Przez lata bycia towarem na miłosnej
giełdzie, można zauważyć pewne zachowania, które powtarzają się
niczym mantra. Są to schematy, które towarzyszą każdemu z nas,
czy to w świecie randek, związków, czy różnego rodzaju sytuacji.
Dzisiaj chciałbym się skupić na
garderobie. I to na garderobie pań. A żeby być jeszcze bardziej
kontrowersyjnym, postanowiłem opisać zależność między rodzajem
spotkania kobiety i mężczyzny, a tym jaka bielizna jest
przywdziewana przez panie na tę okazję. Żeby nie być gołosłownym, co w tym
poście jest idealnym zwrotem, zacznijmy od słabego kalibra,
stopniowo kierując się w stronę coraz bardziej intymnych relacji.
Pierwszym z możliwych połączeń jest
niewyzywająca, zachowawcza bielizna plus gustowny strój. Co
rozumiem przez gustowny strój? Może być to garsonka, biała
koszula i nie za krótka spódniczka, garnitur damski. Kiedy jesteśmy
młodszą dziewczyną jest to każdy strój, którym chcemy zrobić
dobre wrażenie, a nie oszałamiające niczym Lady Gaga. Ubieramy się
tak przeważnie do pracy, na spotkania biznesowe, niezobowiązujące
kolacje, czy po prostu na najzwyklejsze spotkanie ze znajomymi. Nie
zależy nam wtedy na oczarowaniu kogokolwiek. Bielizna odzwierciedla
wtedy nasz stosunek do całej sytuacji. Jest często biała, niekoniecznie
seksowna, często mogą to być również zwykłe bokserki.
Osobiście jestem zdania, że ubrania
dają nam swego rodzaju moc. One kreują to, kim jesteśmy w danej
chwili. Za ubraniem możemy się schować, może ono nas wyrażać,
czy oszukać innych na temat tego, jacy jesteśmy. Kiedy idziemy
gdzieś, gdzie wiemy, że nikt naszej bielizny nie będzie oglądać,
to nie przywiązujemy do niej aż tak wielkiej wagi. Nie ma ona również
dawać nam jakiegoś dużego poczucia bycia seksowną. Jej zadaniem
jest tylko to, by była. Dlatego kolor, wzór, czy rodzaj materiału
ustępują praktyczności. I trudno się temu dziwić. Któż z nas
mężczyzn nie ma swoich ulubionych bokserek, które mają więcej
dziur niż bawełny ale są najwygodniejsze na świecie. Są równie
mocno znoszone przez nas, co nieznoszone przez nasze kobiety.
Drugim połączeniem jakie udało mi
się zauważyć jest powściągliwość w ubiorze zewnętrznym, a
seksowną, czasem wyzywającą bielizną. Kiedy mamy do czynienia z
takim miksem? Często kobiety stosują taki zabieg na randkach. Czy
to pierwszych, czy kolejnych. Dlaczego tak się dzieje? To proste.
Kiedy dochodzi do pierwszej umówionej randki, płeć piękna nie chce odkrywać wszystkich kart już
na samym początku. A to z powodu żeby nie zostać odebraną jako
„ladacznica”, a to by nie pokazywać facetowi, że bardzo jej
zależy. Stąd woli ubrać coś niewyzywającego. Często odpadają
krótkie spódniczki, seksowne obcisłe sukieneczki, o kabaretkach
nie wspominając. Powód tutaj sam w sobie nie jest aż tak ważny,
co ważne są jego konsekwencje. A te są następujące.
Kobieta wybiera styl 2 w 1. Z jednej
strony chce się czuć bardzo seksowna, przy jednoczesnej chęci nie
bycia odebraną jako narzucająca się, swoim wyzywającym ubiorem.
Stąd samo ubranie kobiety nie będzie dawało żadnej obietnicy
mężczyźnie na „nic więcej” tego wieczoru, a zarazem – jak
kto woli – czerwone koronkowe majteczki, czy stanik mają wpłynąć
na dobre samopoczucie ich właścicielki. Kiedy kobieta wie, że
skrywa ów tajemnicę, czuje się bardziej pewna siebie.
Nie da się ukryć, że panie zakładają
też taką bieliznę, bo „a może coś się wydarzy”. Lepiej być
przygotowaną, niż świecić białymi majtałasami z napisem
czwartek przed mężczyzną. Nie powinniśmy się niczego
wstydzić ale kobiecie może wydawać się, że w pantalonach niczym
z filmu „Dziennik Bridget Jones” nie zrobi piorunującego
wrażenia.
Trzecim, a zarazem ostatnim połączeniem
jest miks który nazwałem „Girls just wanna have fun”. Występuje
on najczęściej w piątkowe i sobotnie wieczory. Te weekendowe dni
mają kobietom zrekompensować tydzień „służbowej”
powściągliwości. Nie twierdze, że panie wtedy pod wpływem pełni
księżyca, najchętniej wybrałyby się do klubu w samym bikini ale
na pewno chcą być bardziej kuszące, niż zwykle.
Zestaw z reguły ma być seksowny na
dwóch płaszczyznach. I tam gdzie oko nie sięga – a przynajmniej
nie oko każdego; i na zewnątrz, by kobieta mogła poczuć się
pożądana i adorowana. Czasami gdy kobieta ubierze się zgodnie z
powyżej opisanym schematem, zamienia się w kogoś innego. Nasza
koleżanka, która na co dzień jest szarą myszką, w sobotni
wieczór w klubie zmienia się w wampa, topiącego niewinne męskie
serca w swoim Martini.
Seksowne, kuse spódniczki, odważne
dekolty, buty na obcasach wysokich niczym wieża Eiffla są
dozwolone, a nawet pożądane, zarówno przez męską część
widowni, jak i w głębi serca, przez same kobiety. Bielizna nie może
wtedy odbiegać od wytyczonego standardu. Ona musi być równie
seksowna co sama kobieta. Bowiem nie wyobrażam sobie połączenia
pasa do pończoch, butów na obcasach, małej czarnej i …białych,
bawełnianych anty-seksów.
Kobieta z trzeciej kategorii
sytuacyjno-ubraniowej czuje się seksowna w obu aspektach. Do
tego, czy ów wyzywający strój dziewczyny pozostawia obietnice,
nie mam wątpliwości, ale o jej spełnieniu decyduje ona sama,
bowiem czasem jak się coś dobrze obieca, to nie trzeba nawet dawać.
Na zakończenie chciałbym jednak
wyłamać się z mojej początkowej obietnicy i napisać słów kilka
o męskiej bieliźnie ze względu na naciski kobiet. Panowie,
niezależnie od sytuacji, zawsze świeże bokserki bez świnek,
piesków czy napisów w stylu „instruktor sex-u”. Nie chcecie
przecież usłyszeć kiedyś od kobiety: „Obiecanki cacanki!”.
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, informowania swoich znajomych o tym blogu. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam
Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania, informowania swoich znajomych o tym blogu. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam
Brakuje mi tu wątku o"skarpeciochach" mężczyzn
OdpowiedzUsuńA co z kobietami dla których bielizna jest elementem zbędnym?
OdpowiedzUsuńTo odrębny temat rzeka, którym mam zamiar zająć się w niedalekiej przyszłości;)
OdpowiedzUsuńCiekawe refleksje,bardzo lekko się czytało,chwilami zabawnie;)
OdpowiedzUsuń