piątek, 11 stycznia 2013

Dialog miłości z zazdrością


                    Z natury nie jestem osobą zazdrosną, a może po prostu się nigdy nie zakochałem. Tak zwyczajnie w świecie. Niestety nie ma jeszcze testu na miłość, który pozwalałby nam ją odróżnić od tuzina innych uczuć. A może miłość to układanka konkretnych emocji, które same nic nie znaczą, ale razem, dają nam miłość? Czy to nie dziwne, że można pożądać ale nie kochać, i można nie znosić, a kochać nad życie?

                    Kiedyś pewna kobieta powiedziała mi, że to źle, że nie jestem zazdrosny; że to znaczy, że mi nie zależy na kimś. Zmartwiłem się. Pomyślałem, że może być to prawdą, skoro tak wiele osób wokół mnie jest zazdrosnych o swoje połówki albo cierpią z powodu owej zazdrości. Zastanowiłem się nad owym zarzutem, który mi postawiono i po chwili zacząłem:

- Czy zazdrość to przeciwieństwo zaufania?

- To zależy co rozumiesz przez zaufanie – odpowiedziała

- Gdybyś była pewna, że Twój mężczyzna nigdy nie uczyni czegoś, co zabolałby Cię, co złamałoby Ci serce, to ufałabyś mu?

- Gdybym miała pewność, tak, to bym ufała

- Więc zazdrościsz, bo nie do końca ufasz, prawda?

- Tak można byłoby to ująć – wypowiedziała z grymasem piszącym się jej na twarzy

- A czy elementem miłości jest zaufanie?

- Tak, na pewno tak. Jakbym miała zresztą kochać, gdybym nie ufała? Oszalałabym.

- Więc jeśli zazdrość jest uczuciem przeciwnym zaufaniu, które zresztą składa się na miłość, jak owa zazdrość może być zarazem jej elementem?

- No tak, ale... - dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. W głębi serca chciała przyznać racje ale ambicja nie pozwoliła jej przegrać rozmowy, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie – ale to właśnie miłość. To właśnie ten paradoks. Miłość nie jest jednowymiarowa. Ona mieni się zarówno kolorami najpiękniejszych dywanów z Indii, jak i czernią tak głęboką, że aż zdolną zgasić świece.

- Ale czy czerń to kolor? Kiedy jest Ci zimno, to takie coś jak mróz nie istnieje. W fizyce bowiem jest jedynie ciepło, a konsekwencją jego braku jest chłód. On sam obiektywnie nie istnieje. Tak samo jest z czernią, która nie jest kolorem, a jego brakiem.

- Czy chcesz przez to powiedzieć, że czerń symbolizuje brak miłości? - zdumiona próbowała chłonąć każde słowo całym swym ciałem

- Nie. Czerń obrazuje wszystko to, co miłością nie jest, a co my ludzie, istoty wiecznie usprawiedliwiające swe słabości, chcemy nazywać jej przymiotami. Z zazdrości bowiem uczyniliśmy cnotę na wskroś najwyższych idei. „Zazdrościsz, czyli Ci zależy”- powiadają. Tak samo jak wmawia się nam od maleńkości, że miłość to wcale nie lekka podróż. Nic bardziej mylnego

- Ale dlaczego? - zdumiała się dziewczyna. - Przecież miłość jest trudną wędrówką

- Nie. Miłość nie jest wędrówką. Miłość kończy swój bieg kiedy się pojawia. Kiedy się pojawi, niczego więcej nie wymaga. Miłość nie jest jak kwiat, który trzeba podlewać, dbać o niego. Miłość to ziarno, z którego kwiat wyrasta. A kwiat jest jej owocem. Kwiat symbolizuje jej podtrzymywanie, jej ciągłość. Jeśli nie zasieje się ziarenka, to choćbyśmy dbali o ziemię, podlewali ją i Słońca jej co dnia użyczali, to kwiat się nie pojawi, bo nie było na czym budować, nie było fundamentu którym jest miłość. A zatem owe ziarenko samo w sobie jest nią całą.

- Czy to znaczy, że nie warto dbać o miłość? Że niby ona sama się obroni? - chciała zrozumieć

- Nie. Miłość nie ma nic wspólnego z codziennością. Nie możemy walczyć o miłość, bo ona jest albo jej nie ma. Możesz nie zamienić z kimś słowa, a go pokochać, a możesz walczyć – jak Ci się zdaje o miłość – ale nigdy jej nie doznać.
Wiele razy mimo czyichś starań, wcale nie odwzajemniamy uczuć tego kogoś. Mamy poczucie winy, dlaczego nie potrafimy pokochać, tak dobrego dla nas człowieka. Dochodzi do tego, że zaczynamy się obwiniać, bo nie potrafimy zrozumieć, że miłość istnieje bez powodu, W owych czasach wszystko ma swoją przyczynę i konsekwencję. Jak więc wytłumaczyć, że coś, a tym bardziej coś tak ważnego jak ona, pojawia się ot tak, znikąd. Wydaję nam się, że ktoś na miłość musi zasłużyć, kiedy wcale tak nie jest. Z miłością jest jak z Bogiem. Możesz go szukać i nikogo nie znaleść. A możesz usiąść wygodnie i pojawi się znikąd, bo tak było Ci pisane, a może nastał Twój czas, a może zrobiłaś coś, o czym nawet nie wiedziałaś. Nieważne. Ważne jest to, że nie Ty go znalazłaś, a on odnalazł Ciebie.

- No tak, ale jak to ma się do zazdrości? To dlaczego zazdrościmy? Po co nam to uczucie, skoro jest złe?

- Ono istnieje dla Ciebie, a nie dla kogoś. Ono ma Ci ułatwić zrozumienie tego, że z miłości przechodzisz w pożądanie, i to nie erotyczne ale handlowe. Chcesz czegoś, czego mieć nigdy nie będziesz, drugiego człowieka. A kiedy tego nie dostajesz tupiesz nóżkami jak małe dziecko w sklepie z mamą, która mówi, że czegoś nie kupi.
Rodzic zrozumie, że miłość to nie stan posiadania, kiedy jego ukochane dziecko wyprowadzi się z domu. Kochanek zrozumie, że miłość to nie stan posiadania, kiedy ukochana osoba umrze. Uczucie bowiem w obu przypadkach będzie wciąż żywe, będzie istniało.

- Czy to znaczy, że trzeba umrzeć by szczerze pokochać? Albo mój ukochany musi umrzeć, bym zrozumiała, że zazdrość jest zła? - skrzywiła się, nie wierząc w to, co mówi.

- Nie. Przez zazdrość możesz stracić ukochaną osobę albo zrozumieć, że ona nie musi odchodzić, byś nie była o nią zazdrosna. To, że ktoś Cię zdradził nie znaczy, że naciskasz w sercu guzik „Przestaje kochać” i wszystko gotowe. Po sprawie. Zapomniałam. A jednak kochasz dalej, prawda?

- Czyli mam rozumieć, że tak samo jest z zazdrością? Czy ona będzie, czy nie, to nie zmieni faktu, że kogoś kocham, dobrze wnioskuje?

- Tak.

- Ale jak oduczyć się być zazdrosną?

- Tak jak oduczyłaś się raczkować, a nauczyłaś się chodzić – musisz pracować nad tym. Ale ważniejsze jest to, co teraz zrozumiałaś. Bo wiesz, o co walczysz. O kogo walczysz. Możesz być zazdrosną, ale twe serce albo pęknie albo tamto ucieknie. Nie masz wpływu na to, co uczyni drugi człowiek. Nigdy nie miałaś i nigdy mieć nie będziesz.

Dziewczyna posmutniała i oddaliła się z nostalgią w oczach...


Witaj Czytelniku! Jeśli podobają Ci się znajdujące się tu teksty, to zapraszam do komentowania,  informowania swoich znajomych o tym blogu. Więcej czytelników, więcej tekstów, więcej frajdy. Pozdrawiam 

4 komentarze:

  1. A ja mam wrazenie, ze zazdrosc, to strach przed utrata kochanej osoby. Kochamy i boimy sie, ze stracimy ja przez kogo, a co gorsza przez wlasna glupote. To jest troche takie bledne kolo, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja powiem tak, ja kiedys stracilam faceta przez zazdrosc - bylam chorobliwie zazdrosna po czym okazalo sie ze bez podstawnie. powiem szczerze ze spostrzeglam ze zazdrosc pojawia sie w momencie gdy partner nie poswieca Ci juz tyle uwagi jak na początku (przynajmniej tak bylo w moim przypadku). moj zwiazek nie przetrwal tego. ale czlowiek uczy sie na błędach. Obecnie jestem w kolejnym związku - bardzo szczesliwa. teraz mam calkiem inne podejscie do zycia i do zazdrosci, a mianowicie uwazam ze zaufanie jest najwaznejsze. a jesli partner wykorzysta to ze mu bezgraniczne ufasz i Cie zdradzi tak moim zdaniem nie prawdziwie Cie kochal i nie jest wart Ciebie.a w milosci nic na sile...milosc bez wzajemnosci nie ma sensu. nie mozna trzymac faceta przy sobie dlatego ze uwazasz ze bez niego zyc nie mozesz, wyobraz sobie jakbys sie czula gdyby Twoj facet Cie zdradzal i wracal ciagle do Ciebie po upojnych nocach z innymi laskami...to jest chyba gorsze cierpienie...

    OdpowiedzUsuń
  3. każdy docenia po stracie, kiedy widzi, że miał prawdziwy skarb.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail. com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja...

    OdpowiedzUsuń