, jak ona wygląda w pończochach samonośnych!"


Dlaczego powiedzieć pierwsze to dojrzałość, a w drugim dupkowatość? Dlaczego jesteśmy charaktersistami?
Odpowiedź pierwsza może brzmieć tak: związek tworzy się na bardzo długo, więc pożądanie z czasem opadnie, zatem wygląd nie będzie miał znaczenia, a ważniejsze będzie to jak będziecie się dogadywać. Piękna wizja, tyle tylko, że jak nie będziecie się pożądać, to i dogadywać się nie będziecie!

Odpowiedź druga może być taka: wygląd przemija. No oczywiście, tak jak inteligencja, odpowiedzialność, czy czułość w związku. 

Odpowiedź trzecia: z ładnej miski się jeszcze nikt nie najadł. Taaaaa, to na następny obiad nie myj talerza skoro naczynie nie ma znaczenia. 

Odpowiedź czwarta: bo pożądaną osobowość można łatwo udawać, a z wyglądem jest zgoła trudniej. BINGO! "Kiedy będę mówił, że liczy się wyłącznie wnętrze, to będę mógł stać się kimś takim, zatem moje szanse będą większe". Oczywiście nikt nikim się nie stanie, co najwyżej poudaje. Poudaje miesiąc, dwa, góra do ślubu, a potem...w zależności od waszego doświadczenia Drodzy Czytelnicy. Wygląd oczywiście też można udawać – po jednym przykładziku: kobiety – pushup'y, mężczyźni – przeszczepy włosów. Ale niestety to udawanie osobowości, a tym bardziej wyglądu wyjdzie prędzej czy później. Tak już Świat skonstruowany, że o zachodzie słońca, tylko prawda nie zostaje utopiona. 

Odpowiedź piąta: kobiety się starzeją – pamiętajmy jednak, że mogą starzeć się przepięknie – więc lepiej dla nich, by społeczność nie ceniła wyłącznie opakowania. No chyba, że ta sama kobieta ma 20 lat, wtedy fuck this shit! I'm fabulous! 

Odpowiedź szósta: dupołowatość mężczyzn. Nie mogę mieć pięknej kobiety, czy pięknej i o cudownym wnętrzu, więc będę mówił, że ten wygląd to aż takiego znaczenia nie ma.

               Dlaczego bycie z nią z powodu jej cudownej osobowości jest szlachetne, a bycie z inną z powodu jej cudownego wyglądu jest niedojrzałe. Czy te normy tworzą zgorzkniali ludzie? W worach się więc na randki umawiajmy! Wynik naszej walki między tymi dwiema siłami zawsze będzie zależał od naszych preferencji. Raz może być 1:0, raz 0:1, a czasem remis 1:1 i dla ładnej buzi i ładnych zakamarków duszy. Teraz tylko pozostaje się udać do biblioteki i poczytać książkę jakiejś mądrej kobiety, a później pooglądać zdjęcia pięknych dziewczyn w internecie. Wilk syty i owca beczy.

poniedziałek, 31 marca 2014

Przytłoczony cudownością.

               W idealnym mieszkaniu mieszkał idealny mężczyzna. Miał idealnie pościelone łóżko, z idealnie wykrochmaloną pościelą. W idealnej pracy zarabiał idealną sumę pieniędzy, by wydawać je na idealny styl życia. Ktoś mógłby powiedzieć: nuda, ale on zwykł mawiać: perfekcja.
               Pewnego dnia zjawiła się ona. Idealna. Ciało doskonałe, bez żadnej skazy. Umysł oczytany, chłonny, otwarty, kreatywny - idealny. Maniery zapierały dech w piersiach, a jej cudowna mowa ciała i ton głosu doprowadzały do szału nieidealnych mężczyzn.
W idealnym łóżku mężczyzny dawała mu idealne orgazmy, by nad ranem robić najsmaczniejsze śniadania jakie mężczyzna w życiu jadał. Były lepsze od maminej, prawie doskonałej, kuchni.

               Czas płynął, a mężczyzna z wiekiem coraz dosadniej zauważał, że on sam nie jest idealny. Nie ma już idealnego ciała. Włosy zaczęła przeczesywać srebrzystość, skóra truchlała się zmarszczkami, a oczy coraz częściej przywdziewały okulary. Wciąż nie panuje nad gniewem, pychą i lenistwem. Świat, który stworzył wokół siebie nijak odzwierciedlał jego wnętrze - poszarpane, okaleczone i naiwne w swej wesołości. Kiedy kurz dnia osiadał na jego barkach, on siadał w idealnie drogim fotelu z lampką wina z idealnego rocznika - 1976, lato było wtedy bardzo wilgotne - i patrzył na swoje szczeliny. Myślał, że z wiekiem wszystko samo się zasklepi, ale się nie zasklepiało. Myślał, że idealna kobieta mu pomoże, ale nie pomogła, mimo, a może przez swą doskonałość. Myślał, że może jeszcze spotka tych, których zobaczyć już się nie da, ale nigdy już nie spotkał W. na swej drodze.

