poniedziałek, 30 grudnia 2013

Kobieto! Daj dupy pisarzowi!

               Tyle pięknych kobiet nosi ten Świat i o żadnej nikt nie będzie pamiętać za jedno, góra dwa pokolenia. Smutna sprawa, tym bardziej, że kobiety są solą ziemi, tej ziemi. Oczywiście, kobiety czyli płeć dla mnie przeciwna, a nawet przedziwna. Jednakże pomimo tej tajemniczości, a nawet irytującej niemożności odgadnięcia ich natury, są zbyt uzależniające. Sama samica, nic szczególnego. Trochę dobrze upakowanego mięsa, cycek jeden, drugi. Pupa. Szparka zwana cipką. Ale są i te ruchy, te nastroje, ten magnetyzm zwierzęcy - no nie sposób się nudzić. Niczym zapałki odpalające lont, który niechybnie skutkuje męskim wybuchem. Z pożądania, z chęci zawładnięcia, z chęci zatracenia się w was. Inspiracja! Inspiracja! Inspiracja do włożenia sobie sznura na szyje albo... napisania książki?

               Jak już wspomniałem, urokliwa jest kobieta, a szczególnie ta interesująca, bo i są nudne tak bardzo, że i szkoda było marnować na nie DNA, ale cóż zrobić, z chłopami podobnież. No ale wracając do rzeczy czyli kobiet. Te inspirujące  bowiem zasługują na nieśmiertelność. I nie chodzi mi tu o tytuł najlepszej mamuśki od lepienia pierogów czy innego prawilnie funkcjonującego stereotypu. Każda kobieta, byle nie ta najpiękniejsza – ta jak się okazuje jest nudna, ale wyjątki też się zdarzają – jest na swój sposób interesująca. Tak jak podobno, każda jest piękna. Oczywiście, jednak jedne są mniej, inne bardziej. I tak samo z ich duchem. Jedne bardziej inne mniej. No nic nie poradzisz. Z sexappeal'em trzeba się urodzić. Z charakterem też. Można nauczyć się seksownie poruszać, mówić, kokieteryjnie pić drinka ale to nie sexappeal, a zwyczajnie nabyte umiejętności salonowe. Wyżej wspomniany przymiot się albo ma albo matka przy poczęciu nie poczęstowała. I tak samo z mężczyznami – jedni tę charyzmę mają nawet w samych gaciach, nawet dziurawych, a inni w najdroższym garniturze – no niestety nie.

               Więc te kobiety. I ten romans. I to pisanie. No bo czy od razu pisarz? Skądże! Może być i muzyk, a i malarz. Byle nieśmiertelność zapewnił kobiecie, która na to zasługuje. Ile się słyszy jak to Beatelsi czyli McCartney czy Lenon pisali dla konkretnej niewiasty. Albo jak Keith Richards z Rolling Stones'ów dla swojej ówczesnej dziewczyny tworzył piękne ballady co hitem się stały i zostały po dziś dzień. A z takimi malarzami to samo. Obraz czy drogi czy niezauważony przez świat sztuki, ale jest. Wisi gdzieś albo leży w piwnicy u kogoś i może kiedyś zawiśnie: to w domu na ścianie, albo w muzeum. I ta tajemnica. "Co to za dziewczyna na tym obrazie?", "Czy to żona malarza, albo kochanka, a może zwykła modelka, co przyszła, rozebrała się do aktu i ją beznamiętnie namalował? A może wprost przeciwnie i z namiętnością w pędzlu kreślił jej kształty na płótnie?". Nieważne odpowiedzi. Ważne pytania, bez możliwości weryfikacji.

               A i z pisarzem jest podobnie, podobno. Ale jest warunek. Albo musi dojść do rozstania, albo do ognistego romansu. Gryzienia, płaczu, rozmazanej szminki, urwanych guzików w koszuli, wyrzutów z zazdrośnie noszącej się miłości. Wtedy to się pisze! Słowa same kleją się do kartek. Byle wulkan! To musi być wulkan! Meteoryt uderzający w planetę. Księżyc spadający do oceanu. Wybuch Słońca widzianego z piaszczystego brzegu! Ale wulkanów tak mało, tym bardziej czynnych - ciężkie życie geologa. No albo po romansie, mniej ciekawym, opisze z wyrachowaniem zamiast pięknego, najgorsze bo i tak po wszystkim. A temat musi być. Nawet nie tyle na sprzedaż, co na samą przyjemność retrospekcji z atramentem i papierem w tle.

               Bo artysta zawsze będzie miał przewagę nad żywicielem rodziny i kobiety. Artysta to mrzonka, ulotny pył wyobrażeń rzucanych na grajka, malarza czy innego piśmiennego z polotem. Z nim się mówi o poezji, długo jeszcze po tym jak godzina policyjna wybije. Z nim nie ma mowy o robieniu zakupów czy o problemach w jakiejś tam pracy. Z artystą żyje się teraz, tutaj. W bajce napisanej dla niego i dla ciebie kobieto. Wiesz, że może nie utrzyma ci dzieci, wiesz, że zbyt pochłania go pasja, niejednokrotnie trawiąca jego mózg, wiesz, że pełno się bab kręci, a i on nosem nie kręci, ale tak ma być! Toż tak wygląda ten scenariusz i na niego się godzisz. A jeśliś jest kobietą "wyjątkowszą" od innych, to on zauważy i zaznaczy twą obecność w historii. Bo o to chodzi. W Grecji tej starożytnej, były muzy i to nie bez powodu. Każdy inspiracji potrzebuje. Sztuka bowiem na emocje ma oddziaływać, więc z emocji powinna być zrodzona.

               Ale dziś wszystko nudne, szaro-bure, jakieś takie...nijakie. Wszędzie konsekwencje widzimy i to przeważnie te negatywne. No i nie chce się zostać do późna, bo do pracy trzeba wstać rano. Nie chce się zapomnieć, bo co sąsiadka pomyśli, kiedy tak krzyczeć będę wniebogłosy. Jeszcze na policje zadzwonią, że mordują kogoś. Tarzać się w śniegu? Po co mi to? Kataru nie chce. Spacerować w lato o 4 nad ranem po rynku małego miasteczka? Żeby mnie okradli? A jeśli on, no ten jegomość artystrzyk, nie polubi, zawiedzie się? Oh, jeśli te pytania w głowie ci kołaczą, to zapomnij. Nie będziesz uwieńczona, bo i po co? Prozy życia nikt nie chce. Ekscesów, wygibasów, żonglerki – i to, kobieto żonglująca, niebojąca się, zostanie na obrazie w postaci nut zapisane.

               Zostań inspiracją dla niego. Może i być to hydraulik, który uszczelki będzie zakładał w kształt twojego uśmiechu. Taką pamiątkę trwającą do pęknięcia rury, po waszej miłości, gdzieś, pod czyimś zlewozmywakiem zostawi. Ale czyż wiersz nie piękniejszy? Może sonata? Pejzaż z malutką kropeczką na łące. Kropeczką będącą tobą, i nie ważne, że nie rozpozna nikt, ważne że z intencją twórcy, to ty zawsze tam będziesz siedziała...długo, długo po swojej śmierci.

               "Bo babcia też była młoda i w niej się kochali. Bo babcia też na obcasie chadzała i skrycie uśmiechała się, kiedy bezczelni chłopcy za nią gwizdali. Babcia nogi miała piękne, skórę alabastrową i usta czerwieńsze niż ty dziecko masz teraz. Bo czerwone od miłości, a nie od szminki. Kochanie, nie wierzysz babci? A to wszystko w wierszach, nie twojego dziadka, a takiego gołodupca, artysty, co na przeciwko mieszkał, jest wciąż zapisane. Cała ma młodość uchwycona w piękne słowa. Młodość utrwalona. Młodość, której fotografia by lepiej nie oddała. Młodość na wieki wieków spisana, przez niego, dla mnie, o mnie, na zawsze..."

Zapraszam do pisania komentarzy, dzielenia się swoimi myślami, przemyśleniami, doświadczeniami. Rozmawiajcie pod postami z ludźmi, którzy myślą podobnie do Was. Skąd wiem, że myślą podobnie? Bo jak Wy, też tu trafili i wciąż wracają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz