czwartek, 23 maja 2013

Facet to Świnia?


               Po prostu przyznajmy się do winy panowie. Wiem, wiem przecież nic nie zrobiliśmy, no ale tak trzeba. Nawet jeśli powiecie: „Przecież ja, no, ale, no przecież ja nic nie” to i tak na nic się to zda. W odpowiedzi i tak usłyszycie: „Ty nigdy nic nie zrobiłeś!”.
Wyżej przedstawiony przykład jest częstym obrazkiem z którym nie jeden z nas ma do czynienia. Tutaj natomiast chciałbym poruszyć trochę inny aspekt całego problemu. Bardziej poważny.

„Facet to świnia” ( a raczej wieprz – to dla spragnionych precyzji zoologów) – jedne kobiety mówią to bez głębszej refleksji, inne z pełną premedytacją. Coraz częstszym zjawiskiem jakie można dostrzec jest kompletna niechęć niektórych pań do mężczyzn. Jesteśmy wg niech tak źli, beznadziejni, nieodpowiedzialni, że aż piecze i nie warto zaprzątać sobie nami głowy.
Kobiety próbują poprawić sobie humor różnymi śmiesznymi, facebookowymi obrazkami, które jadą po nas z góry na dół. W swoim towarzystwie narzekają na nas i narzekają…aż spostrzegą przystojniaczka za którym wodzą wzrokiem jak Buli za resztkami śniegu w kwietniowy poranek. Ale wystarczy jedno chrząknięcie jednej z nich na inne i znów wracają do swej feministycznej agonii.
Za co więc pewne kobiety aż tak nas nie lubią?

Mamy wszystko gdzieś.
               Czy rzeczywiście wszystko nam wisi i niczym się nie przejmujemy? Czy rzeczywiście podchodzimy do pewnych, ważnych z punktu widzenia kobiety, spraw mało poważnie? Hm, coś w tym jest. Mężczyzna to zadaniowiec. Jeśli ma naprawić lodówkę, to ją naprawia i robi tylko to. Jeśli idzie z kolegami pograć w piłkę, to gra tylko w piłkę. Kiedy zajmujemy się określoną czynnością to tylko ona nas zajmuje i wtedy inne sprawy nie mają dla nas znaczenia. Można by powiedzieć, że kobieta powinna przyjść do nas z konkretną sprawą, kiedy nic nie robimy…ale. Chyba każdy przedstawiciel naczelnych, jakim jest facet, przyzna racje, że nic nie robienie to też czynność. I to wcale nie żart. Kiedy tak siedzimy przed telewizorem i przełączamy kanały z prędkością światła, że aż pilot robi się czerwony to też COŚ robimy. Kobieto poddaj się, ciężko to zrozumieć.
No ale wyżej wymieniony przykład jak i nie opuszczanie deski w toalecie, zostawianie góry okruszków na stole w kuchni, czy gubienie skarpetek ( pokojowa nagroda nobla dla tego kto zacznie je sprzedawać w trójpaku) to nie powód by nas nie cierpieć. Cóż zatem gorszego robimy?

Babiarz.
               Kobiety mają dziwną przypadłość. Postrzegają one każdego mężczyznę ( w szczególności swojego ) jako ogiera, który tylko czeka, by zerwać się z łańcucha i pobiec w stronę wodopoju, gdzie w spokoju, niczego niespodziewające się samice, posilają się wodą. Otóż to nie prawda.
Kobiety tak uważają, bo zapewne kiedyś zostały zranione przez jakiegoś mężczyznę i teraz wszędzie widzą to, czego się boją i na co jest nastawiony ich radar. Nawet największa pierdoła może być spostrzeżona jako potencjalny zdrajca związku, jeśli rozmawia w sklepie z koleżanką z pracy. Wątpię, że między działem z warzywami a makaronami może dojść do akty seksualnego…albo po prostu mało widziałem w życiu?
Teraz ważna kwestia. Drogie panie, zapewne zostałyście zranione, zdradzone itp., natomiast trochę obiektywizmu. Nie jesteście same. Mężczyźni również są zdradzani przez kobiety. Również są im łamane serca. Również pozbawia się ich nadziei, nawet w związku który ma wieloletni staż. Również cierpią. Jedyną różnicą jest to, że my tłumimy to w sobie. Facet, który zbyt nachalnie obnosi się ze swoimi rozterkami nie jest zbyt męski - jak nam się wydaje. Więc następnym razem, kiedy mówicie „faceci to dupki” proszę o skorygowanie zwrotu na „niektórzy LUDZIE to dupki”. Dziękuje bardzo.

Flirciarz.
               „Faceci latają za tymi babami aż się wymiotować chce” – mawia moja atrakcyjna koleżanka, używając bardziej dosadnego czasownika. Czy w tym jest coś złego? Nie. Dlaczego nie? Bo tak zostaliśmy zaprojektowani, że kobiety mają nam się podobać – przepraszam ale musiałem to przypomnieć. O co więc chodzi? O szanse. Im więcej kobiet poznaje mężczyzna, tym więcej ma okazji…na cokolwiek.
Jeśli facet jest w związku, to żeby porozmawiać z obcą kobietą przeważnie sam musi się do niej odezwać. Jeśli kobieta jest w związku to żeby porozmawiać z innym mężczyzną wystarczy, że wyjdzie na miasto. Czy komuś się to podoba czy nie, tak to już w Polsce jest, że to kobiety są podrywane, a mężczyźni podrywającymi. Jeśli kobieta jest ładna, a facet ma jaja ( o co w tych czasach niezmiernie ciężko) to zapewne znajdzie się w ciągu dnia jakiś adorator…może nawet nie jeden. Kobiety więc mają na pewno więcej szans – często nawet nic nie robiąc – na inne związki. Kiedy natomiast to mężczyzna odezwie się, nawet z czystej uprzejmości do obcej kobiety, to niejedna pani chętnie wyciągnęłaby podręczny wałek z torebki żeby sprać nim swojego nikczemnika na kwaśną gruszę.
Kobieto! Jeśli sama nie flirtujesz w pracy, w sklepie czy gdziekolwiek to możesz swobodnie rzucać kamieniami. Jeśli jest odwrotnie, to w tył zwrot i nie ganić za coś, co samemu się robi.     

Faceci się nie angażują.
               Taaaaaaaaa. No chyba nie. Nie angażujemy się, kiedy nie chcemy się angażować. Niektóre panie chciałby aby facet zadeklarował się już na trzeciej randce – to tak jakby kupić samochód, bo jest ładny. Mężczyzna wie czego potrzebuje od kobiety i chce sprawdzić, czy ta konkretna dziewczyna może mu to zaoferować. Jeśli nie, to zwyczajnie w świecie wasze drogi się rozejdą i nie będzie to niczyja wina. Zresztą kobiety robią identycznie. Powtórzę: kobiety robią tak samo! Jeśli facet nie spełnia waszych oczekiwań to też „olewacie” sprawę.
Tym co denerwuje panie to urażona duma: „Jak on mógł?! Jak on śmiał?!”  No i trzeba zwalić całą winę na nieodpowiedzialność i niedojrzałość niewinnego faceta, żeby sobie poprawić humor – to w końcu jego wina, prawda?
Z brakiem angażowania się wiążą się również krótkotrwałe związki tzw. „bez zobowiązań”. Nie wiem jak wyglądają rozmowy między paniami, ale wiem jak wygląda sprawa z perspektywy męskiej. To mit, jakoby mężczyźni takich tylko związków oczekiwali. A na pewno nie oczekują ich częściej niż same kobiety. Niektóre panie dały sobie wmówić „prawdę z ekranu” i postrzegają życie jako odbicie kinowego barachła. A tak nie jest. To, że facet ekranu albo powieści jest kochankiem wielu, to nie znaczy, że w życiu jest identycznie.

Seksoholik.
               Że niby mniej myślimy o seksie niż kobiety? Ha ha ha. Jeśli kobieta ma na utrzymaniu dom, to seks nie specjalnie zaprząta jej głowę. Jeśli mężczyzna właśnie pracuje w kamieniołomie, to sytuacja jest podobna. W innych przypadkach jesteśmy identyczni.
Poza tym, to kobiety mają lepszą i ciekawszą i dłuższą i „wielokrotniejszą” możliwość cieszenia się orgazmem. Czy nie nawiedzimy was za to? Skądże, my tylko zazdrościmy.
Dalej, faceci lubią „jednorazówki” i dlatego są gnojkami. Śpieszę z wytłumaczeniem, że aby mężczyzna mógł uprawiać jednorazowy seks, to potrzebuje do tego kobiety, tak? Więc matematycznie i logicznie reasumując mężczyźni uprawiają przygodny seks TAKĄ SAMĄ ILOŚĆ RAZY jak kobiety, bo niby z kim mają go uprawiać?
Mężczyźni również są przez niektóre kobiety skreśleni ze względu na ich zapędy zdradzacza. Tu też błąd. Kobiety zdradzają równie często, co faceci - mówią najnowsze statystyki, które potrafią pomijać odpowiedzi kobiet, które w dawniejszych czasach próbowały zakrzywiać rzeczywistość. Zapewne coraz większa otwartość współczesnych kobiet również wpływa na bardziej obiektywne wyniki badań niż było to możliwe kiedyś.
A jeśli nawet jesteś zawsze zdradzana przez swoich partnerów, to być może wpadłaś w pułapkę syndromu „swojego typu”. Pociągają cię źli chłopcy, którzy często nie liczą się z uczuciami innych, a sama nie chcesz wybrać innego typu mężczyzny, by tworzyć z nim związek. Tak więc jak mawiają nasze babcie: „Człowiek popełnia ciągle te same błędy”.

               Niektóre współczesne kobiety coraz częściej szukają kozła ofiarnego dla swoich frustracji związanych choćby z trudnością znalezienia odpowiedniego partnera. Często wynika to również z tego, że lubimy stawiać się w roli ofiary i twierdzić jak to jest nam ciężko w życiu, podczas gdy inni mają tak cudownie. Tym, że niektóre kobiety pałają mało przyjemnymi uczuciami do mężczyzny da się przeżyć. W końcu większość z nich się z nimi przeprosi albo zrozumie, że nie tylko oni są winni i że kobiety też mają sporo za uszami. Tym jednak, co niepokoi jest zjawisko automatycznego twierdzenia, że mężczyźni to „dupki” – i często o dziwo twierdzą tak kobiety w związkach… 
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam 

środa, 15 maja 2013

Niezrozumiane zranienie.


- Co Cię sprowadza w me ubogie progi?

- Znów zraniony zostałem przez Świat i temu przychodzę.

- Świat Cię zranił powiadasz? Haha, czyli i mój stół i liść z drzewa sandałowego i cynamon w Twojej kuchni Cię zranił? – Pante nie mógł powstrzymać się od tego dziwnego pytania, zadawanego z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

- Oj przestań, przecież wiesz o co chodzi.

- Zacznij więc wyrażać się precyzyjnie. Precyzji wam brakuje i w czynach i w wypowiedziach. „Chcę zmienić Świat” powiadacie. „Świat mnie zranił” rzeczecie. „Uciec od Świata mym zamiarem”. Powiesz, że może i prawdą jest to co mówię, od razu dodając, że to nie jednak wina Świata, a ludzi. Haha, zimno chłopcze, bardzo zimno. To nie ludzie nas krzywdzą, bo czymże ja dla przykładu zawiniłem, kiedy łzy roni kobieta zraniona przez męża? Tak jak, nie każda roślina jest lekiem, tak nie każdy człowiek jest winny Twoich łez.

- Zatem imienia mam użyć, kiedy o przyczynie swojego smutku mówię?

- Błąd, ale cieplej.

- O co więc chodzi? – padło pytanie

- Podaj imię, któremu swą obecną udrękę przypisujesz…

- Nikela, ma przyjaciółka. To za jej sprawą gorycz czuję.

- Nikela, toż jej uśmiech na pewno Cię zranił. Jej słowa otuchy, kiedy głodny owych słów byłeś. Zgadza się? – Pante spojrzał przenikliwie na młodzieńca.

- Nie, nie, nie! – oburzył się młodzieniec – Powiedz, o co Ci chodzi, bo gubię się w tym wszystkim.  

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. Więc to nie Świat, ni ludzie, ni Nikela, a nawet jej słowa i gest Cię nie mogły zranić. Tym co jest przyczyną…

- Mów, słucham Cię

- Powiem Ci następnym razem. Przyniesiesz liście białej, hebrajskiej herbaty. Ja ją zaparzę i wtedy powiem Ci, bo dziś musisz usłyszeć coś innego, boś gotów nie jest na więcej.

Chłopak skinął głową w geście zrozumienia, mimo niedosytu.

