środa, 7 sierpnia 2013

Spłucz marzenia w toalecie.

              Co jest przekleństwem dzisiejszych ludzi? Alkohol? Nikotyna? Zdrady? Kłamstwa? Zdawałoby się, że co najwyżej wypisane wcześniej słowa umilają życie, powodują, że nie jest one sztampowe, przewidywalne. W gruncie rzeczy właśnie o to nam chodzi. To zaskoczenie napełnia nas nowym tchnieniem, by ciągnąć dalej swój przeceniany żywot. Co zatem staje się dla ludzi najgorszą z możliwych zmór? Jest jedna albo przynajmniej jedna. Jest nią niezdecydowanie się i zachowawczość w naszej cudownej, nie napawającej lękiem strefie komfortu. „Jest jak jest. Po kiego czorta to zmieniać”? Stawka jest duża. Stawka to nasze życie przeżyte tak jak tego chcemy. Dlaczego więc nie potrafimy wysiąść z pociągu zwanego apatią? Dlatego…

              Ciekawym doświadczeniem o jakim ostatnio miałem okazję czytać jest doświadczenie z żabami. Otóż, kiedy żywą żabę spróbujemy wrzucić do wrzątku, to ów biedne stworzenie wyskoczy z niej „jak poparzone”. To chyba oczywiste i nie trzeba się specjalnie nad tym rozwodzić. Sytuacja natomiast wygląda zgoła inaczej, gdy tę samą żabę włożymy do naczynia z wodą, którą będziemy stopniowo podgrzewać. Żaba przez to, że temperatura jest podwyższana nie potrafi dostrzec niebezpieczeństwa. Konsekwencją tego jest ugotowanie się żaby za jej „przyzwoleniem”. Czy to nie dziwne? W tym doświadczeniu ukryta jest odpowiedz, dlaczego tkwimy tam, gdzie wcale nie chcemy, z tymi których nie chcemy.

              Kobiety chcą miłości, pragną księcia z bajki. Pragną być zaskakiwane, chcą kosztować życia z Nim u boku. Pragną czegoś więcej niż: „No to kup dziś chleb i ziemniaki. A nie, ziemniaki ja kupie jak z roboty będę wracał”.  
Faceci chcą wygimnastykowanej seksoholiczki. Kobiety, która będzie zarówno błyszczeć na salonach, będzie kochała wszystkie dzieci i szczeniaczki, ale w szafie na ubrania pod garsonką do pracy skrywała gorset i samonośne pończochy.

Jedni i drudzy nigdy tego nie wezmą, nawet jeśli dostaliby swoje pragnienia na tacy. Facet się przerazi, że taka kobieta to za wysokie progi, że nie sprosta. Że dokształcać się będzie musiał na wielu płaszczyznach, że dostanie zawału. Stres, ciśnienie, inni faceci czyhający na jego kobietę to za dużo jak na niego.
Kobieta nigdy nie wybierze swoich ideałów bo, jak taki facet wychowa mi dzieci. „Teraz pięknie ale co później?” – powtarzają te, co tak często drą się, że trzeba żyć chwilą. Carpe diem? No chyba kpicie. „Miłość miłością ale to raczej na wakacyjny romans niż żyć tak codziennie. To by mnie wykończyło”. No to zostają nam tylko książki. Wyłuzdanie w waszym życiu zastępuje wam 50 Twarzy Grey’a. Poczucie bycia dobrą kucharką programy Pani Gessler, a uczucie bywania na salonach programy i gazetki o celebrytach. Ale to fikcja! Zacznij żyć jak chcesz! Czytanie w kółko tej samej literatury to fałszywe rozgrzeszenie dla naszego własnego lenistwa, strachu przed spróbowaniem, lęku przed pokazaniem tego czego chcemy, kim jesteśmy, kim chcielibyśmy się stać.

A z panami to samo: odcinek Californication nie zrobi z Ciebie znakomitego charyzmatycznego pisarza – zacznij pisać. House nie spowoduje, że będziesz znakomity w dedukcji niczym Sherlock Holmes – idź na medycynę i „patrz szerzej”. Programy Bear Gryllsa o dzikich wyprawach nie zrobią z Ciebie podróżnika – idź na wspinaczkę. No, a różowe filmy…no to już jest największa proteza dla cudownej czynności.

              Każdy z nas ma wybór! Nie chce mi się nawet słuchać, że „To się jakoś potoczyło”, „No jakoś tak wyszło”. Gdyby ktoś nam powiedział, że będziemy do końca życia pracować w rzeźni i cały dzień robić obrzydliwe parówki to albo byśmy się obrazili albo byśmy tego kogoś wyśmiali. Ale przecież tacy ludzie pracują, parówki same w sklepie się nie pojawiają. Ci ludzie poszli do pracy, bo musieli. Tłumaczyli sobie, że to na chwilę, że przejściowo, że gdy tylko odbiją się, z powrotem będą robić coś lepszego, wartościowszego. Otóż teraz mają 40 lat i im się nie chce. Woda była stopniowo podgrzewana i nim się obejrzeli zaczęła bulgotać…zostali ugotowani.

              Chcemy tak wiele, ale nie chcemy robić czegokolwiek w tym kierunku. Chcemy być znanymi muzykami ale nie wysyłamy nigdzie swoich utworów. Chcemy być znanymi aktorami ale nawet przez myśl nie przeszło nam, by zdawać do szkoły aktorskiej. Chcemy tak wiele,  ale my się boimy. Boimy się zarówno porażki jak i…sukcesu. Powiem więcej. Sukcesu boimy się bardziej. Sukces bowiem zmienia nas i wszystko wokół, porażka tylko nas samych. Z porażką wiem co zrobić. Zakopać głęboko w sobie, by nie miała możliwości oglądania światła dziennego. Ze szczęściem natomiast nie mamy pojęcia co począć. Tak długo czegoś chcieliśmy, teraz to mamy i dochodzi do nas pytanie: „Czy to jest jednak to? Czy rzeczywiście to na tym nam zależało?” Zaczynamy się bać. Nie wygranej, ale zmian. Zmian w życiu, które sukces w nie wprowadza czy nam się to podoba czy nie. Każdy chce prowadzić takie życie jak prowadził dotychczas i nawet nie ma zamiaru czegokolwiek zmieniać. Lepiej jest chodzić po oswojonej pustyni i umierać z pragnienia, niż zapuścić się w nieznaną dżunglę, nawet jeśli może być tam upragnione źródło…bo przecież może go tam nie być, prawda? Ale tego się niestety nie dowiesz.

             Jimi Hendrix powiedział, że kiedy miał 18 lat zrozumiał, że musi opuścić Seattle. Powiedział, że to miasto jest jak gąbka –wsiąka ludzi. Zanim się obejrzą mają już małżonka, dzieci i prace do emerytury. Więc jeśli chce się zobaczyć coś więcej niż Seattle trzeba stamtąd czym prędzej spieprzać. Musisz COŚ zrobić żeby COŚ się zmieniło!

„Też bym mogła mieć takiego faceta, jak ta wymalowana kobieta. Że jej się chce tak codziennie malować”.

„Kurcze poszedłbym z nią na randkę ale nie chce mi się ubierać, jechać, no i za ciepło jest na zewnątrz”.

„Też bym tak malował, ale kursy? Na co mi to? Jak ktoś ma talent to nie musi”.  

              Nam się nie chce. Nie chcemy wystawiać łebków po jedzenie, my tylko krzyczymy, że jesteśmy głodni. Kiedy ktoś proponuje wyjazd, wszyscy są chętni. Ale z każdym dniem bliższym do daty wystartowania, jest coraz mniej osób zainteresowanych. Dochodzi do nas, że będzie trzeba się spakować, jechać. Nie wiemy jak tam będzie itp…nie chce się nam. Wolimy znów siedzieć w domu, mimo że ciągle narzekamy, że w nim siedzimy. WYJDŹ CHOCIAŻ POBIEGAĆ!

              Wybitne jednostki to nie te, które dostały talent w spuściźnie. Szczęśliwi ludzi to nie ci, którym dopisał łut szczęścia. Osoby w cudownych związkach, to nie wygrani na miłosnej loterii. Ich obecne życia są konsekwencjami ich uporu i jasno wytyczonego celu. To ludzie, którzy nie bali się porażek i co ważniejsze, to ci, którzy wiedzieli jak poradzić sobie z wygraną. Jeśli chcesz dostawać to, co dostajesz, to nic nie zmieniaj. Porzucenie naszych codziennych rytuałów, znanej nam przestrzeni, naszej codzienności do której się przyzwyczailiśmy, bo właśnie STOPNIOWO ktoś podkręcał temperaturę w naczyniu powoli acz skutecznie zabija nas samych. My nie chcemy realizacji marzeń, my chcemy tylko marzyć.
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb,  lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam 


1 komentarz:

  1. Masz dużo racji. Straszne jest, że to co napisałeś jest takie prawdziwe... W głębi duszy większość przyzna Ci rację. Niemniej jednak nawet przed sobą trudno jest się przyznać, że nie chcemy realizacji marzeń, tylko chcemy marzyć. A co dopiero powiedzieć to na głos...

    OdpowiedzUsuń