Tyle ról społecznych na naszych barkach; tyle
możliwości zachowań w różnorodnych sytuacjach; tyle wielości
kontaktów międzyludzkich. Jestem synem, człowiekiem, zarazą,
pracownikiem, grajkiem, ojcem, klientem. Jesteś córką, żoną,
szefową, matką, studentką, wariatką, miłostką. Ale w tym morzu
naszym możliwych być, gdzie jest czas na bycie samym sobą? Gdzie
jestem tym, kim jestem i gdzie jestem, kiedy mnie nie ma, kiedy
odgrywam teatrzyk przed ludźmi mniej czy bardziej znaczącymi? Czy
jestem wypadkową wszystkich tych masek, czy może gdzieś, na dnie
zakurzonej świadomości leży moje prawdziwe ja, uśpione od tak
wielu lat, że nawet nie śni już o przebudzeniu?
Przychodzisz z pracy, uczelni, szkoły i jesteś
zmęczony. Zmęczony udawaniem tego, kim nie jesteś. Uśmiechniętego
bałwana. Świątecznej maskotki w brokatowym kubraczku. "Jutro
będę sobą, nie będę nikogo zabawiał. Nie będę na siłę
rozpoczynał rozmowy, która utknęła gdzieś w
intelektualnej biegunce rozmówców". Niestety, nie uda ci się.
Zapomnij o tym, jak o swoich marzeniach. Kiedyś byłeś, ale teraz w
siatce socjalnej i kapitalistycznej machinie powiązanej infantylną
empatią wisisz w próżni z innymi wypranymi z {ja} ludźmi. Będziesz
błądził i pukał do drzwi jaźni, ale nikt nie otworzy. Kwiaty,
których nie podlewasz, usychają. Ludzie, których nie odwiedzasz,
odchodzą pod twoją nieobecność.
"Tak bardzo chciałbym być sobą! Kiedyś
przecież będę!". Nie, nie będziesz. Dlaczego? Bo nie wiesz
kim jesteś, więc jak możesz być sobą? Bądź jak baba czy chłop
z telewizora. Oni mają pomysł na siebie – w końcu PR-owcą
trzeba za coś płacić. A ty? Mały, nieznaczący glon w morzu
obfitości. Że niby się liczysz dla kogoś? I że na prawdę w to
wierzysz? Więc chcę od ciebie receptę. Ty nie jesteś nawet
problemem dla innych. W momencie, kiedy przestajesz z kimś
rozmawiać, ty przestajesz dla kogoś istnieć. Twój czas antenowy
kończy się wraz z twoją ostatnią wypowiedzią: "Do
widzenia". Okrutni ci ludzie, bezduszni. Tacy my wszyscy,
połykacze powietrza.
Autorytetem dla dziecka mam być. Z przyjaciółmi
głupoty robić, by poznać smak krawędzi człowieczeństwa. Tłumić swoje popędy i oszukiwać innych, że zgubiłem je po drodze na
ślubny kobierzec. Jesteśmy niepijącymi alkoholikami swojego
jestestwa. Ciągle jesteś sobą, ale nie możesz zacząć, bo jeśli
zaczniesz, wszystko co tak mozolnie tkałeś swoimi spracowanymi,
głodnymi dłońmi, przepadnie. Nie mów mamie coś narobił. Nie mów
ludziom, że ich nie znosisz. Nie mów profesorowi, że lepiej by się
sprawdził w wypasaniu kóz. Nie mów, nawet tak nie myśl. Tłum to
w sobie. Przecież nie wybuchnie, prawda?
Jeśli raz zacząłeś nie być sobą, ciężko
odłożyć ten narkotyk. Udajemy bowiem wszędzie. Nazwij to
kurtuazją, status quo. Gdyby
tego nie było, to cała cywilizacja by się rozpadła, związki
międzyludzkie rozsypałyby się tworząc pustynię samotności.
Może, a może nie.
To kogo mam udawać?
I dla kogo mam udawać? Bo że niby męski mam być? I napinać swą
muskularność dla sprostania oczekiwaniom niewiast? Albo mam udawać
niezainteresowanie, kiedy bardzo zainteresowany jestem – "ale
nie mogę, bo ona pomyśli, że mi zależy, a wtedy wyjdę na
dziwaka, wiec jak mi zależy, to mówię, że mam to gdzieś, mimo, że
piosenki dla niej piszę po nocach, ale ona nie wie, bo nienormalny
bym się dla niej okazał, świr jakiś, tak nie można, no, że o
uczuciach się wprost nie mówi, debil aspołeczny". Naucz się zasad
hazardu młokosie: nie zdradzaj intencji - wtedy możesz coś ugrać.
I tak ciągle, nie
mówimy tego co myślimy. Że niby w zdenerwowaniu już nam nie
zależy i wykrzyczymy prawdę? Nie. Też chcemy coś ugrać. Zawsze
jest coś, cholera, do ugrania. Zawsze. Kochasz mamę? To kiedy jej
powiedziałeś, że ją kochasz? To jest prawda! Kiedy kochasz, to są
prawdziwe słowa. Tyle bezsensownych rozmów z ludźmi, a w nich nic,
co by spowodowało u mnie intelektualne spazmy, nawet delikatnego
pobudzenia ciasno upakowanych neuronów z synapsami zwanych mózgiem.
Nic tylko bibuła i kartony mielone przez paszcze moje i twoje.
"Nie ma osoby, która by była zawsze sobą"
– pewnie, może, chyba. Nie o to jednak, cała ta batalia się
toczy. Nie bądź, a stawaj się. Proces, nie stan. Powiedz: Nie! To nie żadna nowobogacka asertywność. Zamknij się i
nie paplaj, kiedy nie chcesz robić użytku ze słów mniej czy
bardziej mądrych – bo wypompowany będziesz psychicznie.
Energetyczne wampiry mówisz. To kołkiem własnej nieobecności ich
poczęstuj. Nie stoisz obok pieca, kiedy nie chcesz się spocić.
W domu w samotności też nie jesteś sobą.
Przyniosłeś z zewnątrz wielkimi siatami zakupy, do swego
wewnętrznego świata. Myśl zbija myśl, zero koncentracji. Nawet o
sobie nie możesz pomyśleć, o destylacie swojej osoby. Zabijasz się
siecią utkaną ze stron, kanałami z odpadami, które płyną w
pudłach. Palisz e-papierosy, bo...? Pamiętasz dlaczego zacząłeś
palić? Dla nikotyny? Dla plastiku na sznurku, w fikuśnej formie?
Papieros, to coś więcej niż nikotyna, ale oni wiedzą lepiej;
lepiej żeby oni za mnie pomyśleli za co mam płacić, a ja sam
dokonam wyboru...takiego jakiego oni chcą.
Tu nie znajdziesz odpowiedzi, tu jej nigdy nie
będzie. Tu znajdziesz powód do prokrastynacji, może inspiracji. Tu
nie przestaniesz być dla pani w sklepie uśmiechnięty, ale dla
dziecka gorzki w tym samym momencie. Nie przestaniesz się z szacunkiem do szefa odnosić , a o
rodzicach, tych dobrych, zapomniawszy - szczycić się mianem dobrego obywatela – średnią krajową wycierawszy łzy,
które kiedyś popłyną. Wzorowy dogmatyk, nieszczęsne dziecko złej
ścieżki. W końcu, przecież zawsze coś ugrasz. Zawsze wpadnie
trochę grosza za sprzedawanie się i akceptację zyskamy. Co ty
więcej od życia człowieku byś chciał?! Spać już idź, żebyś
przed kolejnym przedstawieniem wyspany był. Znalazł się filozof...
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.
Szczerze, nie wiem co napisać. Ale po prostu to "coś" było dla mnie w jakiś sposób motywujące i po prostu ciekawe. Nie rozpisuje się, bo nie potrafię, albo też nie chce pisać w ten sposób co autor. Dziekuje i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPotrzeba akceptacji w ludziach jest cholernie silna. Warto się jej wyzbyc. ja w tym tkwilam bardzo długo. Nie jest łatwo nauczyć się nowych schematów myślowych. I wyprzeć stare. Zaczęłam robić rzeczy, na ktore inni reagują dezaprobata. Nie jest to łatwe. Ale powoli mózg przyswaja nowe zachowania. Powoli i czasem bardzo boleśnie. ..
OdpowiedzUsuń