wtorek, 3 grudnia 2013

Jestem tym, kim oni chcą, żebym dla nich był.

               Tyle ról społecznych na naszych barkach; tyle możliwości zachowań w różnorodnych sytuacjach; tyle wielości kontaktów międzyludzkich. Jestem synem, człowiekiem, zarazą, pracownikiem, grajkiem, ojcem, klientem. Jesteś córką, żoną, szefową, matką, studentką, wariatką, miłostką. Ale w tym morzu naszym możliwych być, gdzie jest czas na bycie samym sobą? Gdzie jestem tym, kim jestem i gdzie jestem, kiedy mnie nie ma, kiedy odgrywam teatrzyk przed ludźmi mniej czy bardziej znaczącymi? Czy jestem wypadkową wszystkich tych masek, czy może gdzieś, na dnie zakurzonej świadomości leży moje prawdziwe ja, uśpione od tak wielu lat, że nawet nie śni już o przebudzeniu?

               Przychodzisz z pracy, uczelni, szkoły i jesteś zmęczony. Zmęczony udawaniem tego, kim nie jesteś. Uśmiechniętego bałwana. Świątecznej maskotki w brokatowym kubraczku. "Jutro będę sobą, nie będę nikogo zabawiał. Nie będę na siłę rozpoczynał rozmowy, która utknęła gdzieś w intelektualnej biegunce rozmówców". Niestety, nie uda ci się. Zapomnij o tym, jak o swoich marzeniach. Kiedyś byłeś, ale teraz w siatce socjalnej i kapitalistycznej machinie powiązanej infantylną empatią wisisz w próżni z innymi wypranymi z {ja} ludźmi. Będziesz błądził i pukał do drzwi jaźni, ale nikt nie otworzy. Kwiaty, których nie podlewasz, usychają. Ludzie, których nie odwiedzasz, odchodzą pod twoją nieobecność.
"Tak bardzo chciałbym być sobą! Kiedyś przecież będę!". Nie, nie będziesz. Dlaczego? Bo nie wiesz kim jesteś, więc jak możesz być sobą? Bądź jak baba czy chłop z telewizora. Oni mają pomysł na siebie – w końcu PR-owcą trzeba za coś płacić. A ty? Mały, nieznaczący glon w morzu obfitości. Że niby się liczysz dla kogoś? I że na prawdę w to wierzysz? Więc chcę od ciebie receptę. Ty nie jesteś nawet problemem dla innych. W momencie, kiedy przestajesz z kimś rozmawiać, ty przestajesz dla kogoś istnieć. Twój czas antenowy kończy się wraz z twoją ostatnią wypowiedzią: "Do widzenia". Okrutni ci ludzie, bezduszni. Tacy my wszyscy, połykacze powietrza.

               Autorytetem dla dziecka mam być. Z przyjaciółmi głupoty robić, by poznać smak krawędzi człowieczeństwa. Tłumić swoje popędy i oszukiwać innych, że zgubiłem je po drodze na ślubny kobierzec. Jesteśmy niepijącymi alkoholikami swojego jestestwa. Ciągle jesteś sobą, ale nie możesz zacząć, bo jeśli zaczniesz, wszystko co tak mozolnie tkałeś swoimi spracowanymi, głodnymi dłońmi, przepadnie. Nie mów mamie coś narobił. Nie mów ludziom, że ich nie znosisz. Nie mów profesorowi, że lepiej by się sprawdził w wypasaniu kóz. Nie mów, nawet tak nie myśl. Tłum to w sobie. Przecież nie wybuchnie, prawda?
Jeśli raz zacząłeś nie być sobą, ciężko odłożyć ten narkotyk. Udajemy bowiem wszędzie. Nazwij to kurtuazją, status quo. Gdyby tego nie było, to cała cywilizacja by się rozpadła, związki międzyludzkie rozsypałyby się tworząc pustynię samotności. Może, a może nie.

               To kogo mam udawać? I dla kogo mam udawać? Bo że niby męski mam być? I napinać swą muskularność dla sprostania oczekiwaniom niewiast? Albo mam udawać niezainteresowanie, kiedy bardzo zainteresowany jestem – "ale nie mogę, bo ona pomyśli, że mi zależy, a wtedy wyjdę na dziwaka, wiec jak mi zależy, to mówię, że mam to gdzieś, mimo, że piosenki dla niej piszę po nocach, ale ona nie wie, bo nienormalny bym się dla niej okazał, świr jakiś, tak nie można, no, że o uczuciach się wprost nie mówi, debil aspołeczny". Naucz się zasad hazardu młokosie: nie zdradzaj intencji - wtedy możesz coś ugrać.
I tak ciągle, nie mówimy tego co myślimy. Że niby w zdenerwowaniu już nam nie zależy i wykrzyczymy prawdę? Nie. Też chcemy coś ugrać. Zawsze jest coś, cholera, do ugrania. Zawsze. Kochasz mamę? To kiedy jej powiedziałeś, że ją kochasz? To jest prawda! Kiedy kochasz, to są prawdziwe słowa. Tyle bezsensownych rozmów z ludźmi, a w nich nic, co by spowodowało u mnie intelektualne spazmy, nawet delikatnego pobudzenia ciasno upakowanych neuronów z synapsami zwanych mózgiem. Nic tylko bibuła i kartony mielone przez paszcze moje i twoje.

              "Nie ma osoby, która by była zawsze sobą" – pewnie, może, chyba. Nie o to jednak, cała ta batalia się toczy. Nie bądź, a stawaj się. Proces, nie stan. Powiedz: Nie! To nie żadna nowobogacka asertywność. Zamknij się i nie paplaj, kiedy nie chcesz robić użytku ze słów mniej czy bardziej mądrych – bo wypompowany będziesz psychicznie. Energetyczne wampiry mówisz. To kołkiem własnej nieobecności ich poczęstuj. Nie stoisz obok pieca, kiedy nie chcesz się spocić.

               W domu w samotności też nie jesteś sobą. Przyniosłeś z zewnątrz wielkimi siatami zakupy, do swego wewnętrznego świata. Myśl zbija myśl, zero koncentracji. Nawet o sobie nie możesz pomyśleć, o destylacie swojej osoby. Zabijasz się siecią utkaną ze stron, kanałami z odpadami, które płyną w pudłach. Palisz e-papierosy, bo...? Pamiętasz dlaczego zacząłeś palić? Dla nikotyny? Dla plastiku na sznurku, w fikuśnej formie? Papieros, to coś więcej niż nikotyna, ale oni wiedzą lepiej; lepiej żeby oni za mnie pomyśleli za co mam płacić, a ja sam dokonam wyboru...takiego jakiego oni chcą.

               Tu nie znajdziesz odpowiedzi, tu jej nigdy nie będzie. Tu znajdziesz powód do prokrastynacji, może inspiracji. Tu nie przestaniesz być dla pani w sklepie uśmiechnięty, ale dla dziecka gorzki w tym samym momencie. Nie przestaniesz się z szacunkiem do szefa odnosić , a o rodzicach, tych dobrych, zapomniawszy - szczycić się mianem dobrego obywatela – średnią krajową wycierawszy łzy, które kiedyś popłyną. Wzorowy dogmatyk, nieszczęsne dziecko złej ścieżki. W końcu, przecież zawsze coś ugrasz. Zawsze wpadnie trochę grosza za sprzedawanie się i akceptację zyskamy. Co ty więcej od życia człowieku byś chciał?! Spać już idź, żebyś przed kolejnym przedstawieniem wyspany był. Znalazł się filozof...
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.

2 komentarze:

  1. Szczerze, nie wiem co napisać. Ale po prostu to "coś" było dla mnie w jakiś sposób motywujące i po prostu ciekawe. Nie rozpisuje się, bo nie potrafię, albo też nie chce pisać w ten sposób co autor. Dziekuje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Potrzeba akceptacji w ludziach jest cholernie silna. Warto się jej wyzbyc. ja w tym tkwilam bardzo długo. Nie jest łatwo nauczyć się nowych schematów myślowych. I wyprzeć stare. Zaczęłam robić rzeczy, na ktore inni reagują dezaprobata. Nie jest to łatwe. Ale powoli mózg przyswaja nowe zachowania. Powoli i czasem bardzo boleśnie. ..

    OdpowiedzUsuń