- Więc pozwól mi się zatrzymać na tym co usłyszałeś i co uczyniła Ci Twoja przyjaciółka.
Kiedyś pewien liść chciał oderwać się od drzewa, tak długo na to czekał. Nie chciał wisieć tak wysoko nad wszystkimi. Nie chciał być jednym z setek wielu, a chciał być jedyny w swoim rodzaju. Wiosna, lato minęło, a liść cierpliwie czekał na jesień, co by pożegnać się z drzewem. Liść bowiem wiedział, że wiszenie na gałęzi nie da mu szczęścia. Kiedy nastał wrzesień, przyszedł mu z pomocą wiatr i dmuchną silniej niż zwykłe, by liść mógł znaleźć szczęście w Świecie. Kiedy liść zerwał się z gałęzi, zaczął szybować pod samym Słońcem, które zawsze tak pięknie świeciło. Lecz im był bliżej niego, tym było cieplej i niebezpieczniej. Zaczął zwiedzać chmury, które kiedyś podziwiał, a które z bliska były tylko nieokazałą mgiełką pary wodnej. Liść szybował zawzięcie. Opadł jednak na ziemie i zderzył się z piaskiem.
-„Kim jesteś” zapytał liść.
-„Jam jest piasek. To ja wypełniam sporą część tego Świata. A Ty jesteś zapewne liściem z drzewa naobi, które rośnie samotnie, nieopodal”.
-„Tak, to jestem ja. Urwałem się z niego, by znaleźć szczęście w szybowaniu, ale…ale ciężko jest je znaleźć i muszę, jak mi się zdaje, szukać go dalej”.
-„Szczęście powiadasz?” – rzekł piasek. „Ja o szczęściu zapomniałem już dawno temu. Marzyłem bowiem o tym, bym wrócił z powrotem, tam, gdzie było moje miejsce, do oceanu. Piasek bowiem z niego się wywodzi. Ale ocean jest daleko stąd, czasem go widzę ale nie jestem lekkim liściem i nie zdołam do niego dotrzeć. Tu bowiem tylko mnie depczą”
Wtem wiatr znów przyszedł z pomocą i zawiał mocniej niż zwykle. Dmuchał z całych sił, aż powstała burza piaskowa. Część z niego uniosła się na wysokość jakiej nigdy nie doświadczył, aż w końcu wpadł do oceanu. Najpierw na jego taflę, która była o wiele zimniejsza niż rozpalony ląd, ale piasek o tym nie wiedział, bo i skąd. Powoli zaczął więc opadać na dno, tam gdzie było jego miejsce, ale i tu zaskoczył go widok wcale niekrystalicznie czystej wody, jaka wydawała się z daleka. „A więc o tym marzyłem”- pomyślał i opadł na rafę koralową nie bardziej szczęśliwy niż zwykle.
-„Kim Ty jesteś” – zapytał spostrzeżoną rafę.
-„Jam jest rafą koralową, a Ty zapewne piskiem, czyż się nie mylę?” – odpowiedziała dumnie.
-„Zgadza się” – odpowiedział piasek.
-„Sprowadza Cię tu szczęście, prawda?”
-„Skąd to wiesz?”- zdziwił się.
-„Za długo tu jestem, bym tego nie wiedziała. I co, jesteś nader szczęśliwszy niż byłeś?”
-„Czy ja wiem, jest inaczej, inaczej niż zwykle”.
-„Ja jestem tu od niezliczonej ilości lat i widziałam już wiele. Ryby niewiernie urządzały sobie ze mnie domy, których nawet nie sprzątały, albo siliły się mną jako pożywieniem, a przecież ja jestem taka piękna. Statki zahaczały o mnie i przykro mi było rysować ich dna. Zaczęłam więc poszukiwać szczęścia, ale jak mi opowiedział kiedyś inny piasek, wiatr mi nie może przybyć z pomocą, więc zostałam tutaj. Lata mijały, a ja stawałam się coraz większa i piękniejsza. Pewnego dnia, kiedy ryby zaczęły we mnie pomieszkiwać z coraz większą ochotą, przestało mi to przeszkadzać, dawałam im bowiem bezpieczeństwo i mogłam ich piękno z bliska oglądać. Kiedy statek zahaczał o mnie, marynarze byli i tak szczęśliwi, że mnie odkryli i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, iż to moje przeznaczenie i że…jestem szczęśliwa? Nikt bowiem, czy to ryby, czy piękne glony, czy piasek, a nawet zabłąkany liść, który gości tu nader rzadko, nie podał definicji szczęścia. Ja pogodziłam się ze swoim losem. Spotkałem tu wszystko i wszystkich, jeden szukał tego, od czego uciekał drugi i odwrotnie. Widzisz, mogłam być szczęśliwa od zawsze, ale inaczej patrzyłam na to, co mi się przytrafiało. Masz całą wieczność na zrozumienie tych słów, będziesz bowiem istniał wiecznie. Gorzej z marynarzami, oni bowiem muszą się spieszyć, a nie dostrzegają, że to czego poszukują to nie szczęście, a…"

Nagle prąd oceanu porwał piasek z dala od rafy i już nigdy się nie spotkali.

