Od wielu lat zastanawia mnie, patrząc
na moich znajomych, jak można ciągnąć związki, które są dla nas już nic nie
warte. Powodów tego jest zapewne mnóstwo. Im bardziej się usprawiedliwiamy, dlaczego
brniemy w coś, co wcale nie sprawia nam radości, tym ciężej będzie złapać nam
perspektywę. Ludzie to gatunek, który jest w stanie przekonać sam siebie do czegoś,
co jest sprzeczne z logiką. Potrafimy bowiem zmienić operatora, gdy jego oferta
nie jest dla nas odpowiednia, ale nie potrafimy zmienić partnera, gdy nasz związek
nie jest satysfakcjonujący.
Par, które nie są ze sobą szczęśliwe
jest całe mnóstwo. I, albo byliśmy w takim związku, albo znamy kogoś, kto w
takowym jest. Ale dlaczego? Po co? Co nam to daje?
Zacznę od swojego podwórka. Ja osobiście nigdy nie starałem
się podtrzymywać na siłę czegoś, co chyliło się ku upadkowi. Niestety dzisiejsze
slogany mówiące nam, że warto ratować związek za wszelką cenę, jakoś do mnie
nie przemawiają. Wiem kim jestem, wiem czego potrzebuję i wiem co sprawia mi
radość. Jeśli coś nie pasuje do owej laurki, to nie unieszczęśliwiajmy się do
końca życia.
Jeśli chodzi o innych, to jest to wręcz paradoks. Gdy powiesz
komuś bliskiemu, że wydaje Ci się, że ten ktoś jest w nieszczęśliwym związku,
to ta osoba często PRZYZNA CI RACJĘ! Wynika z tego, że często dobrze wiemy, że
jest źle , ale nic z tym nie robimy. Dlaczego?
Najnormalniej w świecie, boimy
się samotności. Nie ważne jaka jest ta druga osoba, ona jest. Nie chcemy wracać
do pustego domu, chcemy żeby ktoś na nas czekał. Dzisiaj bycie samemu nie jest powodem
do dumy. Skąd taki wniosek? Po prostu, gdy ktoś nas pyta w towarzystwie, czy
jesteśmy wolni, czy nie, to zawsze jakoś głupio się przyznać, że nikogo nie
mamy – zresztą zupełnie niepotrzebnie.
Jeśli jest to związek z długoletnim stażem, to tym bardziej
obawiamy się zostać sami. To, że z kimś zakończymy relacje, nie oznacza, że
świat randkowych uniesień czeka na nas otworem. Sami wiemy, jak ciężko wybrać
dobre jabłka w sklepie, a co dopiero nowego partnera.
A co jeśli on się nie pojawi? Strach paraliżuje coraz
bardziej. Dalej. W naszej kulturze, nie jest zwykłą codziennością poznawanie
nowych ludzi, czy to w sklepie, czy to na ulicy, czy gdziekolwiek indziej. Więc
poszukiwania trwają dłużej. To właśnie tłumaczy, dlaczego ludzie kończą związki,
gdy mają kogoś „na boku”.
W ciemno nikt nie chce ryzykować, boimy się nieznanego. A
tak, kiedy pojawia się ktoś nowy na naszej drodze, to jest tylko dodatkowym bodźcem,
by skończyć starą, niechcianą znajomość.
Ale to nie takie proste. Mimo, że kogoś poznaliśmy, to i tak
kalkulujemy, czy aby na pewno dobrze robimy. A jeśli ten ktoś za jakiś czas się
nami znudzi? Wtedy zostaniemy z niczym. Dlatego dobry biznesmen lokuje kapitał w
niejedno przedsięwzięcie. Stąd kochanki. Z jednej strony erotyczna przygoda, a z
drugiej wyprane skarpety w domu. Czego więcej potrzeba do szczęścia?
Teraz coś o wieloletnich związkach. Często tworzą się one
już za młodzieńczych/nastoletnich lat. Wtedy nie mamy okazji poznać samych siebie,
jak to jest być samemu. I po tych wielu latach, mimo, że się dusimy, nie
potrafimy wyobrazić sobie innego życia. Przyzwyczajenie bierze górę. Tu jednak,
jak pokazują badania, kobiety okazują się silniejsze. To one statystycznie
częściej kończą związki. A wydawałoby się, że jest odwrotnie. I to kobiety wg.
tych samych badań, krócej przeżywają samo rozstanie, szybciej wracając do
równowagi.
Ludzie nie chcą zrywać również z powodów altruistycznych. Jesteśmy
bowiem jakby odpowiedzialni za tę drugą osobę i nie chcemy jej sprawiać
przykrości, czy ranić. Ale skutek tego, jaki jest, sami wiemy.
Jedną z największych przeszkód w
powiedzeniu słów „to koniec” są dzieci i sprawy majątkowe. Nie chcemy, żeby dzieci
wychowywały się w rozbitym domu, gdzie widywanie się z rodzicami zależy od
grafiku, czy gdzie na możliwość przytulenia się, trzeba czekać tydzień. Ale tu nie
chodzi o to, czy rodzice się rozwiodą, czy nie. Tu chodzi o poziom ewolucji mózgów
samych rodziców. Tak, jak w rodzinie, gdzie rodzice nie żyją razem, dzieci mogą
czuć obecność i miłość obojga, tak w rodzinie w której więź między rodzicami
podtrzymuje respirator zwany dobrem dziecka, mogą czuć się samotne.
Sprawy majątkowe są błahe w
porównaniu z miłością, ale niestety nie można ich bagatelizować. Proza życia
zdąży nam jeszcze nie raz o tym przypomnieć. Nikt nie chce bawić się w
dzielenie wszystkiego mieczem świetlnym po pół. Nikomu nie chce się chodzić po
sądach. Jest, jak jest i niech tak zostanie.
A teraz czas na ważne pytanie, które powinniśmy usunąć raz
na zawsze z naszych głów: „A co ludzie powiedzą?” Jeśli jesteś pacynką, której
ręce i nóżki są przywiązane sznureczkami do palców innych ludzi to ok., powinno
mieć to dla Ciebie znaczenie, w przeciwnym wypadku, nawet nie zaprzątaj sobie
tym głowy.
To, czy z kimś być w związku czy
nie, to tylko nasza decyzja. Nie warto robić nic wbrew sobie. To bardzo
wyświechtane, ale prawdziwe, iż mimo, że inni uważają, że coś jest dla nas
dobre, nie musi znaczyć, że tak jest. Jedni mają siłę powiedzieć stop, inni tej
siły nie mają…może jeszcze. Musisz sobie tylko odpowiedzieć na pytanie: „lepszy
wróbel w garści, czy gołąb na dachu? Pamiętaj, odpowiedź należy tylko do Ciebie.
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, informowania swoich znajomych o tym blogu. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, informowania swoich znajomych o tym blogu. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam
kocham ♥
OdpowiedzUsuń