Oddajmy mu "zasłużony"
pokłon. Wypnijmy tyłki i na kolanka gawiedzi! Kto nie odda czci,
tego spalą żywcem!
Komu muszę/musimy się
pokłonić? Ha! To nie żaden rozkaz, my z własnej woli się
kłaniamy. Ale komu? Ano mu: $.
Ma wpływ na całe nasze
życie. Niby frazes, ale chodzi o coś głębszego. On uzależnia od
siebie nasze życie zawodowe, nasze szczęście, naszą miłość,
ilość naszych dzieci, to gdzie mieszkamy, jak się zachowujemy, kim
próbujemy być w oczach innych, jak często się kłócimy, jak
często się śmiejemy, ile mamy orgazmów (w dalszej części posta
wytłumaczę), czy odsiadujemy jakiś wyrok etc., ect. Oczywiście
nie można mu przypisać całego zła i dobra tego Świata, no ale...
Skupmy się na konkretnych
przykładach wdając się w szczegóły. Na pierwszy ogień idzie
życie uczuciowe. Co ma pieniądz do wiatraka? Przecież miłość
nie zna ceny, jest ponad ten przyziemny atrybut życia codziennego.
No nie do końca. Mężczyzna, osobnik wyposażony w zewnętrzny
narząd płciowy próbuje zwabić samicę w celu kopulacji. Jak więc
zwabia? Jeśli nie ma ciekawej osobowości, pogodnego usposobienia i
czarującej prezencji...musi mieć pieniądze. Hm, wielu kobietom to
odpowiada i nie mam zamiaru wydawać tu jakichkolwiek sądów, bo to tak jakby mieć żal, że
mężczyznom podobają się wyłącznie atrakcyjne panie. Ale kiedy już
patrzymy na możliwość związania się z kimś przez pryzmat "szmalcu", to chyba coś tracimy. Niewątpliwie zyskujemy luksus,
wycieczki do Egiptu, wyprawy do spa i ładne ubrania ale poza tym
jakby czegoś brakowało. Trzeba się więc udać do sklepu żeby to
kupić. Czyż nie tak postępuje się w konsumpcyjnym społeczeństwie,
w jakim obecnie odbywamy tańce godowe? Więc idziemy do sklepu i nic.
Idziemy na stoisko z warzywami, mrożonkami, sokami i nic.
-"Kurcze,
a jeśli nigdzie tego nie dostanę"? - pojawia się pytanie Coś za coś moi drodzy.
No dobrze ale mówimy tu
tylko o skupianiu się kobiet na pieniążkach, a co z facetami?
Czy chce napisać o utrzymankach? Nie do końca. To o czym chce wspomnieć poruszając temat chłopów? O tym, że wielu mężczyzn
niesłusznie uważa, że jakoby "wszystkie" kobiety patrzą tylko na pieniądze. Smutne to z wielu powodów. Jednym z nich jest
samosabotowanie się panów, jeśli chodzi o stworzenie ciekawej
relacji z ciekawą kobietą.
-"Skoro nie mam pieniędzy, to gdzie ja
zaproszę taką dziewczynę? Ona pewnie musi 2 razy w roku jechać na
zagraniczne wczasy, a ja nawet nad Bałtykiem nie byłem. Nie mam
drogich ciuchów, markowego zegarka i samochodu z logiem od drogiego
dealera. Eh, to nie ma sensu, ona się mną nie zainteresuje." I
masz rację! Jeśli będziesz tak myśleć, to powiem więcej–
nikt się Tobą nie zainteresuje! Odłóż na bok swe uprzedzenia i
urojone poglądy i daj sobie szansę. Ja nic nie obiecuję ale
uwierz mi, więcej jest do wygrania niż stracenia. Jest tak wielu
ciekawych mężczyzn, którzy nie mają kobiety tylko dlatego, bo
myślą, że ich na to nie stać. Po chodnikach, kostkach brukowych,
łąkach i plażach przechadzają się dziewczyny, które pieniądze jeśli chodzi o miłość mają w nosie, więc kolego idź i je
znajdź, obiecuję, warto.
Miłość zostawiamy za sobą,
by pomówić teraz o pracy.
-"No jak po co studiuję ten kierunek?
Człowieku wiesz ile pieniędzy można zarobić!?".
-"Wiesz
co, mógłbym robić to co lubię, ale z tego nie ma kokosów. To
znaczy wiesz, można się spokojnie utrzymać, ale chciałbym
więcej". I więcej, i więcej, i więcej aż pękniemy albo się
zesr**y. Jeśli ktoś chce sprzedać swą duszę za garść
srebrników, to proszę bardzo, tylko mi nie narzekać w wieku 40/50
lat, że się życie zmarnowało, nie było się ani dnia
szczęśliwym, mimo że mamy stu calową plazmę, granitowe blaty w
kuchni i panią gosposię. Mieć czy być? - oto jest pytanie!
Widzisz, kiedy usiądziesz w
swoim pięknym domu kupionym dzięki kredytom, kiedy popatrzysz na
jego piękne oświetlenie, jego cudowny, elektroniczny sprzęt w
który jest wyposażony...ale czekaj, czekaj a co się stanie jak
zabraknie prądu? Co zrobisz? Nie masz nic! Bez prądu Twoja krwawica
poszła w błoto. A co jeśli zastanie nas inflacja i za nasze
oszczędności będziesz sobie mógł co najwyżej kupić gumę
balonową? Cale życie pracowałeś dla pieniędzy i teraz ich nie
masz. Tylko się zabić. Skoro ich nie ma, to i sens wyparował.
Pieniądze, a spokój ducha.
Pojawiają się zera na koncie – robimy JUPI! Są same zera na
koncie – robimy BUUU! Wygraliśmy na loterii? Robimy JUPI! Mąż za
mało zarabia? Robimy BUUU! Nasze dziecko chce zostać lekarzem?
Robimy JUPI! Nasze dziecko chce zostać malarzem? Robimy BUUU!
W
starożytnym Egipcie do piramid czyli grobowców faraonów pakowali
wszystko. Meble, ubrania, olejki eteryczne, złoto, drogocenne
kamienie. Po tysiącach lat możemy stwierdzić jedno. Wszytko zostało.
Wszystko. Żaden faraon nie skitrał grama diamentu na tamten Świat.
A my co? Żyjemy tak jakbyśmy mieli żyć wiecznie i jak Wujaszek
Kaczora Donalda urządzać sobie kąpiele w złocie. Ale wszytko tu
jest wypożyczone na określony, krótki czas i będziemy musieli to
oddać. Wiec powiedz sobie, kiedy następnym razem będziesz
smutny, bo zgubiłeś 20 zł: Idź pan w cholerę z tymi
pieniędzmi! Tak!
Szczęśliwy mam być, kiedy realizuję siebie,
kiedy robię to co kocham, kiedy obok znajduje się kobieta, na którą spoglądam z zachwytem kiedy ona śpi. Szczęśliwy mam być, kiedy
moje dzieci urodzą się zdrowe, kiedy będą miały włożyć co do
garnka i będą miały ciepło w pokoju! Wszystko ponad to to bonus!
Smutno może Ci być, kiedy
odeszła bliska Ci osoba, kiedy świat wokół Ciebie traci sens,
kiedy nie masz na czynsz i na chleb. W innych wypadkach, kiedy
zarabiasz nie 10 tysięcy, a 3 tysiące i jest Ci z tego powodu
źle, to znaczy, że pogubiłeś się w tym życiu.
Na zakończenie pytanie: Jaka
jest relacja między szczęściem, a ilością zarabianych pieniędzy?
Można to w ogóle zmierzyć? Tak. Miało to miejsce w Stanach
Zjednoczonych, a dokonali tego Amerykańscy nau...oj no sami wiecie.
Po przebadaniu licznej grupy Amerykanów, doszli oni do wniosku, że
poczucie szczęścia rośnie wraz ze wzrostem płacy. Niby oczywistość
ale. Poczucie szczęścia rosło tylko do sumy 6 tysięcy dolarów.
Jeśli ktoś zarabiał nawet 100 000, czy nawet milion – na skali
deklarowanego szczęścia nie było różnicy. Na pewno miliarder
może ciekawiej spędzić wolny czas, ale... go nie ma – musi
przecież zarabiać. Trzeba pamiętać, że suma 6 tysięcy to standard
amerykański. Nie można go przerzucić na rynek polski. U nas suma ta
będzie odpowiednio niższa, jako że jesteśmy mniej zamożnym
krajem. Wniosek? "Piniądze" to nie wszystko!
A i jestem winny spełnić
obietnicę z początku posta. O co chodzi ze związkiem orgazmu z
pieniędzmi? Będzie krótko i na temat - dokładnie tak jak z rzeczonym orgazmem (a przynajmniej tym męskim). Im więcej zarabia partner
życiowy kobiety, tym więcej przeżywa ona orgazmów. Wniosek? Liczy się jednak grubość...portfela. Warto jednak nadmienić, że badania te, to też zasługa amerykańskich naukowców. Propozycja dla nich ode mnie:
Czy jeśli partner wybranki więcej zarabia, to czy kobieta się
więcej uśmiecha?
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam
Kolejne trafne spostrzeżenie. Damian,jesteś lepszy od wszelkich poradników! Zgadzam się z Tobą-nie gońmy za kasą,to ulotne jak uroda. Kilka lat i po temacie! Dla mnie,a jestem szarą przeciętną romantyczną kobieta,w wieku juz "po przejściach"-lepiej smakuje chleb ze smalcem w towarzystwie ukochanej osoby,niż kawior w towarzystwie "sponsora"! Proste! Jednak pokutujący wciaż stereotyp-facet MUSI zarabiać,i to dobrze, oraz kobieta-stwór kasopożeracz! A gó*no prawda! Partner ma mnie kochać i szanować, ma lubić ze mną spędzać czas-a wakacje możemy spędzić w domu,najwyżej jakis dziki wypad w pobliże. Nie chcę Egiptu w zamian za codzienne czekanie-wróć już z pracy i chociaż popatrz na mnie,ja na ciebie! Nie rozumiem tych pogoni i ocen po grubości portfela! Wielu z was zrozumie,po latach... szkoda życia!
OdpowiedzUsuń