- Szczęście i smutek to strony tego samego medalu – kontynuował Pante. Smutek nosisz w sobie tylko wtedy, kiedy patrzysz na niego jak na smutek. Tak samo, jak szczęście nosisz w sobie tylko, kiedy patrzysz na nie jak na szczęście. To Ty bowiem nazywasz ten Świat, niech więc Ci służy, a nie ciąży. Słowa, któreś usłyszał z jej ust, i czyny, których doświadczyłeś, to tylko składniki, które składają się na osobę, nie definiuj zatem osoby przez pryzmat tylko jednego zdania. I nie bierz nic do serca, bowiem z serca można tylko dawać… 
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam 


sobota, 11 maja 2013

A co z "puszczalskimi" dziewczynami?


               Im dłużej żyjemy na tym Świecie, tym więcej poznajemy różnych ludzi, a co za tym idzie, różnych poglądów, pomysłów na życie. Wszystko, co nie pasuje do naszych schematów, naszej laurki jest złe, jest dziwne, a co najmniej śmieszne.
Są więc różne sposoby na szukanie miłości – cokolwiek przez nią rozumiesz. Jedni chcą romantycznych spacerów nad brzegiem morza, inni chcą zaspokoić wyłącznie swe żądze, a jeszcze inni gustują w spełnianiu dwóch wyżej wymienionych przykładów naraz. Ci, którzy za bardzo chcą raczyć się seksem są „źli” – a już na pewno owe kobiety. Dlaczego tak się dzieje? 
Nie mam zamiaru wydawać tu jakichkolwiek ocen, a raczej przyjrzeć się pewnemu zjawisku.

               Kiedy mężczyzna ma pełno kobiet jest ogierem. Kiedy kobieta ma wielu mężczyzn jest…no właśnie, prawda, że znane powiedzenie? Dlaczego, skoro obie płci należą do tej samej rasy ludzkiej, następuje tak drastyczne różnicowanie w ocenach tego, jakby nie było, samego zjawiska?

               Pierwszym tego powodem jest łatwość w dostępności narkotyku jakim jest seks. Mężczyzna  przeważnie musi się natrudzić, by doszło z kobietą do dalszej eskalacji uczuć po pocałunku. Często musi zaprosić dziewczynę na spotkanie, podjechać po nią – przecież ona nie przyjedzie na rowerze albo autobusem (wersja dla młodszych kobiet) lub nie będzie specjalnie jechać autem na miejsce spotkania, skoro to on ją zaprosił. Facet musi być uprzejmy – nie przeklinać, otwierać drzwi i odnosić się do kobiety z szacunkiem.
Oczywiście jest też wersja dla mężczyzn, którzy nie spełniają wyżej wymienionych warunków, ale wtedy trzeba być bardzo charyzmatycznym samcem. Wtedy uśmiech z twarzy dziewczyny nie zejdzie nawet po przejechaniu na hulajnodze 5 km na miejsce spotkania…w chłodzie…w burzy…z piorunami.
Jak więc widać, na seks, samiec musi sobie zasłużyć…przeważnie.
Z kobietami jest zgoła inna sytuacja. Kobieta na seks musi sobie…musi po prostu być na „miejscu zdarzenia”. Raczej żaden mężczyzna nie odmówi na pierwszym spotkaniu kobiecie, która jest w jego typie. Popęd powoduje, że taka kobieta zostanie przyjęta z otwartymi ramionami ale. No właśnie. „To trochę podejrzane, że ona chce się ze mną przespać. Pewnie robi tak z każdym. Wykorzystam więc sytuacje, a sama relacja rozejdzie się po kościach”.
Mężczyzna musi się sporo napracować by dostać seks, dlatego (choćby wśród kolegów) jest podziwiany. Kobiety w tym przypadku są traktowane jak złodziej, który nie musi się napracować, by coś zdobyć, a takie zachowanie nie sprzyja uznaniu społecznemu.

               Kolejnym argumentem za tym, że kobieta, która lubi mężczyzn to kobieta zła, są słowa: „Czy Ty oszalałaś? Chcesz zajść w ciążę?!”. Ciężko się nie zgodzić z tym, iż konsekwencje, dajmy na to przygodnego seksu, są dla płci pięknej o wiele poważniejsze. Mężczyzna nie będzie nosił pod sercem maluśkiego człowieka przez dziewięć miesięcy, może przecież w każdej chwili uciec. To na kobietę spadnie cały trud. A już kobieta z nieślubnym bobasem to szczyt nieodpowiedzialności. Renoma dziewczyny spada. W życiu towarzyskim nie jest już tak bardzo rozchwytywana, jako że i mniej czasu i mniej potencjalnych zainteresowanych.
Kobieta taka jest traktowana jako nie myśląca o przyszłości, bez wyobraźni.
Oczywiście w dzisiejszych czasach, mimo dostępności różnych środków zapobiegających ciąży, ta wyniesiona z przeszłości naleciałość, a raczej przestroga, tkwi zbyt mocno w podświadomości. Tym jednak co pewne, to że tendencja z czasem będzie się coraz bardziej zmieniać.   

               Kobiety które miały, mają wielu partnerów nie są również lubiane z powodu „męskiej zazdrości”.
Walka płci trwa w najlepsze, kiedy samiec – wielki odważny Pan Świata (aż napisałem z wielkich literek, co by oddać należny szacunek) – ma mniej uciech cielesnych niż jego damski odpowiednik. Zazdrość przejawia się w rozpowiadaniu niestworzonych historii, robienia antyreklamy, czy ciągłym nazywaniu takich kobiet mało szlachetnymi przymiotnikami. Nie ważne, że Ci sami mężczyźni ślinią się, kiedy widzą kobietę, którą określają takimi przykrymi słowami. No ale cóż zrobić. Skoro nie można być z kobietą, która w klubie jest najładniejsza, to trzeba to sobie jakoś logicznie wytłumaczyć, mówiąc, że pewnie i tak jest…kukuryku.
Cała gra toczy się zatem o opinię, dobrą, niezszarganą opinię.
Nie bez powodu w niektórych krajach to dziewice są otaczane tak wielkim szacunkiem. Czasem jednak żeby szacunek odzyskać, trzeba się wybrać do chirurga, który ową cnotliwość przywróci.  
Dochodzi do tego, że dziewczyny przeważnie zaniżają swój „licznik”, zupełnie przeciwnie jeśli chodzi o nas mężczyzn, którzy uwielbiamy mnożyć, nigdy nie dzielić, dodawać, nigdy odejmować.

              Kobieta która chodzi do łóżka z mężem jest również bardzo pragmatyczna w społecznie pozytywnym znaczeniu tego słowa. Mąż oczekuje seksu, a w zamian kobieta ma zapewnioną stabilizację. Oczywiście to duże uproszczenie, ale chodzi mi tylko o pokazanie schematu, bez wdawania się w szczegóły.
Kobieta, która chodzi do łóżka z mężczyznami nie dla pieniędzy, nie dla osiągnięcia swoich celów, a wyłącznie dlatego, że lubi seks, lubi mężczyzn i sprawia jej to ogromną przyjemność jest uznawana za głupią, w myśl słów mamusi i babci, pani ze szkoły i koleżanek: „Nic za darmo kochanieńka, nic za darmo”.
Jak mówi powiedzenie, że klucz, który otwiera wiele zamków, to bardzo dobry klucz, ale zamek, który można otworzyć wieloma kluczami, to zły zamek, kobiety tłumią w sobie bardzo wiele, a ta która chce się wyzwolić…oj biada jej.  
Pani, która utożsamiana jest z kochającą mamą, wspaniałą żoną, potulnie wykonującą polecenia męża (głęboki stereotyp), nie może…no nie przystoi! Ale przecież nie każda kobieta chce być taką wersją. Nie każda kobieta chce przecież tej diamentowej korony, którą siłą wkłada się jej na głowę lub nie chce jej po prostu JESZCZE zakładać.

               Czasy się zmieniają. Latamy w kosmos, odkrywamy cząstkę Higgsa, a wciąż seks to temat tabu. Możemy oczywiście twierdzić, że wcale nie, że młode społeczeństwo jest już inne. Czy ja wiem? Jest inne do momentu dostania po łapach od innych.
Tak więc kobieta wychodzi w końcu za mąż i ma tuzin niespełnionych pragnień, o których zresztą nie może powiedzieć mężowi, bo jakby on na nią spojrzał, straciłby (wg niej) szacunek dla jej osoby.
W głowach kobiet jest tyle fantazji, które odkryć może tylko taki mężczyzna, który nigdy nie będzie jej oceniał, nigdy nie uderzy linijką po paluchach za „brzydkie zachowanie”. Tak więc panom polecam stanie się takim mężczyzną, a paniom…oj no same wiecie.
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam