Kolejna bezsenna noc chyliła się ku końcowi.
Świece już dawno zgasły, a popiół z wypalonych kadzideł czekał
na zdmuchnięcie. Noc, która nic nie zmieniła. Noc równie
niezaskakująca co pozostałe. Ileż to razy wieczór dawał
obietnicę, której ona, przeciwieństwo dnia, nie mogła spełnić.
Zbyt późno żeby kłaść się spać i zbyt wcześnie, by trzeźwo
myśleć. Ona już wyszła, a niedopałki papierosów wciąż się
tliły w popielniczce na pamiątkę jej obecności.
- Mam nerwicę! Człowieku staje się neurotykiem
jakimś przez tę kobietę! Ona mnie zabija, powoli, skutecznie,
beznamiętnie wykańcza. Ja już nie potrafię. Za wiele razy.
Jestem pusty w środku!
- Zamknij się i weź się w garść! -
rozległ się głos po drugiej stronie słuchawki. - Jest piąta nad
ranem! Po cholerę – ziewnięcie – po cholerę dzwonisz do mnie
tak wcześnie – ziewnięcie – jest tak wcześnie. Następnym
razem nie odbiorę!
- Ale tylko ty wciąż mnie odbierasz. Tylko ty mi
zostałeś. Proszę cię...
- Taaa, zawsze kochany Adam, jak wierny pies. Co
znów? Co zaś zrobiła? - głos wstał z łóżka i zaczął
przechadzać się po pokoju dla rozjaśnienia umysłu jego użytkownika.
- Była tu. Znów się pokłóciliśmy. Nie wiem
czy to moja wina, czy jej. Czy może nasza? Zaczynam myśleć, że do siebie nie pasujemy. Kiedy na nią patrzę, mam wrażenie,
że ona...to znaczy wiesz, towarzyszy mi takie uczucie, ona ma taką
aurę, jakby wiesz, nienawidziła wszystkich. I ta jej srogość, ona
jest strasznie pociągająca. To zło w czystej postaci, a jednak
idziesz, lecisz jak ćma, głupia, cholernie głupia ćma. Pijany uczuciem robal.
- Ile wypiłeś?
- Trochę.. i chyba trochę za dużo...
- Przecież miałeś przestać!
- Przestać? Przestanę pić, kiedy nie będę już
musiał, a więc po śmierci. Mój przyjaciel nigdy nie zapalił
papierosa, nigdy, rozumiesz?! Nigdy! Był najporządniejszym
chłopakiem jakiego znałem na osiedlu. Ojciec skatował go i jego
matkę na śmierć. Miał siedemnaście lat. Pieprzę ją. Nie
boję się jej i tak nie ucieknę. Rozumiesz?! Nie ucieknę, tak ja,
ty, czy ta suka Daniel. Ona mnie zresztą wykończy wcześniej niż
te gówniane używki. Ona jest rakiem na moim zdrowym organizmie. A
ja zamiast wyciąć tego czerniaka, dbam o niego jeszcze bardziej. To tak jakbym podlewał chwasta. W donicy są cudowne, pachnące kwiaty, a ja idiota dbam wyłącznie o tego intruza, ale jakiego pięknego intruza. Zwykłe kwiaty są nudne, wymagają opieki. Chwasty są inspirujące, rozumiesz? Inspirujące. Może ci których najtrudniej kochać, najbardziej tej miłości potrzebują? Nie wiem już sam. Dzisiaj jej powiedziałem żeby spakowała wszystkie swoje rzeczy i
wypieprzała. Wiesz co zrobiła?
- I po to dzwonisz?
- Słuchaj! Wzięła walizkę i zaczęła do niej
wkładać swoje rzeczy. Te wszystkie ubrania, buty, te jej czarne majtki i staniki. Nie wyobrażam sobie żeby jej nie było
więc wyrwałem jej to pudło i rzuciłem o ścianę! Rozumiesz?
Boże jak ją kocham...miałem ochotę no wiesz... To tak jakby
świat został stworzony tylko dla mnie i dla niej. Nikogo innego.
Tak jakby ona była wielkim wybuchem i apokalipsą. Wszystko co
robię, robię w ostatecznym rozrachunku dla niej. Tylko dla niej. A
ona dobrze o tym wie, bo jakby miała nie wiedzieć, prawda?
- No...
- Czasem mam wrażenie jakbym trzymał w dłoni
bilet do nieba. Wiesz, jakby krok mnie dzielił od szczęścia.
Jakby wszystko już było gotowe, tylko się wprowadzić z nią i żyć.
Ale po chwili dostrzegam, że to wszystko jest snem. Z czasem coraz
krócej to trwa. Dostajesz w pysk świadomością, której wiesz, że
nie zdołasz udźwignąć. Raj, w którym zamiast złotych potoków
płynie rzeka smoły. Czy ja zrobiłem coś źle? Powiedź mi, czy
ze mną jest coś nie tak? Przecież miłości nie ma, więc jakim
cudem? Co mnie trzyma przy niej? Człowieku, nie potrafię z nią
żyć, ale bez niej było by jeszcze gorzej. Ostatnio, kiedy brałem
kąpiel pomyślałem jakby to było zanurzyć się na chwilę
dłużej. Później znów na dłuższy czas, i tak dalej, aż piana
w tej głupiej wannie całkowicie by mnie połknęła. Ale ta głupia
wanna była brudna. Wiesz jaki wstyd przed personelem medycznym?! W
brudnej wannie? Jakiś brudas by pomyśleli! Brudas się zabił, bo
co? Bo miał syf w domu? I od tego czasu nie myje tej pieprzonej
wanny, to mnie trzyma z dala od tych pomysłów.
- Czy ciebie już do reszty popieprzyło?
Człowieku nie możesz tak żyć! Dzwonisz do mnie po nocach.
Przestałeś normalnie jeść, nie pamiętam, kiedy ostatni raz
mówiliśmy o czymś innym niż o tym twoim chorym związeku. Weź się
w garść! Ona cię zdradziła! Nic tego nie zmieni! Możesz się z
nią rozstać albo zapomnieć, inaczej wyniszczysz się! To cię
zabije...
- I co z tego? Też ją zdradzałem, ona o tym wie
– te jej cholerne koleżanki – nie wiem po co to mówią, by
przebić bańkę szczęścia przyjaciółce? Z zazdrości, żeby innej nie było zbyt dobrze. Ale nie o to chodzi!
Albo o to?! Stary nie wiem, ja nic już nie rozumiem. Nie rozumiem
siebie, jej. Nie rozumiem całego tego...związku? Nawet nie wiem
jak to nazwać. Czy kłótnie przerywane pieprzeniem się można
nazwać jakimś związkiem? Rodzice się cieszą, że kogoś mam,
słodka ich nieświadomość. Te jej papierosy! Nienawidziłem jak kobieta pali, ale ona to zupełnie coś innego. Tak jakby cała jej zmysłowość i kobiecość zamykała się w zaciągnięciu się i wypuszczaniu dymu. Te jej chude palce oplatające papierosa. Te jej skrzące się czerwienią paznokcie. Ona ma piękne palce, wiesz? I pali tak siedząc na skraju łóżka, kiedy jest już po wszystkim. Naga. Tylko papieros w dłoni. Bez żadnego wstydu, bez udawania, że jest kimś więcej niż człowiekiem. I te jej kasztanowe włosy, których nigdy nie farbowała. Ona, papieros, porozrzucane ubrania wokół łóżka i te cholernie pięknie kasztanowe włosy...suka jedna. Mówiłem ci już, że ona tu dziś
była?
- Mówiłeś coś o walizce – ziewnięcie – że
się pakowała, czy coś..
- No właśnie. Zasrana malarka. Myśli, że jest
artystką. Jest gównem, a nie artystką. Chociaż maluje cudownie,
i wiesz, ja już nie wiem, sił mi brakuje. Była tu, pachniała
facetem, to się czuje, pachniała seksem. Świeżo uprawianym
seksem i miała czelność tu przyjść. Nawet nie próbowała
kłamać! Dziwka! I ona, na litość jak ja ją kocham, i ona
powiedziała, że chce wszystko odbudować, że chce żeby wszystko
było po staremu. Ale jak?! Jak ma być, tak jak kiedyś? To znaczy
powiedziałem jej, wykrzyczałem, że nie chcę tego. A przecież ja
ją kocham, i ciągle o tym myślałem, a jednak powiedziałem jej,
że nie chcę, a chciałem powiedzieć inaczej. Że chce, że ją
kocham, że umieram dla niej. Że ona śni mi się w nocy, że widzę
ją w twarzach innych ludzi, że słyszę jej głos w pustym pokoju.
Że chce jej obrazy w całym domu. Że chce by jej porozrzucane
ubrania leżały w każdym zakątku tego mieszkania. By jej
naczynia, brudne, leżały w zlewozmywaku tylko dlatego żeby mi
przypominały, że ona ciągle tu jest. Ale ja...ale ja nie potrafię
jej tego powiedzieć, wtedy bym przegrał...
- Tak jakbyś teraz wygrywał. Czy ty nie widzisz,
że to do niczego nie prowadzi?!
- To nie jest taka kobieta...
- To jaka jest do cholery? Inna? Wszystkie są
takie same!
- Zamknij się! Gówno o niej wiesz! Może te
twoje są takie same, ona jest wyjątkowa! Nie mów tak,
przepraszam, ale ona, wiesz, jej nie możesz mówić takich rzeczy,
bo ona traci zainteresowanie, ja już to zauważyłem. Kobiety,
które doświadczyły czegoś takiego w młodości mają problemy z
bliskością w dorosłym życiu. To bardzo trudne do
przezwyciężenia...
- Nie zwalaj ciągle winy na to, że była
molestowana! Człowieku, ona jest dorosła i decyduje sama.
- Ja wiem, ja to rozumiem ale...ale..
- Halo? Jesteś tam? Halo!?
- Ktoś puka. Czekaj to może być ona! Fuck! Może
to rzeczywiście ona!?
- Nie otwieraj! Daj sobie z nią spokój!
Słyszysz? Halo?! Jesteś tam?! Halo?..
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, udostępniania na fb, lajkowania. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej przyjemności. Pozdrawiam Damian P.
Prostackie teksty. Weszłam z ciekawości ale jak tak chwile poczytałam to nic specjalnego a nawet by powiedziała, że poziom poniżej dna. Widać, że masz kompleksy. Znajdź sobie lepiej dziewczynę i się nią zajmij bo kariery nie zrobisz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń