środa, 15 maja 2013

Niezrozumiane zranienie.


- Co Cię sprowadza w me ubogie progi?

- Znów zraniony zostałem przez Świat i temu przychodzę.

- Świat Cię zranił powiadasz? Haha, czyli i mój stół i liść z drzewa sandałowego i cynamon w Twojej kuchni Cię zranił? – Pante nie mógł powstrzymać się od tego dziwnego pytania, zadawanego z wyraźnym uśmiechem na twarzy.

- Oj przestań, przecież wiesz o co chodzi.

- Zacznij więc wyrażać się precyzyjnie. Precyzji wam brakuje i w czynach i w wypowiedziach. „Chcę zmienić Świat” powiadacie. „Świat mnie zranił” rzeczecie. „Uciec od Świata mym zamiarem”. Powiesz, że może i prawdą jest to co mówię, od razu dodając, że to nie jednak wina Świata, a ludzi. Haha, zimno chłopcze, bardzo zimno. To nie ludzie nas krzywdzą, bo czymże ja dla przykładu zawiniłem, kiedy łzy roni kobieta zraniona przez męża? Tak jak, nie każda roślina jest lekiem, tak nie każdy człowiek jest winny Twoich łez.

- Zatem imienia mam użyć, kiedy o przyczynie swojego smutku mówię?

- Błąd, ale cieplej.

- O co więc chodzi? – padło pytanie

- Podaj imię, któremu swą obecną udrękę przypisujesz…

- Nikela, ma przyjaciółka. To za jej sprawą gorycz czuję.

- Nikela, toż jej uśmiech na pewno Cię zranił. Jej słowa otuchy, kiedy głodny owych słów byłeś. Zgadza się? – Pante spojrzał przenikliwie na młodzieńca.

- Nie, nie, nie! – oburzył się młodzieniec – Powiedz, o co Ci chodzi, bo gubię się w tym wszystkim.  

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. Więc to nie Świat, ni ludzie, ni Nikela, a nawet jej słowa i gest Cię nie mogły zranić. Tym co jest przyczyną…

- Mów, słucham Cię

- Powiem Ci następnym razem. Przyniesiesz liście białej, hebrajskiej herbaty. Ja ją zaparzę i wtedy powiem Ci, bo dziś musisz usłyszeć coś innego, boś gotów nie jest na więcej.

Chłopak skinął głową w geście zrozumienia, mimo niedosytu.

- Więc pozwól mi się zatrzymać na tym co usłyszałeś i co uczyniła Ci Twoja przyjaciółka.
Kiedyś pewien liść chciał oderwać się od drzewa, tak długo na to czekał. Nie chciał wisieć tak wysoko nad wszystkimi. Nie chciał być jednym z setek wielu, a chciał być jedyny w swoim rodzaju. Wiosna, lato minęło, a liść cierpliwie czekał na jesień, co by pożegnać się z drzewem. Liść bowiem wiedział, że wiszenie na gałęzi nie da mu szczęścia. Kiedy nastał wrzesień, przyszedł mu z pomocą wiatr i dmuchną silniej niż zwykłe, by liść mógł znaleźć szczęście w Świecie. Kiedy liść zerwał się z gałęzi, zaczął szybować pod samym Słońcem, które zawsze tak pięknie świeciło. Lecz im był bliżej niego, tym było cieplej i niebezpieczniej. Zaczął zwiedzać chmury, które kiedyś podziwiał, a które z bliska były tylko nieokazałą mgiełką pary wodnej. Liść szybował zawzięcie. Opadł jednak na ziemie i zderzył się z piaskiem.
-„Kim jesteś” zapytał liść.
-„Jam jest piasek. To ja wypełniam sporą część tego Świata. A Ty jesteś zapewne liściem z drzewa naobi, które rośnie samotnie, nieopodal”.
-„Tak, to jestem ja. Urwałem się z niego, by znaleźć szczęście w szybowaniu, ale…ale ciężko jest je znaleźć i muszę, jak mi się zdaje, szukać go dalej”.
-„Szczęście powiadasz?” – rzekł piasek. „Ja o szczęściu zapomniałem już dawno temu. Marzyłem bowiem o tym, bym wrócił z powrotem, tam, gdzie było moje miejsce, do oceanu. Piasek bowiem z niego się wywodzi. Ale ocean jest daleko stąd, czasem go widzę ale nie jestem lekkim liściem i nie zdołam do niego dotrzeć. Tu bowiem tylko mnie depczą”
Wtem wiatr znów przyszedł z pomocą i zawiał mocniej niż zwykle. Dmuchał z całych sił, aż powstała burza piaskowa. Część z niego uniosła się na wysokość jakiej nigdy nie doświadczył, aż w końcu wpadł do oceanu. Najpierw na jego taflę, która była o wiele zimniejsza niż rozpalony ląd, ale piasek o tym nie wiedział, bo i skąd. Powoli zaczął więc opadać na dno, tam gdzie było jego miejsce, ale i tu zaskoczył go widok wcale niekrystalicznie czystej wody, jaka wydawała się z daleka. „A więc o tym marzyłem”- pomyślał i opadł na rafę koralową nie bardziej szczęśliwy niż zwykle.
-„Kim Ty jesteś” – zapytał spostrzeżoną rafę.
-„Jam jest rafą koralową, a Ty zapewne piskiem, czyż się nie mylę?” – odpowiedziała dumnie.
-„Zgadza się” – odpowiedział piasek.
-„Sprowadza Cię tu szczęście, prawda?”
-„Skąd to wiesz?”- zdziwił się.
-„Za długo tu jestem, bym tego nie wiedziała. I co, jesteś nader szczęśliwszy niż byłeś?”
-„Czy ja wiem, jest inaczej, inaczej niż zwykle”.
-„Ja jestem tu od niezliczonej ilości lat i widziałam już wiele. Ryby niewiernie urządzały sobie ze mnie domy, których nawet nie sprzątały, albo siliły się mną jako pożywieniem, a przecież ja jestem taka piękna. Statki zahaczały o mnie i przykro mi było rysować ich dna. Zaczęłam więc poszukiwać szczęścia, ale jak mi opowiedział kiedyś inny piasek, wiatr mi nie może przybyć z pomocą, więc zostałam tutaj. Lata mijały, a ja stawałam się coraz większa i piękniejsza. Pewnego dnia, kiedy ryby zaczęły we mnie pomieszkiwać z coraz większą ochotą, przestało mi to przeszkadzać, dawałam im bowiem bezpieczeństwo i mogłam ich piękno z bliska oglądać. Kiedy statek zahaczał o mnie, marynarze byli i tak szczęśliwi, że mnie odkryli i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, iż to moje przeznaczenie i że…jestem szczęśliwa? Nikt bowiem, czy to ryby, czy piękne glony, czy piasek, a nawet zabłąkany liść, który gości tu nader rzadko, nie podał definicji szczęścia. Ja pogodziłam się ze swoim losem. Spotkałem tu wszystko i wszystkich, jeden szukał tego, od czego uciekał drugi i odwrotnie. Widzisz, mogłam być szczęśliwa od zawsze, ale inaczej patrzyłam na to, co mi się przytrafiało. Masz całą wieczność na zrozumienie tych słów, będziesz bowiem istniał wiecznie. Gorzej z marynarzami, oni bowiem muszą się spieszyć, a nie dostrzegają, że to czego poszukują to nie szczęście, a…"

Nagle prąd oceanu porwał piasek z dala od rafy i już nigdy się nie spotkali.

- Szczęście i smutek to strony tego samego medalu – kontynuował Pante. Smutek nosisz w sobie tylko wtedy, kiedy patrzysz na niego jak na smutek. Tak samo, jak szczęście nosisz w sobie tylko, kiedy patrzysz na nie jak na szczęście. To Ty bowiem nazywasz ten Świat, niech więc Ci służy, a nie ciąży. Słowa, któreś usłyszał z jej ust, i czyny, których doświadczyłeś, to tylko składniki, które składają się na osobę, nie definiuj zatem osoby przez pryzmat tylko jednego zdania. I nie bierz nic do serca, bowiem z serca można tylko dawać… 
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam 


1 komentarz:

  1. Dobra obserwacja zachowań człowieka i trafione porady. Bo czasem dobrze jest zmienić punkt widzenia...

    OdpowiedzUsuń