               Czasem, kiedy jego idealna kobieta spoglądała na niego, on wydawał się taki nieobecny.

- Gdzie jesteś idealny człowieku? - pytała.

- Gdzieś daleko, tak mi się zdaje. Gdzieś, gdzie jest inaczej.

- Nieidealnie?

- Tak jakby. Bo widzisz, moje dzieciństwo, idealna kobieto, nie było idealne. Moja pierwsza miłość o idealność nawet się nie otarła. Ale wtedy czułem życie płynące w moich członkach. A teraz? Teraz wszystko oprócz mojego ducha zdaje się być tym, o czym tak głęboko marzyłem i chyba, chyba się myliłem.

- Pamiętaj tylko, że to, iż nie będzie idealnie, wcale nie zmieni Ciebie. Nie daj zapędzić się w kozi róg, w którym zdaje się, że ubóstwo jest odpowiedzią - powiedziała idealna kobieta, cytując wschodniego mistrza.

- Wiem najdroższa, wiem to dosadniej niż mogę to wypowiedzieć, lecz Twoja idealność mnie przeraża, jakby bezdusznością naznaczona. Twe idealne rysy tyle zachwycają, co przytłaczają. Mój strach o Ciebie rośnie, bo ja idealny nie jestem, wbrew temu co Ci się zdaje. Wszystko w Tobie jest idealne. Ale czy piękno jest idealne? Wszytko w Tobie jest poukładane, ale czy jest na miejscu? Wszystko o Tobie już wiem, bo czym idealność mogłaby mnie zaskoczyć? Byłaś kiedyś nieidealna? Powiedz...

- Nigdy. Zawsze byłam, jestem i staram się z całych sił być idealna.

                                                                                                                             dla W.

niedziela, 23 marca 2014

Ptak o trzech skrzydłach.

               Pewnego dnia to wszystko co widzisz zniknie...i jak Ci z tym? Pewnego dnia Twój organizm się podda...wiesz o tym? Pewnego dnia przechodząc przez pasy, kierowca Cię nie zauważy...przykre, prawda?
To, co powinno nas motywować, przeraża nas najbardziej na Świecie. Bo ja i Ty tylko marnujemy tu czas. Marnujemy czas kogoś, kto mógł zbawić to, co widzimy i nad czym załamujemy ręce.

               Tęsknie za komfortowym odrętwieniem mojej jaźni. Wprowadzam się w nie papierosami i alkoholem i innymi ludźmi nagminnie wykorzystywanymi dla mojej rozrywki. Wino miesza się z prawdą, nikotyna z natchnieniem, a seks z miłością. Nie pasujesz tu tak samo jak ja, a jednak i tak masz swoją wyjątkowość za ważniejszą niż moja...i vice versa. Gadulstwo przysłoniło sens słów, jak małżeństwo przysłoniło miłość. Co zostało?

                Unoszę się bezwładnie w głowach innych ludzi, kierowany przez nie-moje normy. Nie-moje autorytety, nie-moje wzory i ideały. I teraz jestem wolny, kolejny raz...jakby to cokolwiek miało zmienić. Wstrzykuje kolejną dawkę akceptacji w żyły gnijące od rdzy stalowych igieł. Odlot nad odlotami - kochają mnie. Błogo. Wilgotno. Rozpływam się. Mogę znów poczuć się dobrze. Mogę znów zapomnieć o sobie...

Foto by Fabio Keiner
              Wypłakuję swe oczy do cna suchości. Nie pamiętam skąd wyruszyłem. Nie pamiętam gdzie mam dopłynąć. Pamiętam tylko co mi powtarzano, a powtarzano: "Nie bój się! Ale uciekaj, kiedy grozi ci niebezpieczeństwo. Musisz się wyszumieć! Ale znaj umiar. Bądź sobą! Ale pamiętaj, że za coś musisz utrzymać rodzinę." Ale prawda jest taka, że więcej nie znaczy lepiej, a jednocześnie mniej nie znaczy szlachetniej. Bo patrząc w górę na gałęzie, wiem, że dwa to idealna ilość. Nie jedno, nie trzy, ale dwa. Odleciał. Mdleję.

              W najgłębszej ciemności Cię ujrzałem, a Ty podarowałaś mi najpiękniejsze spojrzenie jakim mnie obdarowano. Odtąd spokoju ducha już nigdy nie zaznałem. Gonię Cię, ale Ty nie dajesz się złapać. Swoją wzniosłością odcisnęłaś piętno na mojej duszy, kruchej duszy. Mogłaś zapytać! Czemu zrobiłaś to bez mojej wiedzy?! Nie miałaś prawa! Nie chciałem tego! Gdybym mógł wybrać raz jeszcze!...wybrałbym Ciebie...

środa, 26 lutego 2014

Posiedźmy razem w ciszy.

              Siedząca przy oknie dziewczyno, widzę cię, a jakby cię tam w ogóle nie było. Twe ciało spoczywa w tej kruchej formie, gdzie żyły i tętnice dyktują ci rytm, ale twa dusza zupełnie gdzieś indziej. Błądzisz myślami po zakamarkach tego świata. Nie jest dla ciebie wystarczający, prawda? Widzę to po spuszczonej głowie przyklejonej do szyby. Myślisz, że nikt cię nie widzi, a ja patrzę, jak przy okiennych drzwiach odbywasz spowiedź przed sobą. Ty i ja, dwóch obcych na znanej nam planecie.


             Osiągnęłaś to, co chciałaś, ale widzisz marność tego. To Oni chcieli byś chciała tego, a ty nierozważnie im zawierzyłaś. Odpuść na chwilkę, oderwij się od posiadania, a nowe marzenia niech płyną i nabierają i gorzkich kształtów, niepowtarzalnych jak lutowy płatek lodu.

             Przychodzę pod okno na koncert twej zadumy. Cichy to koncert, ale ile emocji wyraża. Szepczące spojrzenie i ciężki oddech poruszający twe szczupłe ciało. Nie potrafię się oprzeć. W myślach jesteś tak mi bliska, że rzeczywistość poznania cię może się okazać tylko gorsza i bardziej rozczarowująca. Bo i w rzeczywistości szukałaś rzeczy, których znaleźć tam nie można. Bo w innym człowieku szukałaś miłości, której też tam nie znajdziesz.

               Codziennie składasz ofiarę ze swojego zmarnowanego dnia. Nie nudzisz się, a jakbyś była leniwa, bo nie robisz tego, co byś chciała. Jakże by pomogło chociaż wiedzieć, co by to miało być, prawda? Rozpuszczone dziecko filmowych szczęśliwych zakończeń. Siła niewiedzy kusi cię, ale nie chcesz się poddać i spokoju zaznać. Coś nie pozwala, coś ciągle podpowiada, że spocząć nie można na tym, co wiesz teraz. To za mało dla ciebie.

               Dziewczyno przy oknie siedząca, jak ci zazdroszczę twojej młodej zadumy. Twej konsekwencji w przyglądaniu się życiu. Blizna za blizną, a ty wciąż szwów się nie lękasz. Za młoda jesteś na spokój ducha, a i sama sobie go nie obiecasz. Rozczarowana rodem męskim dziewczyno. Książka to twój przyjaciel, tylko gdy wiesz, że kłamie ci na każdym kroku. Nie wierz jej. Ona lubi obiecywać i nie dotrzymywać słowa.

              Wodniczko starzejąca się co sekundę, mająca świadomość postępowości nieubłaganego. Poddałaś się już zegarowi i dobrze zrobiłaś. Tyk..tyk..tyk..tyk, i 4 sekundy mniej. Tyk..tyk..tyk..tyk, i o 4 sekundy bliżej. Wiesz to samotna dziewczyno, jak nikt inny. Rozmawiam z tobą, kiedy tak na ciebie patrzę. Mówię do ciebie, a ty słyszysz i odpowiadasz moimi ustami. Dziś w nocy nic się nie zmieni i jutro też rewolucji nie oczekuj. Jeśli rebelia jest w tobie, to jest teraz. Jeśli rebelia jest w tobie, to wybuchnie zaraz.
Samotna dziewczyno, jakże mi twój smutek bliski tego wieczoru...

piątek, 14 lutego 2014

Sexy Valentine's Day.

             Były kwiatki? BYŁY! Były czekoladki? BYŁY! Były misie z czerwoną kokardą? BYŁY! No a czy był oryginalny prezent? A no BYŁ!
Jak więc urozmaicić sobie jeszcze bardziej ten dzień, bądź wieczór w święto Walentego niegrzesznego? Jedno słowo: Kamasutra!

             Prof. Zbigniew Lew-Starowicz – naczelny trybunał siejący zgorszenie wśród kobiecych i męskich ogródków – mówi: "Przeciętny Polak uprawia seks w 3 pozycjach!" To dużo? Mało? Odpowiedź brzmi: to nudno!

             Pozycja misjonarska, od tyłu i na jeźdźca rządzą. Udziwnień nikt nie chce, no bo po co? On nie chce urazić serca swojej wybranki albo innej jej części ciała, a ona nie chce wyjść przed nim na wyuzdaną wampirzyce. No i mamy klops. Mężczyźni często ze swoimi były partnerkami, z którymi w zamiarach nie chcieli brać ślubu, robili "dużo". Mogli profanować ich zakamarki ciała w różnych układach cielesnych. A to taki wygibas, a to taki, byle przyjemnie, ciekawie, podniecająco. ALE! Biała suknia i garnitur i urząd stanu cywilnego – mniej lub bardziej święty. No i jak to? Matce moich dzieci? Mojej żonie? Wybrance mojego życia? No nie wypada! Klapsa dam, ale żeby do łóżka przywiązać, sex zabawkę wyciągnąć? NO NIE WYPADA!

            Ona na studiach. Wyrwała się spod klosza jej tatusia, którego z całego serca kocha, ale że serce ma czasem swoje zdanie, to trzeba było się już wyprowadzić. Duże miasto i ona. Siada więc czarci pomiot dziewczęciu na ramieniu i rzecze: "Spójrz dziewczyno jaki chłopak zdrowy, silny, a jak grzywa mu błyszczy! Idź, daj się porwać, zapomnij się! Młoda jesteś, zasłużyłaś na trochę szaleństwa. Zabaw się kochana!". I tyle ją narrator widział. Popłynęła dziewczyna w ręce wybranka. W tle Bee Gees i Beatlesi, papierochy i woda bardziej ognista niż z Częstochowy. A ona? Co u niej? Ona w objęciach chmur i oblewana blaskiem niekończącego się lata – bo już po sesji. Ale że wszystko co dobre się kończy i wystawia rachunki do zapłaty, trzeba się spakować i wrócić do domku na prerii. A tam, mąż drwal, dobry – bo rodzice lubią, przystojny – bo koleżanki zazdrosne, i bogaty – bo bony z roboty dostaje. A ona – woodstock w głowie musi gasić zdroworozsądkowością. I co? Że niby mam mu się przyznać? Ever!

            I jest ona i on. Grzecznie siedzą na łóżeczku i trzymają się za ręce z szacunkiem i oddaniem. Dzieci w pokojach śpią, kredyt hipoteczny się spłaca, a skarpety suszą się po wieczornym praniu. Aż tu ona z inicjatywą wychodząca, trąca nogą drwala. Drwal zauważywszy ruch żonki, nie pozostaje jej dłużny i nóżkę hyc! w rączkę i pieścić zaczyna. Ale walentynki są! I tylko te 3 pozycje? Patrzy na nią, ona na niego. Oni już wiedzą, że seks na tróję to dziś za mało. Dziś pozwolą sobie na wspomnienia gimnastyki z młodości w alkowach. Na "kwiat lotosu", na "ognisty krąg", na "urzekającego motyla" albo na, uwaga..."odwróconego king konga" – jeśli ktoś zna ostatnią...oj czytelniku niegrzeczny. Jutro znów dzień nudny i jak wiele innych. Ale cóż tam, można pocierpieć. Nasmarować naciągnięte miejsca maścią rozgrzewającą i do zobaczenia...jak najprędzej.

            Kończąc, chciałbym uspokoić wszystkich, którzy boją się o wyczerpanie się wachlarza pozycji. Jest ich podobno około 400. A nawet jeśli to byłoby za mało dla spragnionych ekstatycznych uniesień, to proszę pamiętać o tym, że ten sam posiłek może smakować inaczej w innym pomieszczeniu. I jeśli walentynek już nie ma, to przypominam: Dzisiaj, jutro i po jutrze wieczór i noc również się zjawią...

- "Ja byłam w kinie, na kolacji i jeszcze na piękny spacer mnie zabrał. A Ty gdzie byłaś koleżanko?"

- "Jak odzyskałam już przytomność, to wydaje mi się, że chyba w niebie..."

Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.

piątek, 31 stycznia 2014

Seks, szuflady i inne duperele.

               Istnieje pewien mit, moje drogie dzieci. Istnieje i jeśli się go szybko nie rozwieje to... no rzesz ja pierniczę! Mitem tym jest seksualność męska i żeńska. I że niby różnią się między sobą. Od razu uprzedzam, że biologia ludzka nie jest mi obca i z grubsza znam się na anatomii. Zacznijmy od takiej zabawy: wypowiedzmy te słowa na głos – penis! Proszę powtórzyć. Teraz mówimy: pochwa! No! Już! Powtarzamy. Orgazm łechtaczkowy! Tak! Seks! Miłość! Seks i miłość! Nasienie! Pośladki! Piersi! Tors!

               A teraz zadanie: wykreśl słowa, które nie pasują do pozostałych. Słowa to: miłość, uczucie, rżnięcie, pocałunek, małżeństwo, wytrysk kobiecy, pot, opiekuńczość, moszna, duchowa koneksja, sutki. Zniesmaczony? Dlaczego? Dlatego:

               W dzisiejszych czasach tak bardzo chcemy rozdzielić dwie życiodajne sfery. Postawić słowo opiekuńczość obok seks oralny? Toż to barbarzyństwo. A jednak słowa te może nie oznaczają tego samego, ale są ze sobą połączone na określonej płaszczyźnie. Dziś powodem nie pójścia do łóżka nie jest brak chęci. Chęci są. Dziś kobieta nie kocha się z mężczyzną, bo nie może. Jej wewnętrzny posterunkowy da o sobie znać, waląc ją po głowie straszną pałką aspołecznego zachowania. W niektórych przypadkach kobiecie,to obietnica związku zapewnia orgazm, a nie sama obecność mężczyzny. Sam mężczyzna i cieszenie się chwilą? No thanks. "Umowa musi być spisana zanim wyjedzie pan z salonu tym nowiutkim samochodzikiem, na wypadek jakiejś kraksy". Ale samochodziki mają to do siebie, że nawet te kupione z podpisaniem umowy, czasem się rozbija, a czasem wymienia się na lepsze. A czasem, jeździ się nimi do końca życia i wspomina się pierwszą przejażdżkę z łezką w oku i akt własności nic tu nie zmienia. Ale samochodziki lubią się łudzić.

               Również nie ma między nami tak wielkich różnic jeśli chodzi o postrzeganie seksu moi drodzy. Niektórzy mężczyźni nie oglądają pornografii. Niektóre kobiety ją uwielbiają. Czasem kobieta nie ma ochoty na seks. Czasem mężczyzna nie ma, ale często boi się odmówić ze względu na strach związany ze spostrzeżeniem go jako niemęskiego - kolejna szufladka. Niektórzy mężczyźni uprawiają seks wyłącznie, kiedy czują coś do kobiety. I proszę nie zrozumieć mnie źle. Nie chodzi mi tu o zakochanie, przywiązanie. To o czym piszę, to walka z mitem, że jakoby mężczyźnie wystarczy pokazać kawałek kobiecego mięsa, a on i tak z ochotą będzie się rozkoszował posiłkiem. Mężczyźni są różni. Jednym to odpowiada, innym nie. Tak jak niektóre kobiety lubią przygodny seks, a inne niekoniecznie. Spalcie umysłowe szufladki!

            Mit, że kobiety nie patrzą na wygląd, a mężczyźni tak? Nie. Są mężczyźni, którzy wyłącznie patrzą na duszę kobiety i są kobiety, które nie mają ochoty rozmawiać z mężczyzną poniżej 190 centymetrów wzrostu. Ma mieć modną fryzurę i dobry garnitur inaczej NO WAY! Ale i są mężczyźni, którzy patrzą wyłącznie na powierzchowność, jak i istnieją kobiety dla których wygląd nie odgrywa roli. Mamy swoją listę wymagań, przeważnie stworzoną w wieku pięciu lat, i kryteria muszą być spełnione przez naszych wkrótce wybranków – nasze kryteria, a nie płciowe.

             Kobiecy orgazm to metafizyka. Męski orgazm to łopatologia.Toż to bzdura. Oczywiście, jeśli mężczyzna przez długi czas wystawiony będzie na stymulację, to ma to sens. Ale z kobietą podobnie. I tak samo z tym co dzieje się w płacie czołowym. Mężczyzna ma wiele stref erogennych, lubi słowa i komplementy w łóżku. Lubi kiedy kobieta jest nim zafascynowana. Lubi dotyk i nie tylko w pobliżu członka. Wcale się tu nie różnimy. ALE! Mężczyzna nie powie kobiecie, żeby zaczęła jeździć palcami po jego plecach, albo całowała brzuch, bo to za bardzo zniewieściałe i prawdziwemu samcowi nie wypada. A kobiety? Lubią być tulone jak Ferbis! Tak, wiele tak. Ale nie wpadajmy w szufladkę "kobiety to lubią". Ugryźć też od czasu do czasu trzeba, a i pociągnąć za włosy nie zaszkodzi. "Ależ to kobieta, te delikatne stworzenia wyrosły na romantyzmie"...taaaaaaa. Ale czasem ogórkowa w piątek, sobotę i niedziele to nie najlepszy pomysł.

               Mężczyzna chce żony i matki w dzień, a w nocy wyuzdanej kochanki. Wspaniale, ale słyszę już narzekania kobiet, że to wymaganie jest trudne do spełnienia. A wasze, moje drogie Panie, o tym, że chcecie mieć prawdziwego samca alfa z siłą tura, który wieczorami poczyta miłosne wiersze, jest? A więc mamy swoje odpowiedniki tych samych marzeń, o ile jeszcze tego nikt nie spostrzegł. Jak widać mamy w sobie wiele sprzeczności. I nie mówię tu o płciach. Ja mówię o osobnikach! O konkretnych egzemplarzach. Nie o NAS, tylko o TOBIE!

              Nasze wyobrażenie na temat rzeczywistości ma to do siebie, że jest nasze. Ale uwierzcie mi, na zewnątrz, tam w Świecie, tam gdzie boicie się zapuścić, dzieją się rzeczy, które mnie i was zaskoczą. Ciężko spalić laurkę, którą kreśliliśmy przez wiele lat życia, ale czasem trzeba, bo stare systemy operacyjne nie współpracują już z najnowszymi urządzeniami i pojawia się często ERROR!

czwartek, 23 stycznia 2014

Śmiercionośny żywot cz(ł)eka.

- Odejdź stąd, jej czas nie nastał. To ja, nie Ty, decydować będę, kiedy ulecę z jej piersi, po wieczności trwanie. Precz mówię!

- Haha, Ty nigdy się nie zmienisz. Nawet przy szpitalnym łożu, nie zrozumiesz, że oni, Cię nie chcą i odrzucać ciągle zamiar mają. Gardzą Tobą. To ja mam więcej do Ciebie szacunku. To o mnie wciąż prawią, nade mną zaduma ich się unosi. Może i jeden wiersz skapnie na Ciebie, ale szacunek w Twą stronę za gorsz się nie panosi. Zapominają o Tobie, jak o nocy dnia wczorajszego, a przecież prócz Ciebie, nie mają ważniejszego.

- Precz mówię!

- Prawdy nie potrafisz zdzierżyć? Posłuchaj, poddaj się, Ty moje bliźniacze odbicie. Mawiają, że Oni się mnie boją! Ha! Toż to Ciebie bardziej się obawiają, tylko biedactwa w ciemni chadzające, sprawy sobie z tego nie zdają.

- Jam jest wyborem, Ty gościem niechcianym, w tym ma przewaga, w tym jest wygrane.

- Tyś wygrane powiadasz? Kończysz się bracie, w niepamięć odchodzisz, to ja trwać będę, czy wać tego chcecie.

- A cóż powiesz na kochanków w miłości brodzących, czyż wtedy hymnów mi nie śpiewają? Czyż wtedy to i mnie nie kochają? Wołają: "Chwilo trwaj!" - a ja trwać jej pozwalam, póki oddech w nich i puls jak dzwon bije, tak długo ja się staram, przy mnie ich podtrzymać.

- To bzdura jest okrutna, i oczy swe otwórz na prawdę jedyną. Oni Cię kochają, boś jest ich utopiją. Tyś kłamstwem jest i marą, słodyczą tak ulotną, bo im się wciąż zdaje, że nigdy w coś nie kopną! Mnie w kochanka objęciach przeklinają, czemuż się pytam? Łudzą się: "Chwilo trwaj!" – a ja przyjdę, może nie ad hoc, ale może za rok, dekadę, ale będę i przyniosę zagładę. Klną na mnie bom Ja prawdą Świata najprawdziwniejszą, gorzką co łzy wyciska, ale co odważniejszą, osobę, fascyjnującą, w noc zajmującą.

- Więc przemądralko, cóż mam czynić i jak się starać, ich losów k'mnie nie oddalać?

- Nic nie poradzisz, to ich jest natura, kiedy mają wybór, wtedy dają nura. Nie chcą Cię wybierać, bo tak im się zdaje, w przerażeniu leżąc, nic im się nie stanie.

- Ale z nią inaczej, w tym łożu leżącą. Ona Cię dotknęła, po policzku pogładziła. W oczy Twe spojrzała i się przeraziła. Wszystko kątem innym więc zmierzyła. Czuje teraz chętkę na mnie, jakiej nigdy przedtem. Mówię Ci więc precz, nie czas. Przyjdziesz po nas w inny raz.

- Dobrze, kłótni to mi nie przystoi, niechaj będzie podług Twojej woli. Tylko mówię Ci od razu, że zapomni, że wyleci jej z pamięci, jak Cię kocha po miesięcy, kilku trwania. Znowu wróci w narzekania.

- Rozumiem co powiadasz i racji nie odmówię – wszyscy prawie oni, tak mnie marnotrawią. Ale mam nadzieję, nadzieję po wiek wieków, że ona jedna, całej reszty nie zmarnowi.

- Do tego co żeś rzekło, słusznie powiedziałoś, że nadzieje masz trwającą, logice choć przeczącą. Ja do tego, com wyrzekła, że zmarnuje, nie doceni, wartość skarbu jej uleci, ja mam pewność, nie nadzieję. Na Twą prośbę Ci przystanę, mówię dziewce do widzenia, lecz ja przyjdę, ja się zjawię, ukazać jej przy końcu, że głupot nie prawię. I zapłacze, czy to dziś, czy za dekad parę, że zapomniała o Tobie, a wybrała zamrę, mimo że z bliska doświadczyć mnie było jej dane...


Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.

niedziela, 19 stycznia 2014

Zbyt dużo słów, to zbyt mało treści.

Stuk, stuk – rozległ się głuchy odgłos pukania w stare, nadszarpnięte czasem drzwi Pantego.

- Wejdź chłopcze, czekałem na ciebie.

- Nie przeszkadzam ci? Tak bez zapowiedzi przychodzę, zdając sobie sprawę z braku mej ogłady.

- Hmm...czy przeszkadzasz? Akurat jestem zajęty życiem, a że jesteś jego częścią, jak wszystko co się w ciągu dnia przydarza, to nie, bynajmniej.

Młodzieniec uśmiechnął się i zaczął:
- Drogi przyjacielu, mam nadzieję, że niezbyt długi temat podejmuję, ale spać nie dają memu duchowi myśli w głowię się lęgnące. Bo czy to zakochanie? Czy nie? I co do diaska powinienem wtedy czuć?

- Haha, toż to proste pytanie i łatwa odpowiedź na nie. Usiądź i posłuchaj. Zakochanie to mandarynek stos cały, któreś kupił i którą każdą z kolei oddałbyś dla niej za nic, w jej posiadanie. To kąpiel dzielona, kiedy głowę myjesz jej pianą, spłukujesz, acz uważasz, by piana nie dostała się do oczu wrażliwych, bo gdyby szczypać ją miało, ból czułbyś nieswój, lecz nie mniej prawdziwy. Zakochanie to dumanie jak uszyć dla myśli słowny kubraczek oplatający niewypowiedziane. Ale to i strach. Strach przed nienazwanym. A jednoczas zaczynem braku strachu nieprzebranym. I zakochanie to jej perfumy, jej szczotka do zębów, co nocowała w twoim domu. Jej flakony na lustrze, rozgardiasz w torebce, jej szpilki rzucone i słowa, które przez sen, kiedy obok ciebie leży, szepce. Zakochanie to spoglądanie na nią, kiedy ona nie patrzy. To kubek z kawą. Ale nie kubek byle to jaki. To kubek z kawą przy tobie pity, przez nią, ze smakiem bezspiesznym. To odcisk szminki na papierosowym jest filtrze. To jej pieprzyki i znamie. To twój brak apetytu i insomnia przytulna. To nie ty, ani ona. Nawet nie wami to nazwać by można. To mgła, promień światła, woń, czy wiatr ulotny. Niedotykalne to jest. Zakochanie to gniew na nieproszony poranek, który bezczelnie przypomina o koniecznościach dnia codziennego, tak nieistotnego wczorajszego wieczoru i wczorajszej nocy.

- Pięknie mówisz, ale czym ono jest w swej istotowości? Na głębi niezmierzonym poziomie?

- Com powiedział, tom powiedział. I basta!

Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.

wtorek, 7 stycznia 2014

Jesteś nieprzystosowany? Bądź z tego dumny!

              Mówi się, że to nie dobrze być introwertykiem. Że kiedy jesteś zamknięty na Świat, to bardzo źle, nietaktownie. No bo Świat się Tobą interesuje. Interesuje się Tobą w pytaniach rodziców "co tam", "jak w pracy". Interesuje się Tobą ciekawską ciocią, której bardziej zależy na Twoim, jeszcze nawet nie w planach, potomku, niż Tobie. Świat Cię potrzebuje, bo kto kupi te wszystkie produkty, kto wypróbuje wszystkie perfumy i koszule, skosztuje tych wszystkich sosów pomidorowych, przymierzy te wszystkie garnitury – byłeś w sklepie, widziałeś ile tam tego? Świat się bez Ciebie nie obejdzie, zapadnie się, zginie.

             Melancholia jest zła, bo...tak. Bo to źle, kiedy dotyka Cię refleksja na temat tego, co Cię otacza. Na temat tego, że rozmowy, które codziennie przeprowadzamy nic, a nic nie wnoszą do naszego życia, mimo że mamy tak wielką nadzieję, że dzieje się inaczej. Masz funkcjonować jak robot. Nie zastanawiać się nad obranymi celami, bo a nuż dojdziesz do tego, że to nie Ty je wybrałeś. Że nie chcesz być prawnikiem, lekarzem? Skończ, przecież musisz coś w życiu robić! Marzyciel się znalazł od siedmiu boleści.

              Zaduma jest zła, bo możesz zrozumieć, że strach, który paraliżuje każdy twój czyn, determinując asekuracyjny ruch, jest wyimaginowany. Jest naleciałością z dzieciństwa, kiedy to byłeś zależny od tak wielu ludzi, czynników i idiotów. Może przecież do ciebie dojść, że boisz się usłyszeć negatywną opinie od ludzi, którzy nie są warci złamanego grosza. Którzy sami nic nie osiągnęli. Którzy są już martwi, mimo że ich życie się jeszcze nie skończyło. Jednak skończyło się w momencie pójścia na kompromis z samym sobą. Teraz chcą byś również popełnił samobójstwo, jak oni przed kilkoma laty. To ludzie, którzy pytają co będzie po śmierci, zapomniawszy jak jest za życia. Eksperci od umierania. Pogrzebani w trumnach wypełnionymi przedmiotami i ludźmi, tym co znudziło im się tak szybko, jak szybko się pojawiło. Ale rozsądek wziął górę i...spoczywajcie w pokoju, tylko nie kręćcie się w moim pobliżu.

               Refleksja jest nieużyteczna, bo przestaniesz się sprawdzać w roli, jaka jest ci już przeznaczona. Już przed twoimi narodzinami rodzice zadecydowali kim będziesz. Zdecydowali jak będziesz się ubierać, zachowywać, jakich słów używać, jaki światopogląd będzie obok Ciebie spacerował w trakcie twojej przygody na Ziemi. Porzuć refleksję i nie przyprawiał mamy i taty o zawał serca ty bezduszny, myślący wyłącznie o sobie gnojku. Jak możesz tak postępować?! To oni dali Ci życie! Mają prawo zrobić z Tobą co chcą! Rozumiesz baranie?! Że to oni są egoistami, kiedy chcą żebyś robił to, co im sprawia przyjemność? Mówiłem do cholery, żebyś przestał mędrkować!

               Widzisz, bo mogą Cię wsadzić w kaftan. Bo oni mają normy. Mają normy jaki jest normalny obywatel i jeśli ktoś nie pasuję do wzorku to CIACH! I Cię nie ma. No bo po co kolejny socjopata? To pomoże gospodarce? Rachunków to nie płaci, na utrzymaniu innych ciągle jest, nie goni za marzeniami wielkiego brata, to po co to, na co to?

               Czy nie możesz się trzymać definicji słownikowych? Wszystko jest takie proste, nieskomplikowane. To czarne, to białe. Nie ma szarości. Że zło to kwestia zamiaru? Że kwestia intencji? Że niby jak ktoś zabije dla zabawy to złoczyńca, a jak w samoobronie, to dobrze uczynił? A może rzeczywiście to wszystko nie takie oczywiste i proste, może...MÓWIŁEM! Przestań rozmyślać! Wszystko jest jasne i proste! Po co się pchasz w ręce psychiatrów?! Na co Ci to?!

              Ilu jest sąsiadów, którym mówisz dzień dobry, bo tak trzeba? No policz na paluchach! Wielu, jak nie większość. No ale trzeba! Trzeba utrzymać sztuczne konwenanse. A ile smsów z życzeniami szczerze słałeś? A ile, bo "tak trzeba"? A może już w ogóle nie wysyłasz życzeń? Może, a może nie. Nie przejmuj się, bo gdzieś tam jest dla Ciebie miejsce. Pewnie nigdy go nie odkryjesz, ale zapewniam cię, że istnieje. Panuje tam atmosfera o jakiej zawsze marzyłeś. Jest idealnie. Ale idealnie dla Ciebie, nikogo innego. Bo jesteś wyjątkowy. Ale cóż z tego, skoro i tak Ci się nie chce go szukać? Wiem, wiem, przecież ciągle marzysz o tym miejscu gdzie w końcu zrealizujesz wszystkie swe palny. Ale tylko marzysz. Wiem, wiem, że teraz przecież nie możesz. Ale wiem też, że później również nie będziesz mógł. Wiem, wiem, że jesteś przecież wyjątkiem, któremu się uda. Ale wiem też, że wszyscy jesteśmy wyjątkowi i nic to nie zmienia. Tak, wiem że wszystko się kiedyś zmieni, że wszystko zacznie się układać tak, jak tego zawsze chciałeś. Tak jak sobie to wyśniłeś, że się uda ot tak. Wiem, wiem, przecież oglądałem bajki tak jak Ty.

                W samym środku mego serca siedzieliśmy. Spoczywaliśmy w pajęczynach utkanych z naszych nadziei. Zapatrzeni w siebie czuliśmy jak wiatr głaszcze nasze młode twarze. Młode, bo kiedy znajdujesz to, czego usiłowałeś dosięgnąć całe życie, czas kamienieje i nie ma zamiaru iść już do przodu. Niczego nam nie brakowało. Bez głodu, osądów, bólu tak mijały dni, które każdy człowiek ma skrupulatnie wyliczone na samym początku życia. Szczęściarze mają ich więcej. I nigdy nie wiesz, czy to ostatni raz, więc nie warto się zastanawiać, tylko brać garściami to, co może za chwilę zniknąć. Stopą mnie trącała ze swojego hamaka. Najpiękniejszą stopą jaką widziały moje oczy. I uśmiechała się do mnie. Uśmiechała się do mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki w życiu widziałem.
- A jeśli to zniknie? A jeśli ona odejdzie? Jeśli to wszystko mi odbiorą; jeśli ona odbierze?
I tak sen dobiegł końca. Sen się nie rozpoczął. 

Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.