wtorek, 4 grudnia 2012

„O co one mają tyle pretensji?” Mężczyźni. Cz. 1/2


 konsultowane z płcią przeciwną - kobietami

Czy to tylko moja obserwacja, że w dzisiejszych czasach, bycie mężczyzną jest piekielnie trudne? Wciąż słyszymy, że powinniśmy być tacy, to, a tacy, wyglądać i zachowywać się w określony sposób. Wygląda to tak, jakby świat trzymał w ręku listę wymagań do spełnienia. Jeśli ominiesz jakieś podpunkty, to znaczy, że do niczego się nie nadajesz. Najlepiej by było, gdyby każdy z nas, był wysokim brunetem, z greckim zarysem mięśni – ale bez przesady, panie przecież nie lubią mięśniaków, potrafiącym jednocześnie zrozumieć swoją kobietę, jak i mamę, a nadto mieć czas na niesamowicie fascynujące hobby. Oprócz tego, powinien dużo zarabiać, ale mieć na wszystko czas.
Normalnie tylko w takim świecie żyć i się cieszyć. Ale żeby nie było nam tak miło i przyjemnie, to ktoś postanowił to skomplikować…
Smutny los tego, kto próbuje sprostać tym wszystkim oczekiwaniom, bo prędzej czy później dostanie zawału, poprzedzonego nienawiścią do wszystkich i wszystkiego albo sam sobie strzeli w skroń.

Pierwsza podstawowa rzecz – każdy jest inny i każdy lubi coś innego. Wysoki brunet, nie będzie w typie kobiety, która lubi szczupłych blondynów, preferujących surferski styl, nawet gdyby ów brunet stanął na głowie.
Chodzimy na siłownię, by nasze ciała zbierały jak największą ilość komplementów od kobiet. Męczymy się wraz z naszymi spoconymi pobratyńcami, by zobaczyć zarys mięśni na naszym brzuchu, mimo, że gdyby nie liczyć argumentu będącego kobiecymi omdleniami… hm, mamy to gdzieś.
No to teraz pora na większy kaliber. Umawiamy się na depilację bo… no sam nie wiem, bo to bardziej higieniczne? Wygląda to estetyczniej? Ciekawe, co na to nieestetyczne brudasy żyjące przed XXI wiekiem?
Smarujemy się kremami, no bo przecież aktor w reklamie mówi, że tak trzeba i rzucamy, bądź zaczynamy palić papierosy – wszystko, by uszczęśliwić opinię publiczną.
I kiedy jesteśmy już idealni, i widzimy tę jedną jedyną kobietę, ona nie chce z nami rozmawiać dłużej niż minutę. A nasza obecna partnerka rzuca nas dla jakiegoś niechlujnego mechanika samochodowego. Więc umawiamy się z kolegami na piwo albo idziemy do naszej przyjaciółki i pytamy się, dlaczego tak się dzieje, skoro jesteśmy tacy wspaniali.
3..2..1..0… odpowiedzią jest kompletny brak osobowości dzisiejszych mężczyzn. Kiedy oglądamy filmy, ich bohaterowie są jacyś, a współcześni faceci są nijacy.
Panowie no, gdzież do cholery podziały się wasze jaja?
Nie chodzi o to, by być jakimś niegrzecznym chłopcem, ale by być sobą. Niestety, ale frustracja wywołana ciepłą miejscówką pod kobiecym pantofelkiem będzie tylko narastać. Czy potrafimy się zdefiniować? Czy wiemy kim jesteśmy i jaką rolę spełniamy? Nie bardzo, prawda? A skoro sami nie wiemy kim jesteśmy, to z pewnością znajdzie się ktoś, kto będzie to wiedział.
Tym, co się rzuca w oczy jest to, że mężczyźni nie są kompatybilni z rejonem mózgu, odpowiedzialnym za zdecydowanie. Trudność w podejmowaniu decyzji jest tak powszechna, że kobiety nienawidzą nas za tę przypadłość. I nie chodzi nawet o to, że mamy tak wiele możliwości, że nie potrafimy wybrać jednej, ale tym co nas motywuje do takiego zachowania jest chęć uniknięcia zamknięcia okienka wyboru. Poza tym nie lubimy się deklarować, bo po co? Większość facetów woli zrobić sobie tatuaż, który zostanie z nimi do końca życia niż zawrzeć związek małżeński, który w dzisiejszej dobie będzie trwał co najwyżej do końca miłości.
Z wiekiem stajemy się coraz bardziej zgorzkniali. Nasze nie zrealizowane marzenia, uzmysłowienie sobie, że nie osiągnęliśmy tego, czego tak pragnęliśmy z wiekiem stają się coraz bardziej nieznośne. Stąd ta nieszczęsna andropauza – co wcale nie jest męskim odpowiednikiem menopauzy. W odróżnieniu od kobiet u nas nie zachodzą zmiany fizyczne. U nas kryzys wynika ze stagnacji, z uzmysłowienia sobie, że nie jesteśmy tam, gdzie byśmy chcieli być.
Nie można też ominąć młodszych panów. Tu pojawia się ciągłe, jak to nazywają kobiety, marudzenie i narzekanie. O tej przypadłości często wspominają młode kobiety. „I żeby on jeszcze coś zmienił albo zrobił ale nieee, on tylko marudzi i marudzi” – Ania lat 23.
Powszechny jest również brak odwagi zarówno w stosunku do kobiet jak, i kolegów. Faceci nie mają odwagi powiedzieć tego, co myślą, udają, próbują grać. Kombinujemy i kombinujemy w celu, a to uzyskania, (chwilowej, jak zdążymy się o tym przekonać) atencji kobiet, a to ugrania sobie czegoś w kręgu znajomych. Czy to wszędobylskie krętactwo jest oznaką siły charakteru, czy czegoś wprost przeciwnego?
A teraz coś, co wiele kobiet doprowadza do szewskiej pasji. Faceci to ciepłe kluchy. W społeczeństwach, gdzie głównie wychowywaniem dzieci zajmują się kobiety, nie możemy się temu dziwić, ale z czasem chyba możemy stać się bardziej al dente. W związkach widać to najlepiej: „Jej potrzeby są najważniejsze, a moje? No cóż”, „Nie panowie, nigdzie nie jadę, z żoną wybieram się do jej matki” i się dziwimy czemu nasze kobiety nie darzą nas szacunkiem. Nie chodzi o to, żeby nie interesować się tym, czego chce od nas kobieta, ale pamiętać też o nas samych. Jako ciepłą kluchę nie należy rozumieć uczuciowego faceta. Mężczyzna, który jest w stanie uronić łzę na filmie, może być bardziej męski niż jego niewzruszony niczym odpowiednik. Gadamy, przechwalamy się i nic z tego nie wynika.

Naszym zadaniem jest posiadanie swojego zdania panowie. I jak zauważycie sami, staniecie się większym oparciem dla naszych pań, jak również sami ze sobą będziecie się lepiej czuć. I mimo, że kobiety nie zawsze będą zadowolone z tego, że im się sprzeciwiamy, to przynajmniej będziemy w ich oczach mężczyznami z krwi i kości. Wiec ruchy, kluchy, leniwe, do roboty!   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz